Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 01:58
Reklama KD Market

Korsykański skarb

Korsykański skarb
(fot. Adobe Stock)

W Marsylii trwa obecnie dość niezwykły proces sądowy, którego bohaterem jest 67-letni mieszkaniec Korsyki, Félix Biancamaria. W 1994 roku został on skazany na 18 miesięcy więzienia w zawieszeniu i grzywnę w wysokości 15 tysięcy euro za nielegalną sprzedaż złotych starożytnych monet. W swojej książce z 2004 roku pt. Le Trésor de Lava Biancamaria przyznał, że on, jego brat oraz przyjaciel znaleźli w wodach u wybrzeży Korsyki ok. 500 złotych monet z czasów starożytnego Rzymu. 40 monet stopili, gdyż – ich zdaniem – były one w fatalnym stanie...

Państwo kontra odkrywcy

Cała ta historia rozpoczęła się prawie 40 lat temu, gdy w 1985 roku trójka mężczyzn brodziła w wodzie u zachodniego wybrzeża Korsyki. Ludzie ci przypadkowo natknęli się na kilkaset rzadkich złotych monet z III wieku naszej ery, na których przedstawiono głowy cesarzy rzymskich. Biancamaria nigdy nie ukrywał faktu znalezienia tego skarbu. Jednak wraz z upływem lat pojawiły się dwa istotne problemy prawne.

Po pierwsze, prawo francuskie stanowi, iż znaleziska pochodzące z wraków morskich są przede wszystkim własnością państwa, choć ich odkrywcom może przysługiwać pewien udział w ich wartości. Jednak w przypadku złotych moment znalezionych przez podsądnego żadnego wraku nigdy nie znaleziono, mimo intensywnych poszukiwań. Ponadto Biancamaria twierdzi dziś, że swój skarb znalazł „w zasadzie na lądzie”, a to oznaczałoby, że ma do niego pełne prawa. Jego prawnik, Anna-Maria Sollacaro, twierdzi, że roszczenia państwa nie mają w tym przypadku żadnego uzasadnienia: – Problem polega na tym, że w tej sprawie nigdy nie znaleziono żadnego wraku, nawet najmniejszego jego śladu, co mogłoby udowodnić, iż ten skarb faktycznie pochodzi z jakiegoś okrętu.

Jean-Luc Boyer, zastępca szefa centralnego biura ds. zwalczania handlu własnością kulturową, powiedział: – Skarby i antyki odkryte na dnie morza naszego terytorium należą do państwa. Jeśli jednak znaleziono je na lądzie, prawo jest trochę inne. Część może należeć do odkrywców, ale są oni zobowiązani do złożenia odpowiedniej deklaracji za pośrednictwem ministerstwa kultury.

Jest jednak również inna, dość skomplikowana kwestia. Okazuje się, że prócz monet Biancamaria znalazł też złotą tacę, o czym początkowo nikogo nie powiadomił. W 2010 roku został aresztowany przez policję na lotnisku Charlesa de Gaulle’a w Paryżu, gdyż okazało się, że miał w torbie szczerozłoty talerz o wartości ok. 8 milionów euro. Zamierzał go sprzedać Jeanowi-Michelowi Richaudowi, który jest obecnie współoskarżonym w sądzie w Marsylii.

Historycy i archeolodzy uważają, że skarb składał się w sumie z ok. 1400 monet wybitych w czasach czterech cesarzy rzymskich: Gallienusa (253-268), Claudiusa „Gothicusa” II (268-270) Quintillusa (270) i Aureliena (270-275). Taca została rzekomo ozdobiona medalionem pokazującym głowę Gallienusa i diamentem. Jednak w chwili, gdy francuska policja przejęła kontrolę nad tym przedmiotem, żadnego medalionu lub diamentu nie było. Michel L’Hour, archeolog morski i były dyrektor Departamentu Badań Archeologicznych, powiedział, że monety są „najważniejszym skarbem pieniężnym pochodzącym z III wieku”. Twierdzi też, że podsądni znaleźli niemal na pewno złotą statuetkę z tego samego okresu, czemu oni sami zaprzeczają.

Fascynująca historia

Biancamaria i spółka natrafili na złote monety w 1985 roku, ale dziś istnieją przypuszczenia, że ten rzymski skarb odkryto pod wodą w Zatoce Lawy na południu Korsyki już w 1958 roku. Wtedy znalezisko to nigdy nie zostało oficjalnie zgłoszone. Podejrzewa się, że w następnych latach skarb trafił do wielu kolekcji prywatnych i publicznych, natomiast Biancamaria znalazł tylko jego część, choć być może najbardziej cenną. Łączną wartość skarbu, nie licząc nigdy nieznalezionego posągu, szacuje się na kilkadziesiąt milionów euro. Niektóre monety wyceniono na 250 tysięcy euro każda.

Archeolodzy uważają, że złoto znajdowało się na galerze przewożącej jakiegoś ważnego urzędnika. Statek ów zatonął po pożarze na pokładzie, a wraku nigdy nie odnaleziono, co jest być może wynikiem tego, iż na tym obszarze miały miejsce podwodne wstrząsy geologiczne i osunięcia się skał. Korsyka słynie z niezliczonych legend i fantastycznych opowieści marynistycznych. Częściowo są to niemal całkowite fikcje, niemające większego związku z rzeczywistością. Jednak prawdą jest również to, że na wodach otaczających tę wyspę rozgrywały się przez wieki ważne wydarzenia historyczne, bitwy morskie, itd. W związku z tym całkiem możliwe jest, iż na dnie Morza Śródziemnego znajdują się nadal liczne wraki kryjące intrygujące skarby.

Położenie Korsyki sprawiało, że była ona zawsze ważną bazą operacji militarnych, stąd też toczone były przez wieki walki między państwami włoskimi i Francją o zajęcie wyspy. Na Korsyce urodził się Napoleon Bonaparte, którego rodzice należeli do lokalnej arystokracji. W tym czasie była ona pod francuską kontrolą i korsykańscy szlachcice mogli uzyskiwać francuskie tytuły szlacheckie. Inną ważną postacią na wyspie był Pasquale Paoli (1725-1807) – korsykański generał i patriota, który walczył o niepodległość Korsyki, najpierw przeciwko Genui, a potem Francji.

Być może największą zagadką tej sprawy jest los domniemanego złotego posągu. Niektórzy sądzą, że bracia Biancamaria przetopili go na złoto i sprzedali metal jako surowiec, ponieważ uważali, iż wprowadzenie czegoś takiego na rynek antyków byłoby zbyt niebezpieczne. Natomiast Félix twierdzi, że żadnego posągu nigdy nie miał i nie może na ten temat udzielić jakichkolwiek informacji.

Andrzej Malak

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama