Jeszcze rok temu była znana wyłącznie koneserom kina amerykańskiego. Dziś za sprawą Killers of the Flower Moon Lily Gladstone jest na ustach całego świata, nie tylko filmowego. Zapisała się już na stałe w historii kina jako pierwsza aktorka o indiańskich korzeniach, która zdobyła Złoty Glob. Wkrótce dowiemy się, czy na półce z nagrodami postawi również Oscara. Jeśli tak się stanie, będzie to wydarzenie bez precedensu...
Jak nie być nudną
Ewenementem jest również to, że postać Molie Kylie-Burkhart w filmie Martina Scorsese oficjalnie zalicza się do kategorii supporting actress, czyli ról drugoplanowych. Pierwsze skrzypce w tym filmie grają bowiem dwaj jego ulubieni aktorzy: Robert De Niro i Leonardo DiCaprio. Jednak to kreacja stworzona przez Lily Gladstone została tak wysoko oceniona przez krytyków filmowych, że zdecydowano za lobbowaniem na rzecz nominacji do Oscara za rolę pierwszoplanową.
Gladstone urodziła się 2 sierpnia 1986 roku w Kalispell w stanie Montana. W jej żyłach płynie krew rdzennych plemion Ameryki: ojciec Lily wywodzi się z plemienia Czarnych Stóp i Nez Percé, wśród jej przodków byli także członkowie plemienia Kainai. Do 11. roku życia dziewczynka wychowywała się w rezerwacie Czarnych Stóp w Browning, w którym panowały ściśle ustalone zasady. – Opinia o Browning zależy od tego, kogo zapytasz. Jednak trzeba spojrzeć głębiej na to, dlaczego rzeczy są takie, jakie są. Podstawą mojego życia jest społeczność i rodzina. Wszędzie jest bieda, przemoc, alkohol, narkotyki i bezrobocie, ale w tej społeczności jest tak wiele miłości. To, co łączy ludzi, to miłość do rodziny i ziemi – mówiła dziennikarzom.
W jej domu też nie brakowało miłości, jednak z powodu trudnej sytuacji finansowej rodzina Gladstone’ów opuściła rezerwat i wyjechała do Seattle. Jako pulchna, energiczna dziewczyna Lily szybko zrozumiała, że poczucie humoru może ją uratować przed zdarzającymi się od czasu do czasu zaczepkami rówieśników robiących sobie żarty z jej wyglądu czy pochodzenia. Można powiedzieć, że już wtedy ćwiczyła warsztat i dystans – tak potrzebne w tym zawodzie.
O aktorstwie zaczęła marzyć już jako pięciolatka. Pasją do kina zarazili ją ojciec i wujek, którzy byli prawdziwymi filmoholikami. Nic dziwnego, że po przeprowadzce do Seattle dziewczynka zaczęła występować w teatrze dla młodzieży. Po ukończeniu szkoły średniej rozpoczęła studia na wydziale aktorstwa i reżyserii na Montana University. Ostatnio w wywiadzie dla Vanity Fair aktorka powiedziała: „Właśnie wtedy dostałam od jednego z wykładowców najlepszą radę, jaką młoda aktorka może dostać. Powiedział: »Bądź zawsze zainteresowana otaczającym cię światem i miej empatię dla innych ludzi, a nigdy nie będziesz nudna ani na scenie, ani przed kamerą«”.
Jak być cierpliwą
Zanim Gladstone wybiła się w branży filmowej, pracowała w szkole jako nauczycielka historii rdzennych mieszkańców Ameryki. Początkowo jej kariera aktorska nie układała się zbyt różowo. Dostawała głównie epizodyczne rólki w niezależnych produkcjach. Na wielkim ekranie zadebiutowała w 2012 roku w produkcji Jimmy P: Psychotherapy of a Plains Indian, w którym główną rolę grał Benicio del Toro.
Zauważono ją cztery lata później, kiedy Kelly Richard obsadziła ją w filmie Certain Woman. Za rolę ranczerki Gladstone otrzymała kilka branżowych nagród i wyróżnień na festiwalach filmowych. W obsadzie było wiele znakomitych nazwisk, jak Laura Dern i Kristen Stewart, ale to właśnie na Lily zwrócił wtedy uwagę Martin Scorsese.
Zanim stanęła na planie legendarnego reżysera, na biurko Gladstone zaczęło trafiać coraz więcej scenariuszy. Pojawiała się w kameralnych produkcjach, takich jak Two Eyes” Freeland czy Quantum Cowboys. Niestety żadna z ról, jakie przyjęła, nie była przełomowa. Lily zaczęło brakować cierpliwości. W 2019 roku rozważała zakończenie kariery aktorskiej i skupienie się na drugiej wielkiej miłości jej życia, czyli… ratowaniu pszczół.
Aplikowała już o pracę w Departamencie Rolnictwa. Wtedy właśnie przyszedł wymarzony telefon od jej agentki: – Martin Scorsese szuka aktorki do swojego najnowszego filmu i chce się z Tobą spotkać na Zoomie. Po rozmowie z Gladstone reżyser nie miał najmniejszych wątpliwości, że znalazł idealną filmową partnerkę dla DiCaprio.
Nie zapominaj o korzeniach
Akcja Killers of the Flower Moon dzieje się w Oklahomie w latach 20. XX stulecia. Rdzenni mieszkańcy z plemienia Osage odkrywają na swoich ziemiach ropę naftową i wzbogacają się. Niestety biali potentaci naftowi chcą im podstępem odebrać płynne złoto. To opowieść o chciwości i moralnym zepsuciu. W filmie Gladstone wciela się w postać Mollie Kyle, później Burkhart, pochodzącej z plemienia Osage żony Ernesta Burkharta (DiCaprio).
W wywiadach towarzyszących promocji filmu aktorka wielokrotnie dziękowała rdzennej ludności za wsparcie i możliwość przekazania światu ich nieopowiedzianej dotąd historii. Do zaangażowania w filmie rdzennych mieszkańców Oklahomy z plemienia Szarych Koni przekonała także samego Scorsese.
Gladstone mówi w filmie językiem Czarnych Stóp, nazywanym też siksika. Nauczyła się go dzięki swojej matce, która jeszcze w szkole zapewniła córce nauczyciela. – Jestem bardzo wdzięczna, że mogę mówić choć trochę w moim języku – wyznała aktorka. – W tym biznesie zwykle rdzenni aktorzy mówili swoje kwestie po angielsku, a następnie miksery dźwięku odtwarzały je od końca, aby uzyskać brzmienie przypominające rdzenne języki – dodała.
Po nowojorskiej premierze filmu reżyser Spike Lee oznajmił, że Lily Gladstone właśnie zdobyła jego głos w oscarowej rozgrywce. Nie on jeden był pod wrażeniem jej przejmującej, niebywale dojrzałej kreacji. Gladstone nie dała się przyćmić ani DiCaprio, ani De Niro. Już teraz aktorka ma na koncie dziesięć wyróżnień za tę rolę, w tym pierwszego w swojej karierze Złotego Globa.
Odbierając statuetkę, Lily rozpoczęła swoją przemowę od kilku słów w języku Czarnych Stóp. – To historyczna nagroda, która nie należy tylko do mnie. Trzymam ją ze wszystkimi moimi pięknymi filmowymi siostrami i moją filmową matką Tantoo Cardinal – dodała już po angielsku. Aktorka nagrodę zadedykowała wszystkim dzieciakom z rdzennych społeczności, które marzą i chcą opowiadać własne historie.
Sława i milczenie
Decyzja o ubieganiu się o Oscara dla Lily Gladstone w kategorii najlepszej aktorki pierwszoplanowej zaskoczyła ludzi z branży. Wydawało się bowiem, że Indianka jest jedną z głównych kandydatek do otrzymania drugoplanowego Oscara. Zwłaszcza że w filmie pierwsze skrzypce grają mężczyźni. Jednak wielu krytyków uważa, że kreacja Gladstone wybija się ponad wszystkie inne i należy to specjalnie docenić.
Są i tacy, którzy uważają, że amerykański przemysł filmowy powinien wreszcie oddać należną cześć pierwszym mieszkańcom Ameryki. Trzy inne przedstawicielki rdzennej społeczności otrzymały w przeszłości nominacje od Amerykańskiej Akademii Filmowej dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej. Były to: posiadająca maoryskie i południowoazjatyckie korzenie Merle Oberon za rolę w The Dark Angel z 1935 roku, Maoryska Keisha Castle-Hughes za Whale Rider z 2003 roku oraz meksykańska Indianka Yalitza Aparicio za Romę z 2018 roku.
Jednak w Stanach Zjednoczonych aktorzy o indiańskich korzeniach nie byli nigdy nominowani nie tylko do Oscarów, ale też do nagród Critics Choice czy SAG. Zwolnione przez Gladstone miejsce w drugoplanowej kategorii aktorskiej może natomiast zająć Cara Jade Myers, która w Killers of the Flower Moon zagrała jej siostrę, Annę.
Lily Gladstone jest jedną z tych aktorek, które już teraz zmieniły historię kina. Zauważyli ją też inni hollywoodzcy filmowcy, gdyż na jej biurku lądują kolejne propozycje. Tymczasem ona sama postanowiła zdystansować się od sławy i odpocząć. Towarzyszy jej w tym jej ukochana suczka Bird. To wszystko, co wiadomo o jej życiu prywatnym. Aktorka, wzorem kreowanej przez siebie postaci, preferuje milczenie. Jest ono często silniejsze niż słowa. „Ignore the bird, follow the river” – brzmi jej motto na oficjalnym instagramowym profilu.
Małgorzata Matuszewska