Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 01:49
Reklama KD Market

Najsłynniejsza kurtyzana

Najsłynniejsza kurtyzana
Imperia była przyjaciółką Rafaela i pozowała do kilku jego dzieł, m.in. do fresku Triumf Galatei (fot. Wikipedia))

Mało kto już dziś sobie uświadamia, że słowem „kurtyzana” początkowo określano damy dworu. Później, w okresie renesansu (XVI wiek), tak nazywano kobiety lekkich obyczajów. Ale nie kobiety trudniące się nierządem na ulicach czy w domach publicznych. Kurtyzana to była instytucja. Zostać nią nie było łatwo. Udawało się to tylko najzdolniejszym i najpiękniejszym...

Trzecia droga

W okresie renesansu prostytucja nie stanowiła tematu tabu. Był to wówczas dla kobiet jeden z niewielu możliwych sposobów na zarabianie pieniędzy. Według spisu ludności z początku XV stulecia, na dwunastu mieszkańców Rzymu przypadała jedna prostytutka. Więc, można orzec, było to dość popularne zajęcie.

W zdominowanej przez mężczyzn społeczności rzymskiej rolę kobiety utożsamiało się z małżeństwem lub klasztorem. Wybór życia kurtyzany był czymś w rodzaju trzeciej drogi – dla kobiet, którym brakowało środków a chciały utrzymać się samodzielnie i na wyższym poziomie materialnym. Najpiękniejsze i najzdolniejsze z nich mogły liczyć na niezależność finansową oraz niemałą popularność.

Kurtyzany cieszyły się sławą porównywalną do tej, jaką mają dzisiejsze celebrytki. Rzymianie rozpoznawali ich wytworne powozy, podziwiali stroje, a w kościołach przyznawano im miejsca blisko ołtarza. Kurtyzany, które zgromadziły znaczne majątki, wychodziły dobrze za mąż. Miały dzieci, opiekowały się rodziną. Lecz traciły wówczas swój poprzedni czar, powab.

Kurtyzany wypełniały pewną lukę w najwyższych warstwach społecznych. W ówczesnym zwyczaju było, że monarchowie zawierali małżeństwa nie z miłości, tylko z powodów politycznych. Przystawali z żonami jedynie dla zabezpieczenia ciągłości rodu. Uciech miłosnych poszukiwali wśród kobiet z dworu.

Styl życia włoskich kurtyzan stał się wzorem dla metres w Paryżu. Katarzyna Medycejska, kiedy została królową Francji, sprowadziła do Wersalu Wenecjankę Zuzannę. Zuzanna miała wprowadzić ją i jej damy dworu w wyrafinowane tajemnice sztuki miłości. I to się w pełni udało. Francuzki okazały się tak pojętne, że wkrótce prześcignęły włoskie kurtyzany, jeśli chodzi o zdolność wywierania wpływów na monarsze głowy.

Za czasów panowania królów Ludwików we Francji metresy miały więcej władzy niż legalne królowe. Podpowiadały władcy, kogo obdarzyć znaczącym urzędem, kogo obdarzyć majątkiem, a nawet kogo wygnać precz z Paryża. Dygnitarze starali się żyć w zgodzie z metresami. Ta zgoda była okupiona cennymi prezentami. Lecz się opłacało, obojgu stronom.

Imperia, córka Wenus

Imperia była najsławniejszą kurtyzaną renesansowego Rzymu. Jej urodę, wdzięk, inteligencję opiewali najwięksi poeci Italii. Jeden z jej znanych admiratorów, Biagio Pallai, napisał: „Bóg Mars dał Rzymianom Imperium, a bogini Wenus Imperię”.

Imperia przyszła na świat jako córka nieznanego ojca i rzymskiej kurtyzany niższej rangi, Diany di Pietro Cognati. Imperia odziedziczyła swoją profesję po matce, co było typowym procederem. Diana, inteligentna kobieta, chciała, aby córka żyła lepiej niż ona sama. Od dzieciństwa wprowadzała Imperię w tajniki sztuki miłosnej, ale nie tylko.

Bycie kurtyzaną nie było proste. Od zwykłych sprzedajnych kobiet dzieliła je przepaść, którą wyznaczały: kultura, obycie, wykształcenie. Diana była dobrą przewodniczką dla córki, która miała wrodzony talent do śpiewu, tańca i gry na instrumentach. Do tego dysponowała ogromnym atutem. Była niepospolicie piękna i zgrabna. Jej uroda zniewalała mężczyzn. Matka wychowywała córkę w wielkiej dyscyplinie. Nie mogła śmiać się głośno, jeść i pić bez umiaru, a uśmiechać się słodko przy niewybrednych męskich żartach. Przede wszystkim zaś powinna roztaczać miłosny czar i zniewalać mężczyzn ciałem, śpiewem i tańcem. Wszystkie te umiejętności Imperia opanowała do perfekcji.

W wieku siedemnastu lat Imperia była autorką kilku sonetów. W towarzystwie wykształconych Rzymian było to bardzo dobrze widziane. Szybko zaczęła żyć w luksusie. Miała duży dom w Rzymie i winnicę poza miastem. Nad drzwiami jej domu widniał napis informujący, że gość przekraczający jego próg winien wnieść do niego dowcip i dobry humor, a opuszczając go zostawić prezent albo pieniądze. W Rzymie nikogo to nie gorszyło, a już najmniej tych, których stać było na odwiedziny u bogini miłości.

Do klientów Imperii należeli bankierzy, urzędnicy Kurii, kardynałowie, poeci i malarze. Wśród nich pierwszoplanową rolę odgrywał znany mecenas sztuki, bankier, jeden z najbogatszych ludzi ówczesnej Europy – Agostino Chigi. Do kręgu przyjaciół Imperii należał także malarz Rafael Santi. Jej podobiznę umieścił na obrazach Safona z Parnasu i Triumf Galatei. Imperia miała zazwyczaj dziewięciu stałych adoratorów z najwyższych kręgów rzymskich. Wszystkich ich łączył podziw i uczucie do kobiety, która zdawała się wręcz być uosobieniem miłości.

Kiedy miała 31 lat, Imperia wysłała swą córkę, którą urodziła jako szesnastolatka, z dużym wianem do klasztoru. W ten sposób zapewniła jej w miarę bezpieczną przyszłość. Następnie uporządkowała swoje sprawy finansowe, spisała testament, po czym zażyła truciznę. Znaczną sumę ze swojego majątku przeznaczyła na wybrukowanie ulicy Strada del Populo w Rzymie. Tam pracowały jej koleżanki po fachu, które nie miały tyle szczęścia co ona.

Wykonawcą testamentu Imperii został Agostino Chigi. Zorganizował swojej przyjaciółce wspaniały pogrzeb. Wystawił jej również okazały nagrobek w kościele San Gregorio al Monte w Rzymie.

Ryszard Sadaj

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama