PiS kręci aferę z niczego; spór między nami jest jeden, fundamentalny: oni twierdzą, że Kamiński i Wąsik są posłami; my twierdzimy, że nimi nie są i mamy na to twarde dowody – podkreślił marszałek Sejmu Szymon Hołownia, odnosząc się do listu szefa klubu PiS Mariusza Błaszczaka.
Poseł PiS zarzucił Hołowni m.in. że to jego decyzje i zaniechania sprawiły, że klub PiS nie ma swojego przedstawiciela w prezydium Sejmu. „Moje? To przecież wysoka Izba zdecydowała. To nie marszałek Sejmu decyduje, kto będzie w Sejmie wicemarszałkiem, a więc zły adres” – odpowiedział marszałek Sejmu.
Odnosząc się do zarzutu niedochowania parytetów w komisjach sejmowych, Hołownia podkreślił, że PiS ma tylu członków w komisjach, ile wynika z arytmetyki.
Błaszczak zarzucił też, że kandydatury parlamentarzystów PiS do składów komisji śledczych nie są akceptowane, pomimo braku realnych formalnych przeszkód. „No, jak nie są akceptowane? Przecież już trzy komisje śledcze z przedstawicielami PiS Sejm powołał” – mówił Hołownia.
Kolejnym dowodem, że współpraca PiS z marszałkiem Sejmu – zdaniem Błaszczaka – nie układa się we właściwy sposób, miało być „ściągnięcie do Sejmu RP policyjnych oddziałów i przeprowadzenie drobiazgowych kontroli samochodów w obawie przed przyjściem dwóch posłów – Mariusz Kamińskiego i Macieja Wąsika”.
„To inaczej, panie przewodniczący rozumiemy współpracę. Moim zdaniem nam obu powinno zależeć na tym, żeby Sejm był miejscem bezpiecznym. Tu nie chodzi o panów Kamińskiego i Wąsika. Cały ten ferwor, który został nakręcony wokół tej sprawy, mógł stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa funkcjonariuszy, czy osób postronnych, które nie są posłami” – odpowiedział Hołownia. (PAP)