Miasto gotowe do eksmisji migrantów
W lutym pierwsi migranci mają zacząć opuszczać chicagowskie schroniska po wygaśnięciu nałożonego przez miasto 60-dniowego limitu na pobyt. Zwolnione miejsca mają zajmować nowi, oczekujący na zakwaterowanie. Jednak większość poszukujących azylu nie jest przygotowana do usamodzielnienia się – m.in. z powodu braku pozwoleń na pracę. Ostatnia decyzja burmistrza Brandona Johnsona o nieotwieraniu w Chicago nowych schronisk dla migrantów pogłębiła napięcie między nim a gubernatorem Illinois J.B. Pritzkerem.
Nowy plan burmistrza Johnsona
Zgodnie z nowym planem burmistrza Johnsona, Chicago nie będzie otwierać kolejnych schronisk dla migrantów ani dokładać miejsc w tych już istniejących. Nowi migranci będą znajdować zakwaterowanie w istniejących 28 schroniskach w miarę zwalniania miejsc przez odchodzących migrantów, którzy się usamodzielniają. Ma to zwiększyć presję na osoby poszukujące azylu do szybszego stawania na nogi i znajdowania sobie stałych miejsc zamieszkania.
Pierwsi migranci mają obowiązkowo zacząć opuszczać schroniska 1 lutego. Ma to związek z wprowadzonym wcześniej przez miasto 60-dniowym limitem na pobyt. Egzekwowanie tego rozporządzenia już dwa razy zostało zawieszone w związku ze śnieżycami i mrozami, które nawiedziły Chicago w pierwszych tygodniach nowego roku.
W 28 miejskich schroniskach przebywa obecnie około 14,2 tys. migrantów. Miasto wydało ponad 8 tys. nakazów eksmisji. Według danych miasta, 1 lutego z miejskich schronisk może zostać eksmitowanych około 1900 migrantów, a 2 lutego – kolejnych 961. Do końca lutego ze schronisk ma wyprowadzić się 6239 osób. Nie jest jasne, ilu migrantów, którzy mają zostać eksmitowani, będzie w stanie znaleźć do tego czasu stałe zakwaterowanie lub uzyskać pozwolenie na pracę. Przypadek Nowego Jorku uczy, że wracają oni do centralnego punktu rejestracji, w Chicago zwanego landing zone, gdzie od nowa zapisują się na listę oczekujących.
Przełożone wcześniej z powodu pogody spotkanie burmistrza Chicago Brandona Johnsona z burmistrzami przedmieść zostało spontanicznie zwołane w poniedziałek, 22 stycznia i odbyło się za zamkniętymi drzwiami. Miało w nim wziąć udział 25 włodzarzy podchicagowskich miasteczek.
Gubernator niezadowolony
Plan Johnsona dotyczący nieotwierania nowych schronisk krytykuje gubernator Illinois J.B. Pritzker. W poniedziałek, 22 stycznia wyraził obawę w związku z brakiem nowych schronisk w Chicago. W listopadzie Pritzker przeznaczył 180 mln dol. na pomoc w rozwiązaniu kryzysu migracyjnego w rejonie Chicago. Część z tych pieniędzy została już przeznaczona na różne projekty, ale – jak powiedział Pritzker – czeka na wskazanie przez Chicago lokalizacji kolejnych schronisk.
„Nie możemy pomóc, jeżeli oni nie zidentyfikują tych lokalizacji” – powiedział Pritzker cytowany przez „Chicago Tribune”.
W odpowiedzi burmistrz Johnson dał do zrozumienia, że schroniska mogą przecież powstawać również w innych częściach stanu.
„Schroniska nie muszą być budowane wyłącznie w Chicago, stan może to zrobić gdziekolwiek zechce” – powiedział sfrustrowany Johnson.
Wyjaśnił też zaraz, że on i Pritzker wcale nie są skłóceni w kwestii kryzysu migracyjnego.
Pozwolenia na pracę kluczem do samodzielności
Kluczem do uzyskania przez migrantów samodzielności, zwłaszcza po wprowadzeniu 60-dniowego limitu na pobyt w schroniskach, jest uzyskanie przez nich pozwoleń na pracę. To również zakłada nowy plan burmistrza Johnsona.
Większość migrantów może złożyć podanie o azyl w ciągu roku od przybycia do Stanów Zjednoczonych, a wniosek o pozwolenie na pracę – ok. 6 miesięcy po złożeniu aplikacji o azyl. Jednak biorąc pod uwagę zaległości w urzędzie imigracyjnym (United States Citizenship and Immigration Services, USCIS), procedura ta zwykle przedłuża się o wiele miesięcy.
W listopadzie ub. r. przedstawiciele władz stanu zidentyfikowały w chicagowskich schroniskach blisko 4650 osób, które prawdopodobnie kwalifikowały się do otrzymania pozwoleń na pracę lub tymczasowego statusu ochronnego (Temporary Protected Status, TPS), który teoretycznie uprawnia do pracy po 30 dniach. Według danych miejskich wpłynęło około 2,2 tys. aplikacji i wydano 916 pozwoleń na pracę. Władze federalne powiedziały serwisowi Axios, że liczba ta jest dużo wyższa – i że zatwierdziły ponad 1800 pozwoleń na pracę, o które wnioskowali migranci z rejonu Chicago za pośrednictwem prowadzonych przez stan klinik prawnych.
Zdaniem władz stanu czas oczekiwanie na zatwierdzenie pozwoleń na pracę – wcześniej wynoszące miesiące – został skrócony do około 30 dni. Władze spodziewały się, że około połowa migrantów ze schronisk będzie kwalifikować się do otrzymania pozwolenia na pracę lub TPS – tak jak to miało miejsce w Nowym Jorku. Jednak po bliższej analizie okazało się, że wskaźnik ten jest bliższy 30 proc. W praktyce oznacza to, że ponad 10 tys. migrantów w Chicago nie ma prostej ścieżki do osiągnięcia samodzielności.
Władze stanu powiedziały, że będą kontynuować pomoc mieszkańcom schronisk w staraniach o wnioskowanie o pozwolenia na pracę w swoich klinikach. Kolejna pula wizyt ma być dostępna w lutym.
Kto się skarży
Niektórzy migranci skarżą się, że nie są traktowani sprawiedliwie. Jak mówią, ci, którzy przybyli do października ub. roku, dostali zakwaterowanie i pomoc na trzy miesiące; ci, którzy przyjechali później, nie mają od miasta takiej samej pomocy.
Skarżą się również długoletni nieudokumentowani mieszkający w rejonie Chicago. Ich zdaniem, władze pomagają nowym przybyszom w zakresie zakwaterowania i drogi do uzyskania pozwoleń na pracę, a zapominają o tych, którzy nieraz od dekad mieszkają w Chicago i stoją w imigracyjnych kolejkach do legalizacji.
Ekstremalne warunki pogodowe tej zimy dodatkowo utrudniają kryzys migracyjny w Chicago. Radny Ray Lopez z 15 okręgu miejskiego ostrzega, że ani surowa zima, ani nadejście wiosny nie powstrzyma migrantów przed przybywaniem do Chicago – a teraz już do miejscowości na przedmieściach.
Od sierpnia 2022 r. do Chicago przybyło już ponad 34 tys. migrantów, głównie z Ameryki Łacińskiej. Większość z nich wysyłana jest do Wietrznego Miasta z Teksasu przez tamtejszego republikańskiego gubernatora Grega Abbotta w ramach odwetu wymierzonego w demokratyczne miasta sanktuaria i krajową politykę imigracyjną prezydenta Bidena.
Joanna Marszałek
[email protected]