Z dniem dzisiejszym powołujemy zespół ds. oceny funkcjonowania podkomisji smoleńskiej A. Macierewicza - poinformował w piątek wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Zadaniem zespołu ma być ocena działań podkomisji, a nie badanie przyczyn katastrofy z 10 kwietnia 2010 r.
W piątek Kosiniak-Kamysz wraz z wiceszefem MON Cezarym Tomczykiem przedstawił też na konferencji prasowej zespół, którego zadaniem będzie zbadanie funkcjonującej przez ostatnie lata przy MON tzw. podkomisji smoleńskiej pod kierownictwem polityka PiS Antoniego Macierewicz. W zespole znajdzie się 19 ekspertów i ekspertek; przewodniczącym zespołu został pułkownik pilot Leszek Błach; zespół będzie działał do 30 czerwca br.
Kosiniak-Kamysz podkreślił, że katastrofa smoleńska z 2010 roku to sprawa wymagająca "ogromnego szacunku, ogromnej wrażliwości, uszanowania bólu i pamięci". "To było wydarzenie, które przepełniło całą Polskę bólem i rozpaczą niezależnie od tego, jakie mamy poglądy. (...) Naszym obowiązkiem, obowiązkiem Rzeczpospolitej, jest pamięć o tych wybitnych postaciach, które w służbie RP straciły życie, zginęły w katastrofie" - mówił. Zapowiedział, że w tym roku w rocznicę katastrofy 10 kwietnia odbędą się upamiętniające ją obchody, w organizację których włączy się wojsko i resort obrony.
Jak dodał szef MON, "niektórzy" chcieli na katastrofie smoleńskiej zbudować swój kapitał polityczny. "Jedną z pierwszych decyzji, jaką podjęliśmy wspólnie w resorcie, było zakończenie prac podkomisji ds. ponownego zbadania wypadku lotniczego z 10 kwietnia 2010 r." – powiedział Kosiniak-Kamysz. Zaznaczył, że zakończenie prac podkomisji w grudniu ub.r. nie kończy wyjaśniania tego, czym zajmował się zespół Antoniego Macierewicza przez ostatnie osiem lat.
Wicepremier podkreślił, że faktycznym badaniem przyczyn katastrofy smoleńskiej zajmowała się przed laty komisja Jerzego Millera. „Musimy ocenić 8 lat funkcjonowania podkomisji, którą kierował pan Antoni Macierewicz. Musimy wyjaśnić zasadność, celowość i wiarygodność tych działań, bo efektów do tej pory nie zauważyliśmy” – mówił. "W związku z tym z dniem dzisiejszym powołujemy zespół ds. oceny funkcjonowania podkomisji smoleńskiej" – oświadczył wicepremier. Jak dodał, zespół zajmie się oceną funkcjonowania podkomisji, a nie badaniem przyczyn katastrofy.
Zespół ma działać do 30 czerwca b.r. "Te niespełna pół roku jest potrzebne do tego, żeby wszystkie elementy działania komisji przeanalizować" - powiedział szef MON. Wskazał, że po rozwiązaniu podkomisji zabezpieczono potrzebne dokumenty, które zostaną przekazane do pracy zespołowi analizującemu jej działalność.
Kosiniak-Kamysz wskazał, że celem jest m.in. pokazanie, ile polski podatnik zapłacił za funkcjonowanie przez prawie osiem lat podkomisji smoleńskiej. "Według wstępnych szacunków najpierw mówiliśmy o 33 milionach, ale kolejne etapy, analizy audytu pokazują, że jest to już 36 milionów złotych, z czego na ekspertyzy wydano 13 milionów złotych" - poinformował szef MON. "Pewnie to nie są jeszcze ostateczne koszty. Po to też jest powołany dzisiaj zespół do analizy pracy, zasadności wydatków po żebyśmy mieli jasną, transparentną informację" - dodał.
Kosiniak-Kamysz i Tomczyk zapewniali też, że działanie zespołu nie wygeneruje żadnych kosztów dla podatnika "ponad to, co niezbędne".
Tomczyk przedstawił skład 19-osobowego zespołu. "Przed państwem najlepsi z najlepszych. To są oficerowie, ekspertki i eksperci, którzy służą Siłom Zbrojnym niezmiennie od dwudziestu, trzydziestu lat, pracowali z wieloma rządami, audytowali i przygotowywali największe procesy w Wojsku Polskim" - zadeklarował. Kosiniak-Kamysz zapewnił, że eksperci z zespołu będą mieli pełną swobodę działania.
Podkreślił, że jest to "elita polskiej armii w zakresie lotnictwa oraz audytu wojskowego". Poinformował, że przewodniczącym zespołu będzie pułkownik pilot Leszek Błach. "Ponad 36 lat służby, obecnie szef Zespołu Zapewnienia Jakości w Lotnictwie" - wskazał Tomczyk.
Jego zastępcą będzie pułkownik pilot Adam Kalinowski. "Blisko 30 lat służby, obecnie szef Pionu Bezpieczeństwa Lotów we Władzy Lotnictwa Wojskowego, a także szef Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego" - powiedział wiceminister obrony narodowej.
Pułkownik rezerwy pilot Paweł Kowalczyk został sekretarzem Zespołu. "Obecnie główny specjalista we Władzy Lotnictwa Wojskowego, wielokrotnie kierował pracami komisji badających zdarzenia lotnicze, w tym katastrofy" - mówił Tomczyk.
Ponadto w skład zespołu weszli m.in. eksperci w zakresie lotnictwa i badania wypadków lotniczych, w tym z Wojskowej Akademii Technicznej, Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych, czy Lotniczej Akademii Wojskowej, a także specjaliści od audytu i kontroli, z departamentów resortu zajmujących się budżetem, kadrami, kwestiami prawnymi czy ochroną informacji niejawnych. Tomczyk zapewnił, że wszyscy członkowie zespołu oprócz potrzebnych kompetencji mają także wszystkie niezbędne upoważnienia, np. do pracy z utajnionymi materiałami.
Kosiniak-Kamysz zaznaczył, że "zespół jest apolityczny, w skład tego zespołu nie wchodzi nikt związany z polityką". "Są to urzędnicy, oficerowie, prawnicy ministerstwa i jednostek podległych, uczelni wyższych, którzy zgodzili się, za co chciałbym bardzo serdecznie podziękować, brać udział, prowadzić te prace. Jest to wielka misja w imieniu Rzeczpospolitej" - podkreślił Kosiniak-Kamysz. Po prezentacji zespołu wicepremier podziękował jego członkom za obecność i zakomunikował dziennikarzom, że odpowiadając na polityczne pytania nie będzie stał na tle żołnierzy i pracowników resortu.
Szef MON podkreślił też, że nic z tego, co robił A. Macierewicz nie nabrało trybu prawnego. "Prokuratura nie zajęła się raportem, nie widzimy żadnych orzeczeń" - zauważył szef MON. Dodał, że członkowie komisji Macierewicza nie badali wraku i w wielu wypadkach nie mieli uprawnień. Wtórował mu Tomczyk, który wskazał, że zadaniem zespołu będzie m.in. sprawdzenie, jak poprzednie kierownictwo MON reagowało na działania podkomisji i efekty jej pracy.
"Nasza ocena polityczna tych działań jest fatalna - to były działania pod tezę, a nie do szukania prawdy. One miały niszczyć wspólnotę, a nie budować pamięć. One miały doprowadzać do zysków politycznych, a nie do rzetelności działania państwa polskiego" - podkreślił Kosiniak-Kamysz. Jego zdaniem to "wielki skandal polityczny".
10 kwietnia 2010 r. w katastrofie rządowego samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem zginęli wszyscy pasażerowie i członkowie załogi - 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka. Polska delegacja zmierzała na uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.
W latach 2010-2011 przyczyny katastrofy smoleńskiej badała Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego pod przewodnictwem ówczesnego szefa MSWiA Jerzego Millera. W przedstawionym w lipcu 2011 r. raporcie komisja ustaliła, że przyczyną katastrofy było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, czego konsekwencją było zderzenie samolotu z drzewami, prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji Tu-154M. Według Komisji, ani rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu.
Podkomisja ds. ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej została powołana na mocy rozporządzenia z 4 lutego 2016 r. podpisanego przez ówczesnego ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza.
W kwietniu 2022 r. szef podkomisji Antoni Macierewicz przedstawił raport z jej prac, który kwestionował ustalenia komisji Millera. "Przyczyną katastrofy 10 kwietnia nad Smoleńskiem był akt bezprawnej ingerencji strony rosyjskiej na statek powietrzny Tu-154M z delegacją prezydenta RP; głównym i bezspornym dowodem tej ingerencji był wybuch w lewym skrzydle na 100 m przed minięciem przez samolot brzozy na działce doktora Bodina nad terenem, gdzie nie było ani wysokich drzew, ani innych przeszkód mogących zagrozić samolotowi" – powiedział, prezentując raport, Macierewicz.
Politycy ówczesnej opozycji wielokrotnie krytykowali działalność podkomisji. W grudniu 2022 r. poseł KO Maciej Lasek, były szef Komisji Badania Wypadków Lotniczych, powiedział, że „po ponad 6 latach, wydaniu 30 mln zł publicznych środków, zniszczeniu drugiego Tupolewa, wartego ok. 70 mln zł” Antoni Macierewicz opublikował "pseudoraport", „z którym nie zgadza się nawet część członków podkomisji”.
W kwietniu ub.r. podkomisja smoleńska złożyła w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zamachu na prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz morderstwa pozostałych 95 osób podróżujących Tu-154 10 kwietnia 2010 r.
Śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej od 10 kwietnia 2010 r. prowadzi prokuratura. Najpierw była to Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Po reformie prokuratury przez rząd PiS śledztwo od zlikwidowanej wtedy prokuratury wojskowej przejęła Prokuratura Krajowa. Od marca 2016 r. sprawą zajął się Zespół Śledczy nr I Prokuratury Krajowej. W lipcu ub.r. PK poinformowała o włączeniu do śledztwa zawiadomienia podkomisji smoleńskiej.
Prowadzona przez Macierewicza podkomisja została rozwiązana 15 grudnia ub.r., tuż po objęciu władzy przez rząd Donalda Tuska. (PAP)
autor: Mikołaj Małecki