Prawnik Donalda Trumpa John Sauer sugerował podczas wtorkowej rozprawy w sądzie apelacyjnym w Waszyngtonie, że immunitet prezydenta USA pozwala mu na uniknięcie zarzutów nawet w przypadku rozkazania zabójstwa oponenta politycznego, chyba że prezydent wcześniej zostanie skazany w procedurze impeachmentu.
Na rozprawie mającej rozstrzygnąć, czy immunitet chroni Trumpa przed zarzutami w sprawie prób utrzymania się przy władzy pojawił się sam były prezydent.
Podczas rozprawy Sauer przedstawiał szereg argumentów za tym, że prezydencki immunitet nie pozwala na pociąganie do odpowiedzialności karnej Trumpa za zarzuty stawiane przez specjalnego prokuratora Jacka Smitha. Jednym z nich była teoria, według której prezydent może być ścigany karnie tylko jeśli wcześniej jego wina zostanie stwierdzona przez proces w ramach procedury impeachmentu. Jak zaznaczył Sauer, Trump podczas impeachmentu nie został skazany przez Senat za podżeganie do powstania.
Jedna z trzech sędzi, które prowadziły rozprawę, zapytała, czy wobec tego prezydent może być ścigany za zlecenie zabójstwa przeciwnika politycznego. Sauer odpowiedział, że jego odpowiedź to "kwalifikowane tak" - ale tylko jeśli najpierw zostanie postawiony w stan oskarżenia i skazany przez Senat w ramach procedury impeachmentu.
"Istnieje proces polityczny, który musi się odbyć, który jest przewidziany przez konstytucję" - wyjaśnił adwokat. Prawnik reprezentujący prokuratora wytknął, że jeśli przyjąć teorię wysuwaną przez Sauera, prezydent USA może swobodnie zabijać przeciwników politycznych, jeśli np. ustąpi z urzędu, zanim dojdzie do jego skazania albo Senat nie zagłosuje większością 2/3 głosów.
Sauer argumentował też, że pozwolenie na ściganie byłego prezydenta stworzy precedens dla ścigania kolejnych prezydentów w przyszłości. Ponadto według obrońcy Trumpa, jego działania zmierzające do odwrócenia wyników wyborów i utrzymania się przy władzy były działaniami, które wykonywał w ramach sprawowaniu swojego urzędu.
Sąd federalny w Waszyngtonie w pierwszej instancji uznał, że immunitet nie chroni Trumpa przed zarzutami; prokuratura chciała, by sprawę w trybie przyspieszonym rozstrzygnął Sąd Najwyższy, lecz ten jednak uznał, że najpierw sprawą musi się zająć sąd apelacyjny. Orzeczenie sądu tej instancji spodziewane jest w najbliższych dniach lub tygodniach, lecz niemal pewne jest, że niezależnie od decyzji, sprawa ostatecznie trafi przed Sąd Najwyższy. Początek procesu karnego Trumpa w Waszyngtonie został wyznaczony na marzec, lecz może się opóźnić, jeśli wcześniej nie zostanie rozstrzygnięta kwestia immunitetu.
Wtorkową rozprawę obserwował w sądzie sam Trump, przerywając kampanię przed republikańskimi prawyborami w stanie Iowa, mimo że nie miał takiego obowiązku. W emailach do darczyńców sugerował, że musi się stawić w sądzie w związku z prześladowaniem ze strony administracji Bidena. Jeszcze przed tym argumentował też w wideo zamieszczonym na swoim portalu społecznościowym, że sąd musi przyznać mu immunitet, bo wykonywał tylko swoje obowiązki "szukając" oszustw wyborczych i je znajdując.
"Jeśli ja nie otrzymam immunitetu, Joe Biden też nie otrzyma immunitetu (...). Musisz być bardzo ostrożny, Joe" - groził Trump.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)