Na pustyni Nazca w południowym Peru odkryto ponad półtora tysiąca gigantycznych rysunków. Pierwsze powstały niemal 3 tysiące lat temu. Do dziś pojawiają się nowe. Czy to ślad zaginionej a bardzo rozwiniętej starożytnej cywilizacji? Znak pozostawiony przez istoty pozaziemskie? A może symbol czegoś bardziej złowrogiego?
Astronauci na pustyni
Linie Nazca nakreślone zostały na terenie położonym ponad 300 km na południowy wschód od Limy, w pobliżu dzisiejszego miasta Nazca. Nazywane geoglifami zajmują obszar ponad 500 kilometrów kwadratowych. Te zjawiskowe, gigantyczne rysunki przedstawiają 800 linii prostych, 300 figur geometrycznych oraz 70 wzorów. Linie proste rozciągają się na długości do 80 kilometrów. Niektóre rysunki mają nawet 400 metrów wysokości, a więc prawie tyle co Willis Towers w Chicago.
To monumentalne dzieło odkrył w 1927 roku peruwiański archeolog Toribio Mejia Xesspe podczas pieszej wycieczki. W latach 30., gdy rozkwitł ruch lotniczy i zaczęto obserwować ziemię z góry, kształty, które nakreślały linie Nazca, zaczęły być powszechnie rozpoznawalne. Z pułapu chmur dostrzeżono monumentalne rysunki drzew, kwiatów i różnych zwierząt, między innymi pająka, małpy, jaszczurki, pelikana, a nawet orki. A także niezidentyfikowanych postaci o dziwnych kształtach, w których wielu chce widzieć sylwetki „astronautów”. Od tego momentu Nazca stała się główną atrakcją Peru, przyciągając na pustynię tłumy turystów z całego świata. Wielu przybywa tu z nadzieją, że rozszyfrują tajemnicze przesłania do kosmitów.
Kosmici czy duchy?
Czy enigmatyczne linie Nazca były faktycznie próbą kontaktu z istotami pozaziemskimi? Mimo dziesiątków lat badań cel i przesłanie gigantycznych rysunków pozostaje nadal kwestią domysłów. Początkowo najbardziej rozpowszechnioną teorię stworzył pisarz Erich von Däniken. W 1968 roku ogłosił, że starożytna Nazca to miejsce lądowania statku kosmicznego. Istoty obce rzekomo przekazały tubylcom zaawansowaną technologię. Po ich odlocie ludzie z Nazca wykorzystując wiedzę uzyskaną od kosmitów, stworzyli serię gigantycznych obrazów. Były to wiadomości do kosmitów, których uznali za bogów. To tłumaczy rozmiar rysunków – odpowiedni, by „bogowie” mogli dostrzec je z niebios.
Po teorii Dänikena w latach 70. popularność zyskała też hipoteza niemieckiej badaczki Marii Reiche. Twierdziła ona, że geoglify to w rzeczywistości kalendarz astronomiczny. Linie miały przedstawiać powiązane z różnymi porami roku konstelacje na nocnym niebie.
Pojawiła się również koncepcja, że linie były świętymi ścieżkami, z których korzystali starożytni mieszkańcy Nazca podczas swoich ceremonii religijnych. W ten sposób wytyczono drogi dla pielgrzymów podróżujących do świętego miejsca Cahuachi. Inni twierdzili, że rysunki służyły specyficznym rytuałom mającym odpędzać złe duchy czyhające na mieszkańców okolicy. Podobno złowrogie siły były cały czas obecne w życiu ludzi Nazca. Nie wiadomo jednak, jak miały one wyglądać.
Autorem najnowszej teorii jest amerykański antropolog i archeolog Johan Reinhard. Uznał on, że linie prowadziły do czegoś niezbędnego do życia, a trudnego do zdobycia na pustyni. W regionie, w którym opady deszczu występują tylko przez około 20 minut rocznie, tym czynnikiem mogła być woda. „Wydaje się prawdopodobne, że większość linii nie wskazywała niczego konkretnego na horyzoncie geograficznym czy na niebie. Prowadziła raczej do miejsc, w których odprawiano rytuały mające na celu uzyskanie wody i zapewnienie żyzności plonów” – archeolog napisał w swojej książce The Nazca Lines.
Choć hipoteza Reinharda najbardziej przekonuje naukowców, również ona nie jest w żaden sposób potwierdzona dowodami i pozostaje domysłem. Pytanie, po co tysiące lat temu na kilkuset kilometrach kwadratowych ziemi tworzono labirynty linii i kolosalne obrazy przedstawiające organizmy żyjące na ziemi, pozostaje więc otwarte. Starożytna kultura Nazca niestety nie pozostawiła po sobie żadnych pisemnych zapisów.
Metoda palika i liny
Eksperci są za to zgodni co do tego, w jaki powstało to niezwykłe dzieło. Pierwsze linie stworzyli starożytni ludzie Nazca, a podejrzewa się, że późniejsze kultury kontynuowały ich kreacje. Określone obrazy powstawały dzięki usuwaniu skał i brudu. Ponieważ dno pustyni ulegało erozji przez tysiące lat, kiedy usuwano górne powierzchnie skał, pod nimi ukazywała się jaśniejsza skała w kolorze piasku. W ten sposób odkrywając jasną część, „rzeźbiono” linie. Biorąc pod uwagę precyzję kształtów linii Nazca i ich ogromne proporcje, uważa się, że mieszkańcy Nazca używali siatek wykonanych z lin i palików do przedstawienia rysunków w odpowiedniej skali.
Ludzie Nazca prawdopodobnie używali drewnianych palików przymocowanych linami, które rozciągali tak, by tworzyły linię prostą do kolejnego punktu. Technika ta pozwoliła im „rysować” w ten sposób nawet bardzo długie i precyzyjne linie oraz kształty. Innym sposobem było przywiązywanie liny do dwóch lub trzech słupów tworzących trójkątny wzór. Następnie obracając się, rysowano rosnącą spiralę. Podejrzewa się też, że geoglify zostały zaprojektowane, a nawet malowane w odpowiedniej skali najpierw na płótnie.
Linie przetrwały tysiące lat dzięki kilku zjawiskom. Po wchłonięciu ciepła pustyni kamienie wytwarzały „poduszkę” gorącego powietrza chroniącą je przed wiatrem. Ponadto w glebie pustyni znajduje się tynk, który tworzy dodatkową warstwę ochronną. Suchy klimat, brak wiatrów i znikome opady deszczu dopełniły obrazu, tworząc idealne warunki, by powstrzymać erozję fascynującego dzieła.
Wielki kot i miecz
Do dziś archeologowie odnajdują w Nazca nowe linie i kształty. W 2020 roku na zboczu skalistego wzgórza wyłonił się rysunek gigantycznego, 37-metrowego kota. Został on dostrzeżony dość przypadkowo podczas eksploracji terenu przez drony. Rysunek okazał się starszy niż inne geoglify w okolicy. Według ekspertów powstał między 200 a 100 rokiem p.n.e.
Po kolejnych dwóch latach badań pustyni przy użyciu zdjęć lotniczych i dronów, w 2022 roku peruwiańscy i japońscy badacze odkryli 168 kolejnych, choć mniejszych, maksymalnie 20-metrowych geoglifów. Jeden z nich przedstawia postać z mieczem w ręce i bez głowy. Ta znajduje się jednak z boku.
Joanna Tomaszewska