Boże Narodzenie. Właśnie te święta – jak żadne inne – chcemy przeżyć po polsku. Z ozdobioną „po naszemu” choinką, Wigilią, Pasterką i kolędami. I oczywiście z prezentami wręczanymi w wigilijny wieczór, a nie w pierwszy świąteczny poranek.
Noc, w którą przyszedł na świat Jezus, chrześcijanie uznają za szczególną, ponieważ wierzą, że Bóg przyszedł na świat jako małe, bezbronne dziecko, a w jego majestat pierwsi uwierzyli prości ludzie – pasterze czuwający przy stadach.
Żaden z Ewangelistów nie określił dnia ani miesiąca narodzin Jezusa. Tradycja Kościołów Wschodniego i Zachodniego przyjmuje, że zdarzyło się to w zimie. Według najbardziej rozpowszechnionej interpretacji, chrześcijanie w trzecim wieku, nie znając faktycznej daty narodzin Chrystusa, ustanowili symboliczną datę Bożego Narodzenia na dzień 25 grudnia, jak wówczas uważano – w dzień przesilenia zimowego. Potem terminy świąt kościołów Wschodnich i Zachodnich trochę się rozjechały z powodu wprowadzenia kalendarza gregoriańskiego, lepiej odmierzającego upływ czasu astronomicznego. Ostatnio jednak coraz więcej kościołów wschodnich zaczęło uznawać tzw. nowy styl. Tak jest w przypadku grekokatolików, a także prawosławnych kościołów autokefalicznych w Polsce i na Ukrainie. W tych krajach chrześcijanie świętują już Boże Narodzenie w tym samym czasie.
Obchodzenie w grudniu świąt związanych z przesileniem jest jednak starsze niż chrześcijańska tradycja. Dziś zresztą dla milionów ludzi Boże Narodzenie jest już rytuałem luźno związanym z religią. Święta (polityczna poprawność w Ameryce nie zawsze pozwala mówić jakie) stały się olbrzymim mechanizmem napędzającym cykl produkowania i sprzedawania towarów. Trudno wyzwolić się z tych okowów doczesności. Ale gdy mija gorączka zakupów i przychodzi zasiąść przy świątecznym stole, zapomina się o komercji.
W przedświątecznym czasie staje się widoczne, jakże bardzo polskie obyczaje różnią się od obowiązującego w Ameryce skomercjalizowanego kanonu. Nawiasem mówiąc, ów blichtr i pęd do konsumpcji udziela się całemu światu i nieobcy jest także nad Wisłą.
W czasie, gdy polska tradycja każe celebrować adwent, czyli czas oczekiwania na przyjście Dzieciątka, amerykańskie ulice zaczynają przypominać rozświetlony neonami Times Square. Przygotowania zaczynają się nazajutrz po Święcie Dziękczynienia. Wtedy ruszają przedświąteczne wyprzedaże i trwające kilka tygodni szaleństwo zakupów.
Nie oszczędzamy nawet na własnych domach. Całe elewacje domów i ogródki obwieszane są tysiącami lampek, nadmuchiwanych figurek reniferów, bałwanków, aniołów i Świętych Mikołajów czy choinkowych wieńców. Są też szklane kule, w których pada śnieg i szopki ze sceną Narodzenia. A potem przychodzi dzień Świąt po czterech tygodniach zakupowego szału. Zwykle tylko jeden, chyba że tak jak w tym roku dzień wigilijny wypadnie w weekend.
Inne obyczaje jak wigilijny post, sianko pod obrusem, oczekiwanie na pierwszą gwiazdkę czy dzielenie się opłatkiem przywieźliśmy już ze sobą z Polski. Może dlatego nawet ci, których noga w ciągu całego roku w żadnym kościele nie postała, biegną na Pasterkę. Spędzają długie godziny, żeby dojechać do jakiejś polskiej parafii, aby zamiast „Silent Night” usłyszeć „Przybieżeli do Betlejem”. No i przypominają sobie, gdzie znajduje się jakiś sklep z polskimi produktami, gdzie można zaopatrzyć się w karpia, uszka i opłatek. Bo tradycji trzeba dopełnić.
Dopiero w Wigilię i w Boże Narodzenie widać, jak Polska jest daleko. I to pomimo wszystkich udogodnień elektronicznych, pozwalających na nawiązanie łączności przez ocean, czy grającej nam kolędy telewizji satelitarnej. W tych właśnie dniach uświadamiamy sobie najbardziej potrzebę wyciszenia i bliskości z najbliższymi.
Czasy mamy niełatwe. Być może z powodu inflacji prezenty pod choinką będą w tym roku skromniejsze niż kilka lat temu. Nie powinno to przesłonić radości ze Świąt Bożego Narodzenia. Radość, ciepło, wspólne dążenie do dobra, wzajemne wybaczenie i obcowanie z bliskimi – to wszystko upodabnia różne świąteczne tradycje w wielokulturowych rodzinach. Te właśnie wartości nie pozwalają na utopienie do końca amerykańskich Świąt w oceanie wszechogarniającej komercji.
Bo to przecież – poza religijnym wymiarem – czas spotkań, pojednania i dzielenia się wszystkim, co w nas najlepsze.
Wesołych Świąt
Tomasz Deptuła
Dziennikarz, publicysta, ekspert ds. komunikacji społecznej. Przez ponad 25 lat korespondent polskich mediów w Nowym Jorku i redaktor “Nowego Dziennika”. Obecnie zastępca szefa Centrum Badań nad Bezpieczeństwem w Warszawie.