Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 25 września 2024 04:13
Reklama KD Market

Zajrzyjmy do żłóbka!

Zajrzyjmy do żłóbka!

„Wesołych Świąt” – to najczęściej wypowiadane życzenie, czasami z dodatkiem „zdrowych”, które utrwaliło się w naszym języku. Dobre to życzenie, w końcu święta są po to, żeby oderwać się na chwilę od codzienności i cieszyć byciem z najbliższymi. Czy tylko tym? Owszem, święta to także bogata tradycja i prezenty, na które wszyscy chyba czekają. Warto jednak pomyśleć o istocie świętowania, nie tyle o czymś, ile o Kimś i dzięki Komu. Świętujemy Boże Narodzenie, czyli Boga przychodzenie na ten świat, Boga stanie się człowiekiem, stanie się jednym z nas. Oto nadzwyczajne wydarzenie, które wspominamy każdego roku. To są urodziny Kogoś, kto jest dla nas i chce być blisko nas. Co więcej, ten Ktoś chce także zbliżyć nas do siebie, abyśmy się wzajemnie miłowali w atmosferze pokoju i dobroci. To dlatego obdarowujemy się prezentami. Nic jednak nie zastąpi i nie może zastąpić tego, co najpiękniejsze: obecności i bliskości.

Długo już nie jestem na święta w domu. Wigilijne smaki mojego rodzinnego domu są tylko wspomnieniem. Sama Wigilia jest dla mnie dniem, w którym odzywa się tęsknota, odżywają wspomnienia. Święta Bożego Narodzenia są częścią mojej historii. Cieszę się, widząc najmłodszych członków mojej rodziny, którzy aktywnie przeżywają te święta. Kiedyś przecież byłem na ich miejscu. Wigilia przy rodzinnym stole była i być powinna początkiem świętowania. Później śpiewanie kolęd. Mieliśmy w domu książeczkę pod tytułem „Kolędy i pastorałki”. Pamiętam jeszcze, jak mój śp. dziadek Staś śpiewał. Nie było telefonów, internetu, wszyscy mieliśmy czas dla siebie. A później była Pasterka o północy. I były święta, które trwały jeszcze następnego dnia, w zasadzie aż do Trzech Króli.
Dzisiaj sporo się zmieniło. Niedobrze, że komercja zabrała atmosferę świąt i czas ich oczekiwania. To, że sklepy i domy są udekorowane już w listopadzie, a kolędy są już też osłuchane dużo wcześniej, nie jest dobre. Brakuje dzisiaj adwentu, czyli oczekiwania, tęsknoty, wypatrywania pierwszej gwiazdki. Dzisiaj wszystko dzieje się za szybko. Smutny jest dla mnie widok wyrzuconych przed domy choinek 26 grudnia. „Święta i po świętach”, mówi się, a ja wołam, że nie! Bo ważne jest dla mnie przeżywanie, że Bóg stał się człowiekiem, że przyszedł do mnie, żeby mnie zbawić, to znaczy uczynić, żebym czuł się i był szczęśliwy. W kontekście wielu smutków i rozdarcia, które jest spowodowane także tym, co dzieje się we współczesnym świecie, w polityce i w ogóle między ludźmi, wiem coraz bardziej, że potrzebuję Boga. Jezus Chrystus, którego narodzenie świętujemy, jest nie tylko z nazwy Księciem Pokoju. On jest pokojem – tym, czego najbardziej potrzebuje człowiek.

Okrutny jest świat bez pokoju. Nie tylko w wymiarze ogólnym, także w wersji mikro. Przecież kiedy rodziny są skłócone, brakuje życia sąsiedzkiego, wtedy jest naprawdę smutno i źle. Potrzeba zaczynania od tego, co najbliższe, czyli od własnego domu. Mam wrażenie, że dzisiaj w rodzinach coraz więcej samotności. Niby wszyscy są razem, a jednak każdy gdzieś w swoim świecie. Dużo jest bolesnej tęsknoty za nieosiągalnym, sporo marzeń wyrażanych nieustannym surfowaniem w internecie. A przecież warto w końcu przyjść do siebie i odkryć, że życie dzieje się tu i teraz. Pomaga mi w tym takie ćwiczenie. Siadam w fotelu i zaczynam oddychać. Przechodzę obojętnie wobec myśli, które się rodzą. Koncentruję się na tym spokojnym oddechu i czuję, że jestem tu, gdzie jestem i teraz, w tej właśnie chwili. Tak odpoczywam. Znajduję spokój. W ten oddech włączam też często imię Jezusa Chrystusa. W ten sposób wypełniam go modlitwą. Jest we mnie pokój, a ten rodzi radość. Odpoczywam. To jest naprawdę bezcenne. Wtedy też nie ma miejsca na samotność, bo nie jestem sam. Jest jeszcze On.

Nie da się dobrze przeżyć Bożego Narodzenia bez wejścia na głębszy poziom i zrozumienia, o co tu tak naprawdę chodzi. To jest dotknięcie pewnej tajemnicy. A w niej chodzi o miłość. Bóg stał się człowiekiem, bo kocha. Nie chce, żeby ludzie byli pogrążeni w ciemnościach i zamęcie grzechu. Nie chce też ludzkiego osamotnienia. Chce być blisko. Jest takim dla każdego, tylko trzeba to zobaczyć i chcieć wejść w przyjacielską relację z Nim. Po to są te święta. Trzeba zrobić wszystko, by były piękne i by nie zabrakło elementu duchowego w ich przeżywaniu.

Rok temu papież Franciszek mówił w Wigilię Bożego Narodzenia: „Ta noc, cόż, ona jeszcze mówi naszemu życiu? Po dwóch tysiącleciach od narodzin Jezusa, po wielu Świętach Bożego Narodzenia obchodzonych pośród ozdób i prezentów, po tak wielkim konsumpcjonizmie, który spowija tajemnicę, jaką celebrujemy, istnieje pewne ryzyko: wiemy bardzo wiele o Bożym Narodzeniu, ale zapominamy o jego znaczeniu. Jak zatem odnaleźć sens Świąt? A przede wszystkim – gdzie się udać, by go szukać? Ewangelia o narodzinach Jezusa wydaje się napisana właśnie po to, by wziąć nas za rękę i zaprowadzić nas z powrotem tam, gdzie Bóg chce, abyśmy byli. Zaczyna się ona bowiem od sytuacji podobnej do naszej: wszyscy są zajęci i zapracowani, żeby móc świętować ważne wydarzenie – wielki spis ludności, który wymagał wielu przygotowań. W tym sensie ówczesna atmosfera była podobna do tej, która otacza nas dzisiaj w okresie Bożego Narodzenia. Ale od tego światowego scenariusza opowieść ewangeliczna się dystansuje: szybko „usuwa” obraz, aby przejść i utworzyć inną rzeczywistość, którą podkreśla. Zatrzymuje się na małym, pozornie nieznaczącym przedmiocie, który wymienia trzykrotnie i na którym skupiają się bohaterowie opowiadania: najpierw Maryja, która kładzie Jezusa „w żłobie” (Łk 2, 7); potem aniołowie, którzy zapowiadają pasterzom „Niemowlę owinięte w pieluszki i leżące w żłobie” (w. 12); wreszcie pasterze, którzy znajdują „Niemowlę leżące w żłobie” (w. 16). Żłóbek: musimy tam zajrzeć, aby odnaleźć sens Bożego Narodzenia. Ale dlaczego żłóbek jest tak ważny? Bo jest to znak nieprzypadkowy, z którym Chrystus wkracza na scenę świata. Jest to manifest, z którym się przedstawia, sposób, w jaki Bóg rodzi się w historii, by ożywić historię. Co zatem chce nam powiedzieć poprzez żłóbek? Przynajmniej trzy rzeczy: bliskość, ubóstwo i konkretność”.

Tego też życzę na te Święta: zajrzymy do żłóbka i zobaczmy, że on nie jest pusty!

ks. Łukasz Kleczka SDS

Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. W latach 2011-2018 przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana. Aktualnie jest przełożonym wspólnoty zakonnej salwatorianów w Veronie, New Jersey.


Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama