Na 55 lat więzienia skazał sąd powiatu McHenry kobietę za zasztyletowanie małżeństwa w starszym wieku, z którym mieszkała i którym miała opiekować się w ich domu w Algonquin, na dalekich północno-zachodnich przedmieściach Chicago. Wcześniej kobieta przyznała się do popełnienia zbrodni w stanie niepoczytalności.
42-letnia Arin Fox z Algonquin była oskarżona o cztery zarzuty morderstwa pierwszego stopnia, pobicia osoby w wieku powyżej 60 lat, przemocy domowej i dwa zarzuty posiadania skradzionego samochodu. Zarzuty miały związek z wydarzeniami z 8 listopada 2020 r. w domu w rejonie 600 Red Coach Lane w Algonquin, gdzie policja znalazła martwą parę seniorów: 73-letniego Leonarda Gilarda i 69-letnią Noreen Gilard.
Na miejscu policja stwierdziła, że para zginęła od ciosów nożem. W kuchni na suszarce leżał umyty nóż rzeźniczy z długim ostrzem, lecz według policji, między ostrzem a rękojeścią znaleziono krew. Prokuratorzy powiedzieli w sądzie, że mężczyzna został ugodzony nożem ponad 50 razy.
W kuchni znaleziono też notes z niepokojącymi wpisami. Notatki sugerowały, że Fox szukała nowego miejsca zamieszkania. W chwili zdarzenia Fox mieszkała z parą, gdyż miała opiekować się nimi na czas nieobecności syna, Andrew Gilarda, który był w więzieniu.
Według policji i prokuratorów, po zamordowaniu Gilardów Fox uciekła do Kolorado samochodem należącym do ofiar. Chciała tam zobaczyć się ze swoim dzieckiem, które mieszkało z byłym partnerem Fox. Mężczyzna miał wyczuć od byłej partnerki zapach alkoholu i zagroził, że wezwie policję.
Jak powiedzieli prokuratorzy w sądzie, Fox zgłosiła się do szpitala psychiatrycznego w Kolorado. Miała powiedzieć pielęgniarce, że ma stany lękowe, myśli o skrzywdzeniu kogoś, słyszy głosy i ma halucynacje. Miała przyznać, że wyrządziła komuś krzywdę. Została aresztowana i ostatecznie wydalona do Illinois.
W badaniach przeprowadzonych przez dwóch ekspertów psychologii sądowej stwierdzono, że kobieta cierpiała na chorobę psychiczną, a jej objawy były tak poważne, że uniemożliwiały jej proces podejmowania decyzji i komunikację w racjonalny sposób.
Według dokumentacji sądowej, Fox miała długą historię chorób psychicznych. Cierpiała na schizofrenię i chorobę afektywną dwubiegunową. Problemy ze zdrowiem psychicznym zaczęły się, kiedy była jeszcze dzieckiem. W roku poprzedzającym morderstwo miała też doświadczyć serii traumatycznych wydarzeń. Fox była poddawana leczeniu i przyjmowała około 10 różnych leków na choroby psychiczne. Kobieta miała porzucić leki, gdy zaszła w ciążę, którą miała potem przerwać. Gdy jej partner trafił do więzienia, była odpowiedzialna za opiekę nad jego starszymi rodzicami.
W październiku 2021 r. na podstawie ustaleń lekarzy sędzia orzekł, że Fox nie jest w stanie odpowiadać przed sądem na rozprawie. Kobieta została skierowana na leczenie psychiatryczne w zamkniętym ośrodku stanowym. Po zakończeniu leczenia, latem 2022 r. sąd orzekł, że Fox może już odpowiadać przed sądem.
W październiku br. w sądzie powiatu McHenry Fox przyznała się do jednego zarzutu – morderstwa w stanie niepoczytalności (guilty but mentally ill). W zamian za przyznanie się do winy pozostałe zarzuty zostały oddalone. W środę, 6 grudnia odczytano wyrok: 55 lat więzienia w stanowym zakładzie karnym. Kobieta musi odsiedzieć wyrok w całości. Na poczet wyroku zostaną jej zaliczone ponad 3 lata, które spędziła w areszcie.
W toku śledztwa okazało się, że policja z Algonquin była w domu Gilardów dwa dni przed morderstwem. Noreen Gilard zgłosiła, że Fox popchnęła jej męża. Para była jednak w pośpiechu i nie chciała podpisać formalnych zarzutów, więc policja odjechała.
Obrończyni publiczna Fox w środę apelowała do sądu o 40 lat więzienia dla Fox. Argumentowała, że choć jej klientka popełniła „brutalne i ohydne przestępstwo”, to było ono wynikiem załamania psychicznego po odstawieniu leków, a ponadto nigdy nie powinna była opiekować się innymi. Apelowała do sądu, aby podczas odsiadywania kary Fox miała dostęp do leczenia.
(jm)