Rastafarianie kojarzą się głównie z dredami, muzyką reggae i marihuaną. Ludziom Zachodu, zwłaszcza białym, może się wydawać, że rastafarianizm to jakaś rewolucyjna religia, filozofia czy ruch społeczny – trudno tutaj o jednoznaczność. Lecz okazuje się, że w tej religii więcej jest śladów starej tradycji niż nowoczesności. Wierzą w jednego Boga, którego nazywają Jah…
Jeden bóg
Jah jest skróconą wersją imienia Jahwe, Boga znanego nam ze Starego Testamentu. Rastafarianie opowiadają się za patriarchalnym modelem społeczeństwa, w tym nawet za stosowaniem przemocy wobec homoseksualistów. Są przeciwko piciu alkoholu i zażywaniu narkotyków. Marihuany nie uważają za narkotyk, tylko za święte ziele. Jej palenie jest dla nich rodzajem aktu duchowego. Traktują ją jak sakrament, który oczyszcza ciało i umysł, i przybliża do Jah. W Biblii znajdują wiele cytatów, które ich zdaniem potwierdzają zasadność takiego myślenia. Trudno im zrozumieć, że marihuana jest nielegalna.
Członkowie wspólnot rastafariańskich wyróżniali się zawsze charakterystycznym strojem, który miał podkreślać ich związek z Afryką. Nosili długie szaty, tzw. galabije. Przypinali znaczki z symbolem marihuany. Istotnym elementem ich wyglądu była fryzura: długie, nieczesane włosy, tzw. dredy.
Cesarz mesjaszem
Rastafarianizm narodził się na Jamajce w latach 30. ubiegłego wieku. Od początku ten ruch religijny związany był z Hajle Sellasje, ostatnim cesarzem Etiopii. Dla rastafarian Hajle Sellasje nie był jedynie świeckim władcą. Bardziej tym, kim dla chrześcijan jest Jezus Chrystus. Mesjasz i wcielenie Boga, choć sam cesarz zdecydowanie odrzucał taki pogląd. Wyznawcy rastafarianizmu uważają, że Sellasje wywodzi się w prostej linii od króla Salomona i królowej Saby.
Skojarzeń z Biblią jest więcej. Podczas koronacji na cesarza Hajle Sellasje otrzymał tytuł „króla królów, pana panów i niezwyciężonego lwa z plemienia Judy”. Ten ostatni przydomek ma źródło w Apokalipsie św. Jana i odnosi się do Jezusa. Jeszcze za życia cesarza Sellasjego rastafarianie wierzyli w jego nieśmiertelność. Niektórzy z nich dotąd nie przyjmują do wiadomości, że Sellasje zmarł w 1975 roku.
Święty z Jamajki
Boski status cesarza Sellasjego to w najmniejszym stopniu zasługa jego samego. Przyczynił się do tego Marcus Garvey, murzyn urodzony na Jamajce, nadzwyczaj zdolny samouk. Miał ogromny talent oratorski, jednocześnie ciągoty do pompy i teatralnych wystąpień. Swoje przemowy okraszał ewangelicką stylistyką. Z tego powodu afroamerykańska inteligencja widziała w nim błazna.
Garvey stał się znany na całym świecie ze swoich niezliczonych przemówień na temat czarnej dumy i awansu społecznego ludzi o ciemnym kolorze skóry. W 1921 roku stał się przywódcą największej w historii organizacji murzyńskiej. Liczyła około 10 milionów członków.
Garvey był panafrykanistą. Odrzucał narzucone w czasach kolonializmu chrześcijaństwo i opowiadał się za utworzeniem kościoła afrykańskiego. W tym kościele szczególną rolę przypisywał Etiopii jako symbolu Ziemi Obiecanej. Garvey chciał stworzyć odrębną gospodarkę i społeczeństwo zarządzane przez i stworzone tylko dla Afroamerykanów. Argumentował, że wszyscy czarni ludzie na świecie powinni wrócić do swych ojczyzn w Afryce, która musi być wolna od białych rządów kolonialnych. Tylko że sam Garvey, choć odwiedzał obie Ameryki i Europę – w niektórych krajach siedział w więzieniu – nigdy nie postawił stopy na kontynencie afrykańskim.
Garvey jako pierwszy rzucił hasło: „Bądź dumny ze swojej rasy”. W 1927 roku wygłosił pamiętne dla rastafarian słowa: – Zwróćmy oczy w stronę Afryki, gdzie koronuje się król. Chodziło o dopiero co ukoronowanego cesarza Etiopii Hajle Selasjego. Z nim rastafarianie związali się na zawsze. Według Garveya czarny cesarz miał przywrócić sprawiedliwość uciemiężonemu czarnoskóremu narodowi.
W 1966 roku Hajle Seljasje odwiedził Jamajkę. Był tam przyjęty niezwykle entuzjastycznie, niemal jak Bóg. Wtedy to Bob Marley wystąpił ze swoim pierwszym koncertem. A później stał się ikoną rastafarian.
Cesarz Hajle Sellasje podarował rastafarianom 500 hektarów ziemi wokół miasta Szaszemenie, by stworzyli tam swój Syjon. Wyznawcy Jah zaczęli tam napływać w latach 60. XX wieku. Dziś na przedmieściach Szaszemenie mieszka tylko kilkuset z nich.
Bob Marley
W latach 50. Jamajczycy zaczęli coraz liczniej emigrować. Wraz z nimi idee rastafarian dotarły do Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych i Kanady. Jednak te idee były nazbyt płynne, aby podbić serca ludzi Zachodu. Większe wrażenie robiła na nich estetyka i obyczajowość rastafarian, a szczególnie ich przywiązanie do konopi indyjskich.
Rastafarianizm prawdopodobnie zgasłby w sposób naturalny, gdyby nie objawiła się jego najjaśniejsza gwiazda: Bob Marley. Za sprawą lidera The Wailers muzyka reggae zapuściła trwałe korzenie w światowej popkulturze. I wciąż wywiera znaczący wpływ, mimo tego, że Bob Marley nie żyje od ponad 40 lat. Liczbę sprzedanych płyt Marleya szacuje się na 75 milionów egzemplarzy, z tego większość została sprzedana po jego śmierci.
„Zbudź się, powstań, żądaj swoich praw” – to fragment jednego z najsłynniejszych utworów Boba Marleya „Get up, Stand up”. Ten manifest Marleya stanowił nie tylko wezwanie do duchowej rewolucji. Określał też jego rolę w propagowaniu ruchu religijnego rastafarian, którego Marley stał sią ważną częścią.
Osobie i twórczości tego jamajskiego artysty przypisuje się, choć nie zawsze słusznie, ogólnoświatową popularyzację ruchu rastafarian i panafrykanizmu. Bob Marley nie odżegnywał się od tego. Lecz czasami denerwowało go, że jest nieustannie kojarzony z religią i polityką.
Marley codziennie palił marihuanę. Jednak jego śmierć, w wieku 34 lat, nie miała związku z zażywaniem narkotyku. Nowotwór zaatakował jego wątrobę, płuca, mózg. Nie pomogło leczenie w najlepszych amerykańskich szpitalach.
Ryszard Sadaj