Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 05:35
Reklama KD Market

Podziemne piekło

Podziemne piekło
Pomieszczenie, w którym przebywali porwani (fot. Wikipedia)

W pobliżu miejscowości Chowchilla w Kalifornii doszło do szokującego wydarzenia. Trzej napastnicy zaatakowali tam w 1976 roku autobus szkolny przewożący 26 dzieci w wieku od 5 do 14 lat. Ich zamiarem było ukrycie porwanych i zażądanie okupu za ich zwolnienie. W tym celu przewieźli swoje ofiary do pobliskiego kamieniołomu, gdzie wepchnęli dzieci oraz kierowcę autobusu do furgonetki, którą następnie przykryli warstwą ziemi o grubości 2 metrów…

Porwanie i ucieczka

Porwanie miało miejsce w chwili, gdy uczniowie wracali do domu ze szkoły. Droga została zablokowana przez stojący na środku jezdni pojazd, z którego wyskoczyli zamaskowani porywacze. W furgonetce, która stała się podziemnym więzieniem dla porwanych, panowały fatalne warunki. W ciemnym wnętrzu, które było duszne i wypełnione odrażającym odorem, znajdowało się kilka materacy. Były też drobne zakąski.

Stłoczone i przerażone dzieci były bezsilne, natomiast kierowca, Edward Ray, nie chciał podjąć próby ucieczki, gdyż obawiał się, że na powierzchni ziemi ktoś zapewne stoi na straży. Jednak innego zdania był jeden z najstarszych porwanych uczniów, 14-letni Michael Marshall. Wydawało się, że jedyną szansą na ucieczkę mógł być właz na dachu zakopanej furgonetki. Marshall wspiął się na materace, które ułożyli pod nimi koledzy, i pchnął pokrywę z całych sił w górę. Początkowo nie dało to żadnych rezultatów. Gdy jednak dołączył do niego kierowca, udało im się wspólnie podnieść właz, przez który do środka wpadły dwa duże akumulatory samochodowe. Ich oczom ukazała się skrzynia ze sklejki.

Niezrażony tym Marshall zaczął kopać tę nową przeszkodę. Początkowo opadła w dół kaskada ziemi, ale po chwili odsłoniło się niebo. Po 16 godzinach spędzonych w podziemnym piekle 27 zakładników wydostało się na wolność. Uwolnione dzieciaki poszły oficjalnie zgłosić policji swoje przeżycie. W pobliżu zebrały się ekipy prasowe. Kiedy Marshall przechodził obok nich w drodze do domu, uśmiechnął się szeroko, mimo niebywałego zmęczenia.

Miał szansę opowiedzieć światu, jak przebiegła ucieczka. Jednak zanim mógł to zrobić, do akcji wkroczył dyrektor szkoły, LeRoy Tatum, który zaapelował do reporterów, by dali dzieciom spokój i pozwolili im wrócić do domów. Wydarzenie to prześladuje Marshalla do dziś. – Wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy – wspomina – a ja straciłem swoją szansę na to, by powiedzieć światu, co się stało. Pozwoliłem oddać inicjatywę w ręce dorosłych.

Ludzie w całym kraju szybko uznali, że to kierowca Edward Ray był bohaterem. Posypały się entuzjastyczne pochwały pod jego adresem. Jeden z reporterów oświadczył, że dzieci udało się uratować „dzięki bohaterskim wysiłkom kierowcy autobusu”. Władze miasta Chowchilla urządziły nawet paradę z okazji „Dnia Eda Raya” a lokalny park nazwano jego imieniem. Wprawdzie koledzy szkolni Marshalla doskonale wiedzieli, że to jego inicjatywa doprowadziła do uwolnienia zakładników, ale ich opowieści nikt nie słuchał.

Zrujnowane życie

Na zdjęciach Marshalla zrobionych podczas obchodów „Dnia Eda Raya” widać osamotnionego nastolatka, który był naprawdę przygnębiony. Michael wspomina dziś: – Pamiętam, że nie rozumiałem, dlaczego trapiło mnie przygnębienie. Próbowałem skoncentrować się na myśleniu o tym, że wszyscy wyszliśmy z tej opresji cało i że to się liczy. Reakcja miasta odebrała mu część dumy z bycia bohaterem. I tak hart ducha i optymizm Marshalla zamieniły się w poczucie beznadziei. – Przed porwaniem widziałem przed sobą mnóstwo światła – widziałem swoją przyszłość – powiedział – ale po porwaniu nie widziałem już nic.

W wieku 20 lat Marshall każdej nocy pił do utraty przytomności i zaczął zażywać narkotyki. Wydarzenie, które miało miejsce 6 lat wcześniej, kompletnie zrujnowało jego życie. Podobnie było w przypadku nieco młodszego Larry’ego Parka, który początkowo robił wszystko, by opowiedzieć swoją wersję ucieczki z zakopanej furgonetki, ale potem zrezygnował. Wkrótce po tej ucieczce nienawidził nocy w obawie przed nękającymi go koszmarami. Jego rodzicom powiedziano jednak, żeby nie przychodzili, kiedy jemu i młodszej siostrze śniło się coś złego.

– Przez lata narastał we mnie gniew, który atakował absolutnie każdy aspekt mojego życia – twierdzi Park. – Bez przerwy odtwarzałem w myślach to porwanie i chciałem torturować mężczyzn, którzy byli sprawcami. Wstręt do samego siebie i pragnienie zemsty na porywaczach stały się dla niego przytłaczające. Porwanie rozbiło też w znacznej mierze jego rodzinę. Jego siostra Andrea, również porwana, odsunęła się od bliskich i opuściła Chowchillę. Natomiast matka Parka straciła wiarę w swojego męża jako adwokata.

Porywaczami okazali się trzej młodzi ludzie, którzy chcieli za zwolnienie dzieci uzyskać okup w wysokości 5 milionów dolarów. Kiedy ujawniono ich tożsamość, mieszkańcy Chowchilli byli zszokowani. Frederick Newhall Woods, wówczas 24-letni, pochodził z rodziny, która zyskała rozgłos podczas kalifornijskiej gorączki złota. Pozostali dwaj porywacze, James Schoenfeld i jego brat Richard Schoenfeld, byli synami znanego lekarza. Każdy z nich został skazany na dożywocie bez możliwości zwolnienia warunkowego, co stanowiło ulgę dla wielu porwanych dzieci. Jednak na początku lat 80. skazani skutecznie odwołali się od tych wyroków. Ich obrońcy skoncentrowali się na argumencie, że ofiary porwania nie doznały poważnych obrażeń fizycznych.

– Nie mogłem w to uwierzyć – powiedział John Terr, pionier w badaniach nad długoterminową traumą u dzieci. – Czy zepsucie komuś umysłu to nie jest uszkodzenie ciała? Porywaczom wielokrotnie odmawiano zwolnienia warunkowego aż do 2010 roku, kiedy zwolennicy podjęcia takiego kroku, w tym emerytowany sędzia William Newsom, ojciec obecnego gubernatora Kalifornii, publicznie poparli wniosek o zwolnienie. W 2012 roku najmłodszy porywacz Richard Schoenfeld został zwolniony warunkowo. Dziś cała trójka jest już na wolności.

Niedawno Marshall i Park spotkali się ponownie po raz pierwszy od 1977 roku. Obaj mężczyźni objęli się, a Park nazwał swojego kolegę szkolnego bohaterem.

Krzysztof M. Kucharski

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama