Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 23 listopada 2024 12:07
Reklama KD Market

O pracy nad sobą

O pracy nad sobą
fot. Pixabay.com

Kiedy w 1992 roku wstąpiłem do nowicjatu zgromadzenia zakonnego salwatorianów z pragnieniem bycia księdzem, pierwszymi narzędziami, które dostałem do rąk były… kopaczka i grabie! Było to nie lada wyzwanie, tym bardziej, że wszyscy podchodzili do tego bardzo poważnie. Za kilka dni miały rozpocząć się rekolekcje, a później uroczystości ślubów zakonnych, na które było przewidzianych wiele gości. Trzeba było wypielić ścieżki w potężnym parku klasztornym, pozamiatać, pograbić. To było pierwsze zakonne zadanie i próba, z którymi trzeba się było zmierzyć każdemu, kto pełen ideałów przyjechał z zamiarem pozostania tu na dłużej. Dzisiaj, po latach, kiedy to wspominam, widzę, jak wielka mądrość była w takim podejściu do sprawy. A zarazem pierwszy test wierności ideałom, z którymi się przyszło. Taki był właściwie prawie cały pierwszy rok poprzedzający złożenie ślubów zakonnych i rozpoczęcie studiów. Do południa wykłady na tematy życia zakonnego, historii zgromadzenia i życia zakonnego, a po południu praca fizyczna, głównie w parku i ogrodzie klasztornym. Każdy miesiąc roku był specyficzny, ale ciekawa była też późna jesień i zima. Kiedy tylko się dało, trzeba było przesiewać tak zwany kompost powstały ze zgrabianych liści i resztek roślin, które musiały odczekać rok lub dwa, przez sito. Tak powstała bardzo wysoko wzbogacona w minerały gleba, była przez braci ogrodników używana do siania i wysadzania warzyw i kwiatów. Właściwie przez cały rok zakonnego nowicjatu mogliśmy przejść cały proces: od siania ziemi począwszy, przez wysiewania nasion, rozsadzania, pielęgnowania, aż do zbiorów.

Piszę o tym, gdyż jest teraz ten czas, jesienno-zimowy, niby martwy, a jednak niezwykle ważny dla przyszłości. To nie tak, że wszystko zasypia. Raczej budzi się, by rozpocząć nowy cykl, zakończony plonami. Chrześcijanie rozpoczną w niedzielę Adwent, czyli początek nowego roku w liturgii. Jest to początek nowego cyklu: od oczekiwania na narodzenie Pana Jezusa, przez świętowanie Jego przyjścia i pójście za Nim w drogę, gdzie kulminacyjnym punktem będzie Wielki Tydzień. Dla kogoś, kto chce iść świadomie drogą chrześcijańską Ewangelii, jest to początek nowego cyklu niedzielnych Ewangelii, jakby wejście w nowy rok formacji. Nie można się jednak formować bez konkretnej pracy. To nie tylko kwestia słuchanych lub czytanych treści. Raczej pracy, do której one zapraszają i którą wyznaczają. Jest to wyjątkowo trudna praca, gdyż polega ona na zajęciu się samym sobą.

Dzisiaj stało się bardzo modne i korzystne słuchanie treści zamieszczanych w przeróżnych podcastach i na YouTube. Co rusz słyszę, jak ludzie z niezwykłym zaangażowaniem wykorzystują czas na pochłanianie wyszukiwanych treści. Pytanie, czy wszystkie są naprawdę zdrowe i co dalej, czy po wysłuchaniu przychodzi czas na wprowadzenie ich w życie i zweryfikowanie ich prawdziwości oraz korzyści dla swojego życia duchowego, a w ten sposób także dla bycia pośród innych? Warto zatrzymać się na tym pytaniu, gdyż powiedzmy sobie szczerze, różnych oszołomów także religijnych oraz tak zwanych mistrzów duchowych i coachów nie brakuje. Tylko nie wszyscy biorą to sobie do serca i nie zasięgają opinii innych, czy aby ten i ten „nauczyciel” jest dla mnie właściwy.

Dla chrześcijanina jedynym Nauczycielem i Panem powinien być Jezus Chrystus. Wszystko, co potrzebne jest do życia, znajduje się pomiędzy wersetami Ewangelii i całej Biblii. Potrzeba jednak także zdrowej interpretacji tych słów, aby nie pójść w niewłaściwym kierunku. W indywidualnym czytaniu Pisma Świętego niezwykle pomocnymi są przypisy i odnośniki w Biblii oraz komentarze biblijne. Na szczęście na rynku polskojęzycznym mamy ich coraz więcej i są naprawdę przystępne i dobre. Czytanie na przykład ksiąg Nowego Testamentu z takim komentarzem pozwala na usłyszenie wyjaśnień, które w niezwykle interesujący sposób prowadzą do zrozumienia słowa Bożego. Dobrze jest też nauczyć się modlitwy słowem Bożym. Pomagają w tym różne wspólnoty życia chrześcijańskiego, o których można dowiedzieć się przy kościołach. To wszystko jednak ma prowadzić do indywidualnej pracy nad sobą, do próby odpowiedzi na pytanie, co to konkretne słowo mówi do mnie, a także do podzielenia się tymi pytaniami we wspólnocie lub grupie, do której można się włączyć.

To jeszcze jednak nie koniec. Kolejnym krokiem tej pracy, „przesiewania”, aby wydobyć dobrą i nową glebę, powinna być weryfikacja z kimś, kto staje się moim duchowym kierownikiem. Dzisiaj wiele osób korzysta z dobrodziejstwa psychoterapii. I to naprawdę jest dobre i pomocne, zresztą pisałem już o tym nie raz. Psychoterapia pozwala i pomaga spotkać się ze sobą na poziomie uczuć, emocji i zachowań. Czymś innym jest jednak kierownictwo lub towarzyszenie duchowe, kiedy to można wejść i dotknąć swojej osobistej relacji z Bogiem i działaniem Jego słowa w życiu. Ten ktoś, będący jak lustro, pozwala się w nim przejrzeć i zobaczyć, czy idzie się właściwą drogą duchową, czy też nastąpiło trudne do uchwycenia przekierowanie w niewłaściwym kierunku. Takie kierownictwo czy towarzyszenie duchowe jest też bardzo dobrym przygotowaniem do sakramentu spowiedzi świętej. Ważne jest tutaj jednak zaufanie i pewnego rodzaju posłuszeństwo, że ten ktoś pomaga mi iść we właściwym kierunku. Nie może to być jednak posłuszeństwo ślepe, ale rozumne, w którym jest miejsce na stawianie pytań, a przede wszystkim jest wolność.

Czas adwentu jest zaproszeniem do drogi duchowej formacji, do bardziej świadomej i intensywnej pracy nad sobą. Na rynku wydawniczym można spotkać wiele duchowych dzienników i zapisków, które pokazują drogę pracy nad sobą ich autorów i autorek. Niektórzy są już dziś ogłoszeni jako święci Kościoła, inni jeszcze nie. w lekturze tych niezwykle interesujących zapisków, bardzo intymnych, osobistych, można zobaczyć mapę drogi prowadzącej tych bardzo zwyczajnych ludzi do zjednoczenia z Bogiem, czyli do pełni szczęścia, świętości. To jest ta najlepsza gleba, wypracowana i wiele razy przesiana, która wydaje najlepsze owoce. Oby była zachętą do własnej, odważnej i intensywnej pracy nad sobą!

ks. Łukasz Kleczka SDS

Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. W latach 2011-2018 przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana. Aktualnie jest przełożonym wspólnoty zakonnej salwatorianów w Veronie, New Jersey.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama