Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 07:22
Reklama KD Market

Świąteczny cud

Świąteczny cud
(fot. Pixabay)

Globalne statystyki dotyczące zaginionych nieletnich są zatrważające. Każdego roku na całym świecie znika 8 milionów dzieci, z tego w samych Stanach Zjednoczonych niemal 800 tysięcy. Bazy danych policji pełne są zdjęć dzieciaków w każdym wieku, które zaginęły i nigdy nie zostały odnalezione. Podobizna niespełna dwuletniej Melissy Highsmith przez ponad 50 lat znajdowała się w jednej z takich baz. Jednak jej historia, jako jedna z niewielu, doczekała się szczęśliwego rozwiązania...

Uprowadzona z rozpaczy?

Melissa Highsmith została porwana w sierpniu 1971 roku przez kobietę, która miała się nią opiekować. Jej pracująca jako kelnerka młodziutka mama, Alta Apantenco, dała ogłoszenie do gazety o poszukiwaniu opiekunki dla 22-miesięcznej córeczki. Zadzwoniła do niej kobieta, która chciała zaopiekować się dzieckiem w swoim domu. Alta, nie mając innego wyjścia, zgodziła się powierzyć jej Melissę. Opiekunka odebrała dziewczynkę pierwszego dnia pracy i już więcej nie wróciła. Ślad po niej i dziecku zaginął.

Alta szalała ze strachu o córkę. Pomimo licznych apeli w mediach porywaczka nie zwróciła dziecka ani nigdy nie skontaktowała się z matką. Z czasem śledczy zaczęli zastanawiać się, czy Alta sama nie zabiła dziecka i nie upozorowała porwania. Gdyby nie zeznania jej współlokatorki, która tego feralnego dnia przekazała Melissę porywaczce, zapewne nikt by nie uwierzył w jej niewinność. I choć oficjalnie została oczyszczona z zarzutów, to jednak plotki dotarły do jej sąsiadów. Przez wiele lat musiała mierzyć się z podejrzeniami, że maczała palce w zniknięciu córki.

Matka Melissy cały czas wierzyła, iż kobieta, która porwała jej ukochaną córeczkę, zrobiła to z rozpaczy, gdyż sama nie mogła mieć dziecka. Powtarzała z niezachwianą wiarą, że Melissa żyje i kiedyś do niej wróci. Te słowa okazały się prorocze, bowiem 51 lat po zniknięciu córki nagle otrzymała wiadomość, że dzięki testom DNA udało się odnaleźć krewnych, o których nie miała pojęcia. Okazało się, że są to dzieci Melissy.

Ostatnia próba

Domowe testy DNA zrobiły się bardzo popularne w ciągu ostatnich lat. Są proste do wykonania – wystarczy dostarczyć do wyspecjalizowanego laboratorium próbkę śliny i jeśli nasi krewni gdzieś na drugim końcu świata również zdecydowali się na zbadanie swojej próbki, mamy szansę na odnalezienie się nawzajem. Tak też stało się i w tym przypadku. Alta, odkąd pojawiła się możliwość wykonywania badań genetycznych, próbowała odnaleźć zaginione dziecko, jednak bezskutecznie.

– Za każdym razem moja matka robiła sobie nadzieję. W końcu nie chciała poddawać się kolejnemu testowi DNA. Była zmęczona noszeniem ciężaru poczucia winy przez ponad pięć dekad – powiedziała Victoria Highsmith, jedna z młodszych sióstr Melissy. W końcu mąż Alty przekonał ją jednak do podjęcia kolejnej, ostatniej już próby.

– Jestem wdzięczna, że zgodziła się poddać kolejnemu badaniu... To dzięki temu i dzięki mojemu tacie udało nam się odnaleźć Melissę – powiedziała kobieta. Victoria powiedziała, że Melissa została odnaleziona nie dzięki jej własnej próbce DNA, ale porównaniu testów jej dzieci. Tym razem rezultaty badań przyszły bardzo szybko i zaskoczyły wszystkich. Po tylu latach i bezowocnych próbach udało się odnaleźć biologiczne dzieci zaginionej.

Święto Dziękczynienia

Okazało się, że Melissa – teraz już Melanie, bo takie imię nadała jej porywaczka – mieszkała przez większość życia w Fort Worth, w odległości zaledwie 10 minut jazdy samochodem od domu swoich biologicznych rodziców. Nie miała szczęśliwego dzieciństwa. Nigdy nie była zbyt blisko z wychowującą ją kobietą, która kontrolowała każdy jej krok.

– Nie wolno mi było wychodzić na zewnątrz i bawić się, bo zawsze mnie pilnowała – zwierzała się w jednym z wywiadów telewizyjnych Melissa. – Mówiła, że mnie chroni, ponieważ urodziłam się w domu i cierpiałam na opóźnienie umysłowe. Zawsze czuła się niekochana i niechciana. Uciekła z domu, gdy miała zaledwie 15 lat. Kiedy po latach dowiedziała się o porwaniu, nie mogła zrozumieć, dlaczego do tego doszło. – Skoro mnie nie chciała, dlaczego w ogóle mnie zabrała? – powiedziała w rozmowie z jedną ze stacji telewizyjnych.

Melissa wyszła za mąż, miała troje dzieci. To właśnie dzięki jednemu z jej synów, który postanowił zbadać rodzinne drzewo genealogiczne, jej biologiczna rodzina w końcu ją odnalazła. Jako pierwszy napisał do niej biologiczny ojciec. Skontaktował się z nią, używając jednego z komunikatorów internetowych. Wyjaśnił, że od ponad 50 lat szuka zaginionej córki. Melissa początkowo była przekonana, że piszący do niej człowiek jest oszustem, ale kiedy w bazie osób zaginionych znalazła informację o dziecku porwanym ponad pięć dekad wcześniej, nie miała wątpliwości.

Opis znamienia na plecach, zbliżona data urodzin oraz portret pamięciowy porywaczki nie pozostawiały złudzeń. Dopiero wtedy zdecydowała się na konfrontację z kobietą, którą przez całe życie uważała za swoją matkę. Ta początkowo wszystkiego się wyparła, ale kiedy Melissa pokazała jej dane z bazy osób zaginionych oraz wyniki testów genetycznych, przyznała, że od lat chciała jej wyznać prawdę. Oświadczyła, że ktoś sprzedał jej dziecko w barze za 500 dolarów. – W głębi serca nie wierzę, że mnie kupiła. Myślę, że to ona odpowiedziała na ogłoszenie i uprowadziła mnie – powiedziała Melissa dziennikarzom.

Święto Dziękczynienia 2022 roku na zawsze zapisało się w pamięci rodziny Highsmithów. To właśnie wtedy po raz pierwszy po latach doszło do spotkania zaginionej córki z jej rodzicami i młodszym rodzeństwem. I choć od pierwszej chwili nie mieli wątpliwości, że są rodziną, postanowili poddać się ostatniemu badaniu. Kilka miesięcy później departament policji w Fort Worth poinformował oficjalnie, że zakończył testy DNA potwierdzające tożsamość Melissy Highsmith. Jej porywaczka nigdy nie została postawiona w stan oskarżenia ze względu na przedawnienie sprawy.

Maggie Sawicka

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama