Swoją nazwę zapożyczyli od oznaczenia na maszynie do szycia. Australijscy naukowcy używają ich muzyki do wspomagania terapii nowotworowej, a armia amerykańska torturowała nią podobno panamskiego dyktatora. Pochodząca z Australii kapela założona przez braci Angusa i Malcolma Youngów uważana jest za prekursora hard rocka, choć sami wolą mówić, że grają rock and rolla. Równo od 50 lat dostarczają znakomitej rozrywki. Fani liczą, że z okazji jubileuszu chłopcy z AC/DC wydadzą zapowiadaną płytę i wyruszą w nową trasę...
Na językach
Prawidłowa wymowa nazwy w języku angielskim brzmi „ā’sē-dē’sē” (ejsi-disi), w rodzimej Australii zespół jest znany pod potoczną nazwą „acca dacca” (aka daka). Jedna z legend mówi, że pomysłodawcą nazwy była siostra Angusa i Malcolma, Margaret. Na maszynie do szycia zauważyła nazwę, która oznaczała „alternate current/direct current” (prąd zmienny/prąd stały). Bracia uznali to za świetną nazwę dla ich zespołu.
Nie wiedzieli jednak, że AC/DC w slangu jest również symbolem biseksualności, co zrodziło wiele plotek na ich temat. Panowie postanowili jednak tego nie dementować, tylko wykorzystać jako narzędzie marketingu szeptanego. W latach 70. przyjmowali wszystkie propozycje i korzystali z każdej możliwości wystąpienia na scenie, wliczając propozycje od klubów gejowskich. Dolało to tylko oliwy do ognia i utwierdziło ludzi o ich orientacji seksualnej. Najważniejsze, że byli „na językach”.
Zespół powstał w 1973 roku, ale zanim dwa lata później wydali swój pierwszy album High Voltage, wielokrotnie zmieniał skład. Bazą byli bracia Young: Angus – gitara prowadząca i Malcolm – gitara rytmiczna, czasem basowa. Perkusistą został ostatecznie Phill Rudd. Co ciekawe, Bon Scott początkowo nie był wokalistą grupy, tylko ich kierowcą. Braciom Young niezbyt podobał się głos ówczesnego wokalisty, Dave’a Evansa. Nagrali z nim tylko jeden kawałek „Can I Sit Next to You, Girl” i postanowili się rozejrzeć za nowym głosem. Wybór padł na szofera. Skład AC/DC ostatecznie ustabilizował się w 1977 roku po dołączeniu basisty Cliffa Williamsa.
Autostrada do piekła
Na początku AC/DC grali tylko w Australii, jednak High Voltage zapewnił im pierwszy międzynarodowy sukces. Mimo że album nie miał dobrych recenzji, sprzedał się w 3 milionach egzemplarzy i zajął stałe miejsce w historii rocka! Nawet recenzenci Rolling Stone nie poznali się na talencie grupy. W recenzji debiutanckiego albumu AC/DC pojawia się zdanie: „Hard rock bezsprzecznie osiągnął swój najniższy poziom”. Na szczęście ta antypatia nie trwała długo, a w 2008 zespół pojawił się nawet na okładce jednego z numerów magazynu.
Przełomem okazał się szósty album Highway to Hell. Krążek, który wydano w 1979 roku, zapoczątkował prawdziwe szaleństwo wokół AC/DC. Tytułowy utwór jest niezmiennie jednym z najpopularniejszych przebojów grupy. Szacuje się, że w Stanach Zjednoczonych sprzedano ponad 7 milionów egzemplarzy płyty, co zaowocowało siedmiokrotną platyną. W Australii rozeszło się ponad 350 tysięcy płyt (pięciokrotna platyna), a w Wielkiej Brytanii 300 tysięcy (platyna).
Zainteresowanie najnowszym dziełem AC/DC było ogromne, co potwierdzały również entuzjastyczne recenzje najważniejszych pism muzycznych. Zespół w tym składzie wspiął się na sam szczyt i nie planował z niego schodzić. Ale widocznie Bóg miał inne plany.
Tragedia w kapeli
Panów połączyła przede wszystkim muzyka, bo charaktery i temperamenty mieli bardzo różne. Scott lubił się dobrze bawić. Podobno był tak częstym pacjentem kliniki w Melbourne, że wołano go tam po nazwisku a nie według numeru, jak innych pacjentów. W nocy z 18 na 19 lutego 1980 roku Bon po szalonej imprezie zasnął w samochodzie przyjaciela, Alistaira Kinneara. Rano okazało się, że wokalista nie żyje. Udusił się własnymi wymiocinami.
Rodzina muzyka zadecydowała, że jego ciało pogrzebane zostanie na cmentarzu we Fremantle w zachodniej Australii, gdzie Scott się wychował. Miejsce pochówku muzyka jest niezwykle często odwiedzane przez turystów, a w 2006 roku nagrobek Bona Scotta został wpisany na listę dziedzictwa National Trust of Australia.
Angus przed Napoleonem
Angus Young zawsze stronił od alkoholu i narkotyków. Jedyną używką są dla niego papierosy. Angus uznawany jest za jednego z najlepszych gitarzystów wszech czasów. Zajmuje 24. miejsce na liście 100 najlepszych gitarzystów Rolling Stone i 6. na liście najlepszych frontmanów. Na koncertach muzyk przez lata zmieniał swój wizerunek, aż jego siostra (ta sama co wpadła na pomysł z nazwą) poradziła mu mundurek szkolny.
Gitarzysta jest też bardzo niski – mierzy zaledwie 158 cm. Widnieje na liście „25 Najlepszych Konusów Wszech Czasów” i to nawet przed Napoleonem! Angus to ten z braci, który podczas koncertów wykonuje tzw. Duck Walk, polegający na skakaniu z wyrzucaniem jednej nogi do przodu. Po raz pierwszy wykonał go Chuck Berry, jednak Duck Walk w wykonaniu Angusa Younga jest o wiele bardziej dynamiczny i spektakularny.
Kiedy wokalista Bon Scott zmarł, wielu fanów nie wyobrażało sobie, że ktoś inny mógłby go zastąpić i kontynuować sukces zespołu. Jednak gdy zatrudniono Briana Johnsona, aby zapełnił po nim lukę, nikt nie spodziewał się, że ich kolejna płyta okaże się jedną z najlepiej sprzedających się płyt wszechczasów. Back in Black sprzedała się w 49 milionach egzemplarzy na całym świecie.
Johnson śpiewał w zespole do 2016 roku, kiedy okazało się, że nie może koncertować przez swoje kłopoty ze słuchem. Wtedy grupa ogłosiła, że tymczasowym zastępstwem będzie Axl Rose (Guns N’ Roses), ale tylko na koncertach, a w studiu nagraniowym dalej będą współpracować z Johnsonem. Aktualnie z pierwotnego składu grupy pozostał jedynie Angus Young. Jego brata Malcolma zastąpił ich bratanek, Stevie Young, a we wrześniu 2016 roku z AC/DC odszedł Cliff Williams.
Cuda AC/DC
Zespół, który wydał już ponad 20 albumów i różnych kompilacji, jest jedną z najbardziej znanych grup muzycznych na świecie. Ma też na koncie liczne nagrody, w tym Grammy za utwór „War Machine”. Tę prestiżową statuetkę muzycy otrzymali ponownie w 2013 roku w kategorii Hall of Fame. Rockmani mają również sporo na kontach bankowych. W listopadzie 2009 roku magazyn Entertainment Weekly ogłosił ich najlepiej zarabiającymi australijskimi artystami. W poprzedzającym roku finansowym kapela zarobiła 105 milionów dolarów, detronizując ulubieńców australijskich dzieci, zespół The Wiggles.
Muzyka zespołu czyni cuda. Przekonał się o tym Dan Brooks z Bedford, który jest ogromnym fanem grupy. W wieku 15 lat podczas meczu rugby stracił słuch na lewe ucho. Odzyskał zmysł podczas koncertu AC/DC, stojąc przy (!) gigantycznych kolumnach. Z kolei naukowcy z Uniwersytetu Południowej Australii odkryli, że puszczanie kawałka „Thunderstruck” w trakcie chemioterapii poprawia skuteczność działania leku. Według naukowców wibracje utworu poprawiają skuteczność dostarczania substancji bezpośrednio do komórek nowotworowych.
Kiedy w 1989 roku Stany Zjednoczone były zaangażowane w obalanie rządów panamskiego dyktatora Manuela Noriegi, ten zabarykadował się w tamtejszej nuncjaturze papieskiej, próbując uzyskać azyl. Plotka głosi, że pomimo zakazu ONZ, który jasno zakazuje używania głośnej muzyki jako środka przymusu podczas przesłuchań, żołnierze postanowili podobno zamęczyć despotę hard rockiem, obierając za broń katowany bez przerwy kawałek „Hell’s Bells”. Noriega nie wytrzymał i skapitulował.
Co z Super Bowl?
Od wielu miesięcy trwały spekulacje się na temat tego, kto miałby wystąpić w trakcie przerwy w ramach Super Bowl 2024. Wśród głównych kandydatów wskazywano m.in. na Ushera, Miley Cyrus, Harry’ego Stylesa, Eda Sheerana albo The Killers. Ale zastanawiano się, czy nie będzie mocniejszej niespodzianki. Gubernator stanu Nevada, Joe Lombardo, który jest fanem australijskiej formacji, zapytany, kogo chciałby zobaczyć w ramach przerwy podczas przyszłorocznego Super Bowl, natychmiast wykrzyknął: – AC/DC!
Polityk przedstawił nawet swoją propozycję w ramach specjalnej konferencji prasowej. Jednak podczas halftime show Super Bowl 2024 wystąpi tym razem Usher. W trakcie Super Bowl zagrali już The Rolling Stones, ZZ Top oraz The Who – czyli reprezentanci ciężkiego grania. Ścieżki zostały przetarte. Może za kolejny rok nadejdzie czas na AC/DC? Fani już tęsknią.
Małgorzata Matuszewska