Doskonała atmosfera i czterdziestu wykonawców na dwóch scenach przyciągnęły miłośników jazzu. W poniedziałkowy wieczór 6 listopada w chicagowskim Chopin Theatre odbyły się już 23. Zaduszki Jazzowe, jedna z najciekawszych imprez na polonijnej scenie muzycznej.
Festiwal jest nawiązaniem do corocznego festiwalu jazzowego, który odbywa się od ponad pięćdziesięciu lat w Krakowie. Przez lata chicagowski odpowiednik zyskiwał na prestiżu, stając się ważnym wydarzeniem nie tylko dla Polonii, ale także dla anglojęzycznych koneserów tego rodzaju muzyki. Chicago stoi jazzem i bluesem, dlatego nie dziwi obecność na festiwalu sporej grupy amerykańskich melomanów. Od pierwszych Zaduszek Jazzowych 24 lata temu impreza wpisała się na stałe w życie kulturalne Chicago.
Oczywiście były lata wzlotów i lata chudsze, w tym rok przerwy spowodowany pandemią COVID-19, ale publiczność wspierała organizatorów i muzyków, wychowując kolejne pokolenia miłośników jazzu. Spore w tym znaczenie mieli goście zapraszani z Polski. Należy w tym miejscu przypomnieć choćby Joachima Mencla, Mateusza Smoczyńskiego, nieodżałowanego Jarosława Śmietanę, czy Krzesimira Dębskiego, kompozytora muzyki do wielu znanych filmów takich, jak: „W pustyni i w puszczy” i „1920 Bitwa Warszawska”.Tradycyjnie w pierwszy poniedziałek listopada Chopin Theatre rozbrzmiewa jazzowymi dźwiękami. W tegorocznej edycji wystąpili na scenie górnej: Kabir Dalawari Quartet, Grażyna Auguścik Group, Justyna Band, Chicago Calling featuring Juli Woods, a na scenie dolnej: The Conscious Rockers, Tad TeeMac Quartet i Felonious Drunk.
Podczas wieczornego koncertu w zaduszkowy nastrój wprowadziła słuchaczy światowej klasy wokalistka Grażyna Auguścik. W ponad godzinnym występie zaprezentowała utwory z najnowszej płyty „2 the Light”, okraszone światowymi szlagierami jazzu. Na zakończenie rewelacyjnie wykonała utwór z filmu „Rosemary’s Baby”, który sprawił, że jej muzyka rozpływała się w sercach słuchaczy. Justyna Biała z zespołem wprawiła w zadumę słuchaczy. Amerykański zespół The Conscious Rockers zadziwiał solowymi popisami na saksofonie, gitarze i organach. Niespodziewanie, dla miłośników muzyki rockowej także znalazła się chwila relaksu. Tad TeeMac Quartet zaprezentował m.in. kilka znanych przebojów muzyki bardziej popularnej, w tym szlagier „Creep” zespołu Radiohead.
W chwilach przerwy na publiczność czekało smaczne jedzenie i doskonale zaopatrzony bar, pobudzające jeszcze bardziej muzyczne doznania. Tadeusz Żaczek, niestrudzenie kierujący imprezą od samego jej początku, doczekał się wsparcia ze strony Konsulatu Generalnego RP w Chicago, który objął Zaduszki Jazzowe honorowym patronatem. W znacznym stopniu podnosi to rangę przedsięwzięcia, dopingując zarazem do dalszej wytrwałej pracy. Nic nie jest doskonałe, pojawiają się także organizacyjne rysy na festiwalu. Podczas rozmowy Tadeusz Żaczek zwierzył się z problemów. – W tym roku jest uderzenie podwójne. To, co się dzieje z inflacją i wzrostem cen, spowodowało, że moi stali sponsorzy zmniejszyli swoje donacje. Jest to trochę niepokojące i budzi wiele zapytań na lata następne. Z drugiej strony wzrosły oczekiwania finansowe wykonawców – wskazał.
Miłośnicy jazzu spodziewają się dalszej kontynuacji festiwalu. Tegoroczne Zaduszki Jazzowe na długo pozostają w pamięci melomanów. To jedyne w tym rodzaju polonijne wydarzenie muzyczne ma jeden potężny minus – na następną edycję trzeba czekać cały rok. Miejmy więc nadzieję, że chwilowe trudności miną. Srebrny jubileusz 25-lecia Zaduszek już za dwa lata, a wtedy nadejdzie czas wspomnień i hucznego świętowania.
Tekst i zdjęcia: Artur Partyka