Morderstwo w Hollywood

Swojego zabójcę spotkała na dwa tygodnie przed śmiercią. Wiedziała, że od lat przejawia obsesję na jej punkcie. W walentynkową noc 2020 roku ukrył się w jej rezydencji położonej na wzgórzach Hollywood. Czekał. Kiedy wróciła z imprezy, dusił ją i zrzucił z balkonu na trzecim piętrze. Nie miała szans...

Mroczne tajemnice

Amie Harwick – 38-letnią celebrytkę, terapeutkę seksualną i rodzinną – znał cały Hollywood. Wydawało się, że ta błyskotliwa kobieta o magnetycznej osobowości wygrała los na loterii. Miała wszystko: urodę, karierę, liczne grono oddanych przyjaciół. Była niezwykle towarzyska. Często uczestniczyła w galach i pokazach mody w Los Angeles. Oprócz prowadzenia terapii seksualnej dla par, Amie znalazła się w zarządzie Rock to Recovery, organizacji pomagającej w leczeniu uzależnień przy pomocy muzyki. Była też modelką, autorką książek, w tym „Nowej biblii seksu dla kobiet. Zagrała w trzech filmach, między innymi w dokumencie Uzależnieni od seks SMS-ów. Często zapraszano ją jako eksperta do popularnych programów telewizyjnych.

Pędziła przez życie, jakby czuła, że wkrótce się skończy. Przyjaciele mówili o niej: mądra, ekspresyjna, inspirująca, jedyna w swoim rodzaju. Czasem też – kontrowersyjna. Pewnego dnia na aukcji posiadłości należącej kiedyś do Sharon Tate kupiła kilka staników zamordowanej żony Romana Polańskiego. Bardzo fascynowały ją mroczne historie Hollywoodu.

W 2020 roku Amie nie miała partnera. Walentynkowy wieczór postanowiła więc spędzić z koleżankami na wystawie. Potem, około godziny 1.00 w nocy, wróciła sama do domu. Przed pójściem spać wysłała jeszcze wiadomość tekstową do swojego najlepszego przyjaciela, Roberta Coshlanda. Pisała mu o restauracji, którą chciałaby odwiedzić w Szkocji, podczas ich planowanej na kwiecień wycieczki. Nie była jeszcze świadoma, że ktoś ją obserwuje i ukrywa się w jej domu.

Kwadrans po godzinie 1.00 w nocy policjanci patrolujący ulice Hollywoodu odebrali zgłoszenie radiowe o „krzyczącej kobiecie”. Podano adres: 2000 Mound Street, Hollywood Hills. Był to dom Amie. Na miejscu przed posesją na policję czekał zdenerwowany współlokator terapeutki. Powiedział, że ktoś zaatakował kobietę i wyrzucił z balkonu na trzecim piętrze domu. Policjanci znaleźli Amie przy wejściu. Leżała w bezruchu na ziemi. Nieprzytomna i ciężko ranna. Zabrano ją do szpitala. Tam wkrótce zmarła.

Obsesyjny prześladowca

Detektywi nie mieli wątpliwości, że mają do czynienia z morderstwem. W domu Amie odkryto ślady walki, a w okolicy dowody, że zabójca włamał się do posiadłości. Na balkonie śledczy znaleźli strzykawkę ze śmiertelną dawką nikotyny. Trucizną niewykrywalną, jeśli zostanie wstrzyknięta i nikt jej nie szuka.

Późniejsza sekcja zwłok wykazała, że Amie zmarła w wyniku urazu głowy po ciosie zadanym tępym narzędziem. Nie wiadomo, czy podczas upadku z balkonu była przytomna. Detektywi aresztowali podejrzanego jeszcze tego samego dnia. Był nim Gareth Pursehouse.

Przyjaciele Amie niejednokrotnie słyszeli opowieści o jej byłym chłopaku. Z Garethem Pursehouse’em, fotografem, spotykała się w 2012, przez półtora roku. Po rozstaniu zaczął ją prześladować. Amie twierdziła, że dopuszczał się przemocy fizycznej i emocjonalnej. Była na tyle zaniepokojona, że jeszcze w tym samym roku złożyła do sądu wniosek o zakaz zbliżania się do niej byłego chłopaka. Dzięki temu nie spotkała go przez osiem lat. Dopóki zakaz nie wygasł. Niedługo potem, 16 stycznia 2020 roku natknęła się na fotografa podczas jednej z konwencji.

Podobno był agresywny, krzyczał, oskarżał Amie o zrujnowanie mu życia. Po spotkaniu zdobył numer jej komórki i zaczął do niej wysyłać SMS-y. „Gareth znalazł mój numer w Internecie i wysłał mi wiadomość. Powiedziałam mu, że nie chcę rozmawiać i życzyłam mu wszystkiego najlepszego. (…) Jego reakcja nadal była obsesyjna i przerażająca” – pisała Harwick do przyjaciółki. Zablokowała jego numer telefonu. Wysłała też e-mail do samej siebie, w którym opisała zachowanie mężczyzny. Potem poprosiła ekipę techniczną o podniesienie poziomu zabezpieczeń w jej domu. Zaczęła się bać, że może stać się coś bardzo złego.

Chorobliwa zazdrość

W 2023 roku Pursehouse stanął przed sądem. Oskarżono go morderstwo i włamanie do domu Amie Harwick. Nie przyznał się do winy. Jego obrońcy przekonywali ławę przysięgłych, że przytłoczony świadomością, iż związek został zerwany, pod wpływem impulsu włamał się do domu byłej dziewczyny i zdesperowany próbował z nią tylko porozmawiać. Kobieta miała zginąć w wyniku tragicznego wypadku – spadła z balkonu, próbując przed nim uciec.

Ława przysięgłych miała inne zdanie. Zgodziła się z wersją prokuratora, który na podstawie wideo z monitoringu i zdjęć oraz zeznań świadków stwierdził, że mężczyzna zaatakował Amie, gdy wróciła w nocy do domu. Dusił ją, a następnie wyrzucił z balkonu na trzecim piętrze. Najbliższy przyjaciel Amie, Robert Coshland, zeznał też, że na miesiąc przed śmiercią powiedziała mu podczas rozmowy: – Jeśli coś mi się stanie, to zrobił to Gareth.

Pod koniec września 2023 roku jury uznało 45-letniego Pursehouse’a winnym włamania się do domu i morderstwa pierwszego stopnia. Grozi mu dożywocie bez możliwości wcześniejszego zwolnienia.

Śmierć Amie wstrząsnęła społecznością Hollywood i jej bliskimi. Brat Amie uważa, że ​​zginęła na skutek chorobliwej zazdrości. Terapeutce zawsze towarzyszył wianuszek adoratorów. Przez kilka lat była narzeczoną komika i aktora Drew Careya, znanego z prowadzenia teleturnieju Price Is Right. Po rozstaniu pozostali przyjaciółmi.

Pogrążony w smutku Carey opowiadał o ostatnich SMS-ach Amie przed śmiercią. – Pisała, że chciałaby się ze mną spotkać i porozmawiać. I że mnie kocha. Tak, Amie i ja nadal się kochaliśmy. Była pozytywną siłą na świecie, niestrudzoną orędowniczką kobiet oraz pasjonatką pracy jako terapeutka – wspominał 63-letni aktor. Ubolewał, że nigdy nie doszło do ostatniego spotkania.

Joanna Tomaszewska