31 października powinien być straszny. Tego dnia zakrwawione zwłoki, wisielcy, domy horroru czy wyskakujący zza rogu szaleńcy z piłami dostarczają nam dreszczyku podniecenia i jedynej w swoim rodzaju rozrywki. Wiadomo, nic nie jest prawdziwe. Bywają jednak sytuacje, gdy świąteczna fantazja zamienia się w rzeczywisty horror...
Makabra w Seulu
Jedna pomyłka, jeden nieprzemyślany żart, jedna zła decyzja i sprawy mogą przybrać kompletnie niespodziewany i czasem bardzo tragiczny obrót. Tak było w Seulu zaledwie rok temu. Stolica Korei Południowej stała się miejscem największej katastrofy, jaką odnotowano w całej historii obchodów Halloween. W sobotę 29 października 2022 roku radosna celebracja z udziałem ponad 100 tysięcy przebierańców zamieniła się w makabrę. Na wąskiej uliczce w dzielnicy nocnych klubów Itaewon powstał zator, który kosztował życie i zdrowie setek ludzi.
Ogromna siła napierającego tłumu zaczęła miażdżyć osoby uwięzione w środku. Wybuchła panika, trudno było oddychać, ludzie tracili przytomność, dostawali zawałów serca. Zginęło ponad 150 osób, głównie nastolatków i dwudziestolatków. Prawie dwieście osób trafiło do szpitali. Po tragedii obwiniano władze miasta. Od lat znały ryzyko związane z tłumnymi celebracjami na wąskich uliczkach, nie zastosowano jednak żadnych środków bezpieczeństwa. Ekspert ds. ruchu masowego na Uniwersytecie Sejong powiedział później dziennikowi The Washington Post: „Każdy, kto ma instynkt i doświadczenie, przewidział tę sytuację”.
Śmiertelny psikus
Ale tego, co stało się w Halloween 2013 roku w Kentucky, nie przewidział nikt. Jordan Morlan, honorowy uczeń szkoły średniej w Louisville, postanowił tego dnia okrutnie nabrać swoją siostrę. Czyli udać, że powiesił się na drzewie przed domem. Żart 16-latka zamienił się w ułamku sekundy w makabrę. Kiedy Jordan zakładał sznur na szyję, poślizgnął się, osunął z podpory i w efekcie naprawdę się powiesił.
Rodzina początkowo zignorowała wiszącego na drzewie nastolatka. Uznała, że to kolejny z serii jego dorocznych szalonych halloweenowych dowcipów i chłopak udaje. Dopiero po chwili zorientowano się, że Jordan padł ofiarą tragicznego wypadku. Niestety było już za późno. Lekarzom nie udało się odratować licealisty. Po kilku dniach przebywania w śpiączce chłopak zmarł w szpitalu.
Krople w ponczu
W 2009 roku w stanie Nowy Jork kolejny psikus na Halloween zakończył się tragicznie. 49-latka z Granville, zainspirowana dowcipem, który zobaczyła w telewizji, postanowiła powtórzyć go na imprezie. Dodała do świątecznego ponczu krople do oczu Visine. Liczyła, że tak jak w programie telewizyjnym pijący go goście poczują się śmiesznie, będą czuli lekkie zawroty głowy i oszołomienie.
Nie doczytała, że tego typu krople mogą spowodować poważne problemy zdrowotne. W tym niewydolność oddechową. W efekcie po wypiciu ponczu kilka osób obecnych na imprezie poważnie się rozchorowało. A najbliższa przyjaciółka kobiety upadła na ziemię, dostała zawału serca i zmarła. Jej dowcipną koleżankę oskarżono o napaść, której skutkiem było uszkodzenie ciała i śmierć.
Pomylona ze skunksem
Halloween w 2012 roku w Pensylwanii nie mógł zakończyć się gorzej. Podczas rodzinnego ogniska kuzyn niechcący postrzelił dziewięciolatkę, ponieważ wziął ją za… skunksa. Dziewczynka miała na sobie czarny kostium i czarny kapelusz z białymi frędzlami. Bawiła się na wzgórzu niedaleko ogniska, gdy jej cień dostrzegła Janet Grant, właścicielka domu. Była pewna, że widzi zwierzęcego szkodnika. Poprosiła więc swojego syna Thomasa, by go odstrzelił.
Ona świeciła latarką, żeby nie spudłował. On oddał trzy strzały. Trafił dziewczynkę w ramię, plecy i szyję. Dopiero po jej krzyku uświadomiono sobie, że domniemany skunks jest w rzeczywistości ich małą krewną. Przerażeni goście wezwali karetkę. Postrzeloną przetransportowano helikopterem na operację do szpitala w Pittsburghu. Dziewczynka była w stanie krytycznym, ale przeżyła.
Matthew w płomieniach
Matthew Sheridan, student medycyny w Dublinie, postanowił przebrać się na Halloween za owcę. W zrobionym przez siebie kostiumie z waty pojechał 31 października 2012 do nocnego klubu. Na parkiecie do 24-latka podszedł 23-letni Brian Keane w stroju Batmana. Wyjął zapalniczkę i bez wyraźnego powodu podpalił futro owcy.
Kostium zrobiony był z bawełnianych wacików przyklejonych do koszulki i spodni przy użyciu łatwopalnego kleju. Matthew w ułamku sekundy stanął w płomieniach. W efekcie doznał oparzeń, które objęły ponad 75 procent powierzchni jego ciała. Był na granicy śmierci. By przeżył, wprowadzono go w stan farmakologicznej śpiączki. Potem spędził cztery miesiące na oddziale leczenia oparzeń we Francji. Brian stanął za to przed sądem. Zeznał, że tamtej nocy podpalił kolegę przebranego za owcę w ramach żartu. Nie miał zamiaru nikomu wyrządzić krzywdy.
Awantura o cukierki
Widok pięcioletniego dziecka, które po utracie paczki cukierków wpada w histerię, nikogo nie zdziwi. Ale jak wytłumaczyć 55-latka? W 2011 roku w Chicago tuż po Halloween Ledell Peoples wszczął bójkę z Marią Adams o zaginioną torebkę słodyczy. Mężczyzna oskarżył 49-letnią partnerkę o kradzież jego torby wypełnionej słodyczami Hershey’s, Jolly Ranchers i Tootsie Rolls.
Awantura pełna wyzwisk przeistoczyła się w walkę na pięści. Wściekła Maria rzuciła w Ledella talerzem, który rozciął mu skórę nad okiem. W odwecie ten złapał za nóż do steków i nie zastanawiając się długo, dźgnął ją kilka razy w brzuch. Kobieta zmarła po kilku dniach w szpitalu. Mężczyzna został oskarżony o usiłowanie morderstwa i pobicie ze szczególnym okrucieństwem. Za torebkę cukierków zapłacił wyrokiem 30 lat więzienia.
Fatalne jajo
Obrzucanie jajami domów lub samochodów w Halloween to klasyczny, choć raczej irytujący zwyczaj. Karlowi Jacksonowi zupełnie nie było do śmiechu, kiedy w 1998 roku na Bronksie grupa mężczyzn zaczęła rozbijać jajka na jego samochodzie. 20-latek odwoził właśnie swoją dziewczynę i jej syna do domu z imprezy.
Wściekły wysiadł z pojazdu, by powstrzymać nastolatka, który celował w maskę jego auta kolejnym jajem. Niestety, ryzyko się nie opłaciło. 17-letni Curtis Sterling wyjął broń i postrzelił Karla w głowę, zabijając go na miejscu. Curtis trafił do więzienia. W każde Halloween matka Karla Jacksona wysyła zabójcy jej syna kartkę z tą samą wiadomością. Pisze: „Cieszę się, że gnijesz w więzieniu”.
Piekło w Wisconsin
Wieczorem 31 października 1973 roku Lisa French z Wisconsin zadzwoniła do drzwi swego sąsiada, Geralda Turnera. Poprosiła o cukierka. Ten z uśmiechem przekonał ją, by na chwilę weszła do środka. Potem zaczęło się piekło. Turner zatrzasnął drzwi, wepchnął dziewięciolatkę do sypialni, brutalnie ją zgwałcił a następnie udusił. Ciało Lisy zapakował do plastikowych worków na śmieci i zostawił przy drodze, obok farmy.
Cztery dni później worki znalazł właściciel gospodarstwa. Turner ostatecznie przyznał się do morderstwa. Skazano go na ponad 38 lat więzienia. W 1992 roku wyszedł warunkowo na wolność. Niedługo potem na jego komputerze znaleziono drastyczne zdjęcia pornograficzne. W 2003 roku został skazany na dodatkowe 15 lat więzienia. Morderstwo tak wstrząsnęło stanem Wisconsin i lokalną społecznością, że najmłodsze dzieci zbierały odtąd cukierki wyłącznie przed zapadnięciem zmroku.
Joanna Tomaszewska