Katedra na Wawelu to miejsce pochówku polskich królów, biskupów krakowskich, wieszczów i przywódców politycznych. To miejsce jest przepełnione historią, arcydziełami sztuki, a także nierozwikłanymi do dzisiaj tajemnicami. Bazylika wawelska jest nazywana matką kościołów polskich, a ołtarz św. Stanisława ołtarzem narodu. Tutaj przez z górą cztery stulecia koronowano większość władców Polski...
Spoczynek monarchów
Nie wszyscy spoczęli na Wawelu. Ludwik Węgierski, król Węgier i Polski, został pochowany w Budzie. Ciała Władysława Warneńczyka, który zginął w bitwie z Turkami, nigdy nie odnaleziono. Mimo to w katedrze na Wawelu znajduje się piękny nagrobek tego młodo zmarłego władcy. Aleksandra Jagiellończyka jako jedynego polskiego króla pochowano w Wilnie.
Henryka Walezego złożono do grobu we Francji, dokąd cichaczem uciekł po kilku miesiącach królowania na polskim tronie. August III znalazł miejsce wiecznego spoczynku w Saksonii. Nasz ostatni król Stanisław August Poniatowski został pochowany w Warszawie. Stanisław Leszczyński, który dwa razy królował w Polsce, miał grób we francuskim Nancy, ale przed II wojną światową jego kości sprowadzono na Wawel.
Spośród dwudziestu dwóch królów, którzy zasiadali na polskim tronie od XIV do XVIII wieku, na Wawelu pochowano aż piętnastu. Kiedy zmarli, w większości znaleźli miejsce spoczynku w murach najsłynniejszej polskiej katedry.
Unikalna katedra
Pierwszy kościół na wzgórzu wawelskim zbudowano niedługo po ustanowieniu biskupstwa krakowskiego w 1000 roku. W XI wieku Wawel stał się siedzibą króla Bolesława Chrobrego i Mieszka II. Wtedy też na samym wzgórzu postawiono aż osiem kościołów.
Kiedy katedra romańska spaliła się, na jej miejscu zbudowano katedrę gotycką. Jest wyjątkowa w skali światowej architektury. Jej wyjątkowość polega na bocznych kaplicach – m.in. „złotej” kaplicy zygmuntowskiej – które z latami były stawiane wzdłuż zewnętrznych murów katedry. Obecnie kilkanaście bocznych kaplic i znajdujące się w ich podziemiach krypty są miejscami pochówku królów polskich.
Krypty nie stanowiły, jak dzisiaj, sieci połączonych pomieszczeń, którymi mogą chodzić zwiedzający. Były to ciasne i odrębne od siebie komory. Schodzono do nich tylko przy okazji pogrzebów. Na przykład do krypty Zygmuntowskiej i Wazów można było przedostać się jedynie przez otwór na zewnątrz katedry.
Trumny były umieszczane na żelaznych sztabach, ciasno jedna na drugiej. Mimo to już w początkach XVII stulecia w ciasnej kaplicy Zygmuntowskiej zaczęło brakować miejsc dla zmarłych. Król Władysław IV Waza był zmuszony zlecić wykopanie kolejnej komory, aby i dla niego znalazło się miejsce.
W XVIII wieku na zlecenie króla Stanisława Poniatowskiego, który na Wawelu był tylko raz, wyremontowano prastarą romańską kryptę św. Leonarda. Do niej przeniesiono sarkofag Jana III Sobieskiego.
Poćwiartowany biskup
Groby władców były wyróżnione rzeźbionymi, kamiennymi sarkofagami. Wykuwano leżące posągi zmarłych. Ponad nimi umieszczano rzeźbione baldachimy, podkreślające monarszy status. Często te dzieła sztuki nie były umieszczane bezpośrednio nad miejscem złożenia ciała.
Groby kobiece były o wiele skromniejsze, niemal niewidoczne. Nawet grób św. królowej Jadwigi pierwotnie oznaczono tylko żelazną kratą. Na własny sarkofag władczyni musiała czekać aż do XX wieku.
Znaczenie wawelskiego kościoła wiąże się ściśle z życiem krakowskiego biskupa św. Stanisława ze Szczepanowa. Kilkadziesiąt lat po tym, jak został zabity przez króla Bolesława Śmiałego, Polska została podzielona na dzielnice. Uważano, że to kara za poćwiartowanie biskupa. Koronacja Władysława Łokietka na Wawelu była z kolei znakiem zakończenia pokuty za śmierć św. Stanisława.
Od koronacji Łokietka rozpoczęła się tradycja koronowania królów polskich na Wawelu. I Łokietek był pierwszym władcą, którego po śmierci w 1333 roku pochowano w katedrze wawelskiej. Skarbnicą wiedzy o tajemnicach Wawelu oraz o sekretach pochowanych tam monarchów jest znakomita książka Kamila Janickiego pt. Wawel.
Niegodny pogrzeb
Elżbieta Granowska była córką jednego z najbogatszych ludzi w Polsce. Została trzecią żoną Władysława Jagiełły. Miała 45 lat, gdy zakochał się w niej 57-letni król Władysław. Elżbieta padła wcześniej ofiarą porwania i gwałtu. Miała za sobą trzy małżeństwa, z których urodziła gromadę dzieci. Poza tym była siostrą chrzestną Jagiełły i związek z nią Kościół uznawał za kazirodczy.
To wszystko polska elita wytykała królowi, gdy ten tylko napomykał o ślubie z Elżbietą. Jednak Władysław Jagiełło, po dwóch nieszczęśliwych małżeństwach, pragnął związać się z kobietą, którą uważał za przyjaciółkę i którą naprawdę kochał. Choć raczej nie mógł liczyć, że urodzi mu męskiego potomka. A dotąd nie miał legalnego syna.
Władysław zdawał sobie sprawę z tego, jak Elżbieta jest nielubiana wśród szlacheckich elit. Dlatego swój ślub z nią zataił nawet przed członkami rady koronnej. Garstkę dostojników zaprosił do Sanoka i o ślubie w sanockim kościele powiadomił ich dopiero dwie godziny przed faktem. Stało się.
Elita żądała odpędzenia Elżbiety i odwołania małżeństwa. Wówczas król zagroził abdykacją i dostojnicy zamilkli. Zemścili się po trzech latach, gdy Elżbieta umarła. W dniu jej śmierci król był w Raciążku koło Ciechocinka. O stracie dowiedział się po trzech dniach. Nie było siły, by mógł zdążyć na pogrzeb.
Królową Elżbietę, zgodnie z tradycją, pochowano pod posadzką Katedry Wawelskiej, w kaplicy mariackiej. Na tę uroczystość krakowscy rajcowie dostarczyli 17 beczek piwa. Dostojnicy zebrani na pogrzebie chętnie po piwo sięgali. Pili jednak nie z żalu, lecz z radości. I wcale się z tym nie kryli.
Potwierdza to Jan Długosz w swoich Kronikach: „Nowina o śmierci Elżbiety napełniła głęboką radością dwór królewski. Wszyscy cieszyli się, że hańba ich i króla została zmazana”. Z relacji dziejopisarza wynika, że był to najbardziej niegodny, wyzuty z szacunku i przyzwoitości pogrzeb w dziejach Wawelu. Kiedy zwłoki monarchini opuszczono do krypty, zebrani urządzili większą owację niż podczas koronacji.
Jan Długosz: „Nie widziano nikogo, kto by hamował radość z powodu jej śmierci. Wszyscy ubrani w odświętne szaty brali udział w uroczystościach wśród śmiechu i radości”.
Ryszard Sadaj