Sędzia federalna Tanya Chutkan prowadząca w Waszyngtonie proces przeciwko Donaldowi Trumpowi w sprawie jego prób utrzymania się przy władzy wydała byłemu prezydentowi zakaz wypowiedzi atakujących świadków, śledczych i pracowników sądu zaangażowanych w jego sprawę. Zagroziła mu nieokreślonymi sankcjami, jeśli zignoruje decyzję.
Wydając w poniedziałek decyzję, Chutkan przychyliła się do wniosku oskarżycieli o nałożenie na Trumpa zakazu wypowiedzi w sprawie, choć w ograniczonym zakresie: były prezydent ma powstrzymać się od atakowania świadków, prokuratorów i pracowników sądu zaangażowanych w jego sprawę. Nie zgodziła się natomiast na ograniczenia dotyczące wypowiedzi Trumpa o Waszyngtonie i jego mieszkańcach oraz formułowanych wobec niego oskarżeń. Trump twierdzi, że nie ma szans na uczciwy proces w Waszyngtonie, bo większość mieszkańców stolicy sprzyja Demokratom, zaś oskarżenia wobec niego są zemstą ze strony prezydenta Bidena.
W ostatnich tygodniach Trump wielokrotnie wygłaszał podobne wypowiedzi, atakując zarówno samą Chutkan, specjalnego prokuratora Jacka Smitha, któremu dał przydomek “obłąkany”, a także świadków min. byłego szefa Kolegium Połączonych Szefów Sztabów gen. Marka Milley, który zdaniem Trumpa zasługuje na egzekucję za zdradę stanu.
Odpowiadając na argumenty prawnika Trumpa Johna Lauro, że nałożenie zakazu ograniczy swobodę prowadzenia kampanii wyborczej kandydatowi, sędzia odpowiedziała, że “jego kandydatura nie daje mu carte blanche, by oczerniać urzędników, którzy po prostu wykonują swoją pracę”. “Tu nie chodzi o to, czy podoba mi się język, którego używa pan Trump. Chodzi o język, który stwarza zagrożenie dla działania wymiaru sprawiedliwości” – oznajmiła. Zagroziła przy tym, że zignorowanie zakazu będzie skutkowało konsekwencjami dla Trumpa, choć nie powiedziała wprost, czy w grę wchodzi zastosowanie aresztu tymczasowego.
Jest to już drugi zakaz wypowiedzi wydany przez sądy wobec byłego prezydenta. Podobną decyzję podjął sędzia prowadzący sprawę cywilną dotyczącą oskarżeń o oszustwa w Nowym Jorku. Stało się to po serii ataków na jedną z pracownic sądu.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)