Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 27 września 2024 06:25
Reklama KD Market

Dwie mumie, dwa światy

Dwie mumie, dwa światy

Na placu Czerwonym w Moskwie znajduje się mauzoleum Lenina, w którym spoczywają zmumifikowane zwłoki przywódcy bolszewików Włodzimierza Iljicza. Nie wiadomo, dlaczego nadal tam spoczywają. Lenin zmarł 21 stycznia 1924 roku, a jego zgon od lat stanowi zagadkę dla lekarzy i historyków. Był podobno bardzo nerwowy, czemu się nie dziwię, bo organizowanie rewolucji i wyrzynanie w pień przeciwników może każdego przyprawić o stres. Podobno Lenina drażniły hałasy, popadał w depresję, cierpiał na migrenę, itd. Z drugiej strony, nie palił i nie nadużywał alkoholu, choć nie wiem, co w Rosji uchodziło wtedy za umiarkowane picie. Tak czy inaczej, w zaledwie kilka lat dokonał rewolucji, obalił carat, kazał zamordować rodzinę carską, walczył z opozycją i prowadził wojny z „białymi”, Polską oraz Ukrainą.

W maju 1922 roku przywódca bolszewicki doznał pierwszego udaru. Po drugim wylewie Lenin miał jeszcze ostrzegać swoje otoczenie przed Józefem Stalinem. Twierdził rzekomo, że Stalin był „zbyt grubiański” i „niedostatecznie ostrożny w rządzeniu”. Miał go w zasadzie za pospolitego prostaka, któremu brakowało finezji i zrozumienia dla idei rewolucji. Akurat pod tym względem pan Uljanow miał absolutną rację.

Kiedy Lenin umarł, władze ZSRR postanowiły wykorzystać jego śmierć w sposób propagandowy. Należało go uczynić wiecznie żywym, by na zawsze pozostał widocznym, i to dosłownie, symbolem rewolucji. Sam Lenin przed śmiercią wyraził wolę pochówku w Piotrogrodzie (Leningradzie), obok swej matki, ale na Kremlu nikt nie chciał o tym słyszeć. Zadecydowano o zabalsamowaniu zwłok Lenina oraz o budowie mauzoleum, które miało znaleźć się pod murami Kremla. Jednak z każdym dniem ze zwłokami Lenina było coraz gorzej. W końcu ściągnięto do Moskwy profesora anatomii Władimira Pietrowicza Worobiowa oraz biochemika, profesora Iwana Iljicza Zbarskiego. W wyniku ich wysiłków Lenin został „uwieczniony” i trafił do własnego mauzoleum, które wybudowano u stóp Kremla. Wzorowano się na piramidzie schodkowej faraona Dżesera w Sakkarze i grobowcu króla perskiego Cyrusa II Wielkiego w Pasargade.

Poczynając od 1924 roku mumia poddawana jest regularnej konserwacji – w końcu oblicze wodza musi pozostać nieskazitelne. Co półtora roku Lenina należy wykąpać. Mieszanka dodawana do wanny to octan potasu, alkohol, gliceryna, woda destylowana i chinina. Co tydzień zaś twarz i ręce Lenina przeciera się specjalnym preparatem, który usuwa pleśń. Zabiegi te wykonuje się aż do dzisiaj.

Od 1991 roku, czyli od chwili upadku ZSRR, pomimo wielu głosów krytycznych związanych z istnieniem mauzoleum Lenina na placu Czerwonym, nie zdecydowano się dotąd na jego likwidację. Zwolennikiem pozostawienia Lenina na dotychczasowym miejscu jest także Władmir Putin, który być może liczy na to, że też się tam kiedyś wprowadzi.

Jednak towarzysze rosyjscy powinni wziąć przykład z losów zmumifikowanego faceta, który znany był powszechnie jako Stoneman Willie, a którego zwłoki przez ostatnie 128 lat prezentowane były w domu pogrzebowym Auman’s Funeral Home w mieście Reading w Pensylwanii. Ów niezidentyfikowany mężczyzna nigdy nie wywołał żadnej rewolucji, nie zabił cara ani też nie napisał wielu bezsensownych, pseudofilozoficznych dzieł. Był alkoholikiem i złodziejaszkiem, który zmarł na niewydolność nerek w miejscowym więzieniu 19 listopada 1895 roku. Następnie został przypadkowo zmumifikowany przez przedsiębiorcę pogrzebowego eksperymentującego z nowymi technikami balsamowania.

Ubrany w garnitur z muszką, wychudzony mężczyzna leżał przez wszystkie te lata z czerwoną szarfą na piersi. Jego włosy i zęby pozostają nienaruszone. Ponieważ gdy został aresztowany za kradzieże, podał fałszywe nazwisko, jego tożsamość była nieznana przez wiele lat, a lokalnym władzom nie udało się zlokalizować krewnych. Ostatnio jednak zakład pogrzebowy Auman stwierdził, że zidentyfikował Stonemana Williego na podstawie dokumentów historycznych. Okazuje się, że był to James Murphy, który miał irlandzkie pochodzenie.

Władze Reading postanowiły zorganizować mu oficjalny pogrzeb. Lokalni mieszkańcy wyszli na ulice, by uczcić 275. rocznicę Reading kolorową paradą, w której uczestniczył karawan motocyklowy wiozący trumnę Williego. Został pochowany w smokingu ze swojej epoki, a na nagrobku wygrawerowano oba jego nazwiska.

Stoneman Willie nigdy nie miał mauzoleum, ale można go było oglądać w zasadzie tak samo jak Lenina. I choć rozumiem, że decyzja o jego pochówku po odkryciu tożsamości była uzasadniona, to myślę, że zaprzepaszczona została unikalna szansa. Miasto Reading powinno było wystąpić do Kremla z wnioskiem o wymianę mumii. Lenin spocząłby w amerykańskim zakładzie pogrzebowym, natomiast Willie trafiłby do mauzoleum u stóp Kremla, choć napis nad wejściem trzeba by było zmienić z Mавзолей Ленина, na Mавзолей Вилли. Najbardziej mnie intryguje to, czy Rosjanie w ogóle by zauważyli, że nastąpiła jakaś istotna zmiana. Być może nadal łaziliby wokół swojego wodza rewolucji, mimo że zmumifikowane ciało należałoby do amerykańskiego rzezimieszka. Natomiast Amerykanie z pewnością dostrzegliby, że ich Stoneman Willie zmienił się nie do poznania i że zamiast czerwonej szarfy ma czerwoną gwiazdę.

W sumie jednak ta współpraca w sferze wymieniania się mumiami mogłaby zapoczątkować nową erę amerykańsko-rosyjskiej kooperacji, której na razie w ogóle nie ma. A Putinowi moglibyśmy obiecać, że gdy tylko zejdzie z tego świata, czemu większość świata sprzyja, będzie mógł liczyć na miejsce tuż obok Włodzimierza w zakładzie pogrzebowym Auman w miejscowości Reading.

Andrzej Heyduk


Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama