Doktor Bret Ruby, archeolog z National Park Service, z entuzjazmem pokazuje każdemu chętnemu niezwykłe miejsce, które nie jest wprawdzie specjalnie imponujące, ale może wkrótce trafić do rejestru Światowego Dziedzictwa UNESCO. W stanie Ohio, na wzgórzu w pobliżu miejscowości Chillicothe, na południe od miasta Columbus, prowadzone są roboty ziemne. Prawie 2 tysiące lat temu rdzenni Amerykanie zbudowali w tym miejscu geometryczne kształty na powierzchni 800 tysięcy stóp kwadratowych. Na budowle te składały się ogromne koło i kwadrat, odpowiadające ruchom Słońca i Księżyca…
Indiańskie dziedzictwo
Jednak sporo wydarzyło się od tamtych czasów – stulecia erozji, po których nadeszły kolejne stulecia rolnictwa – co oznacza, że nawet z lotu ptaka trudno jest zidentyfikować te kształty. Teren ten wygląda jak zwykłe, zarośnięte pole. Jednak Ruby widzi tu coś zupełnie innego. Wskazując na niewielkie zafalowanie gruntu mówi, że kiedyś była tu ściana o wysokości 12 stóp. Wszystko to rozpoczęło się 2 tysiąclecia temu, kiedy rdzenni mieszkańcy rozpoczęli budowę tych niezwykłych struktur.
Glenna Wallace była profesorem i administratorem szkoły wyższej, gdy w 2006 roku została wybrana na przywódczynię wschodniego plemienia Shawnee w Oklahomie. Uważa ona, że przodkowie Shawnee mieszkali w Ohio od pokoleń, zanim Stany Zjednoczone wyparły ich z tych terenów na mocy ustawy o przesiedleniu Indian z 1830 roku.
Wpisanie na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO nie jest sprawą bagatelną. Agencja zaczęła wyznaczać miejsca o wyjątkowym pięknie naturalnym lub znaczeniu kulturowym w 1978 roku. Niedawno w Rijadzie w Arabii Saudyjskiej Komitet Światowego Dziedzictwa UNESCO wyznaczył 53 nowe obiekty, które kandydują do umieszczenia na liście. Najciekawszym zgłoszeniem jest z pewnością propozycja Stanów Zjednoczonych, by do tej ekskluzywnej listy dodać osiem stanowisk w południowym Ohio z ziemnymi kopcami i ścianami, zwanymi wspólnie Hopewell Ceremonial Earthworks. Od prawie dwudziestu lat ochotnicza grupa oddanych archeologów, historyków i działaczy lokalnych plemion indiańskich próbuje udowodnić, że te tajemnicze, niezbyt fotogeniczne stosy ziemi są tak samo ważne kulturowo i historycznie jak Stonehenge czy rzymskie Koloseum.
Jednak droga do wpisania na listę UNESCO jest żmudna i wymaga znajomości polityki oraz pasji. Korzyści są znaczne: w badaniu cytowanym przez Ohio History Connection, organizację non-profit skupiającą się na historii stanu, szacuje się, że samo dodanie do listy powoduje natychmiastowe podwojenie liczby turystów. Zaszczyt ten powołuje ogromny rozgłos, zwiększa możliwości pozyskiwania funduszy i cementuje długoterminowe zobowiązania do ochrony i zachowania miejsca.
Wielki krąg
Rok po swoim wyborze Wallace odwiedziła Uniwersytet Stanowy Ohio, by wysłuchać przemówienia autora książki o wojowniku Shawnee i przeciwniku wodza Tecumseha. Następnego dnia wraz z autorem i innymi osobami pojechała na wschód od Columbus, gdzie w okolicach miejscowości Newark prowadzone są roboty ziemne. Ku swojemu przerażeniu zauważyła, że znaczna część starożytnych budowli znajdowała się na obecnym polu golfowym, należącym do lokalnego klubu country. Patrzyła, jak golfiści zjeżdżali ze szczytów starożytnych kopców i jeździli wózkami po glinianych ścianach.
Wallace dowiedziała się, że klub country dzierżawił teren od organizacji Ohio History Connection, która była właścicielem terenu od lat trzydziestych XX wieku. Trudno było zrozumieć, że ktoś zgodził się stworzyć pole golfowe na szczycie ceremonialnej budowli, liczącej tysiąclecia. Mniej więcej przez następne 10 lat zespół ochotników przedstawiał tę kwestię lokalnym mieszkańcom. Dyskutowano też z międzynarodowymi ekspertami. Sama Wallace przemawiała niezliczoną ilość razy do dużych i małych grup, opowiadając historię prowadzonych tu prac archeologicznych.
Ostatecznie sprawa trafiła na forum National Park Service, gdzie zdecydowano nominować Hopewell do wpisania na listę światowego dziedzictwa UNESCO. – Była to naprawdę łatwa decyzja – stwierdziła Phyllis Ellin, długoletnia historyczka NPS. – W przeciwieństwie do wielu miejsc obecnie proponowanych do wpisania na listę, nie jest trudno udowodnić, że obiekt w Ohio ma spore znaczenie globalne. Oficjalne zgłoszenie Hopewell Ceremonial Earthworks do listy UNESCO nastąpiło w 2018 roku.
Na razie miejsce to nie wygląda jak atrakcja turystyczna. Ruby wyjaśnia jednak, że każdy kopiec przed dwoma tysiącami lat był miejscem lokalizacji drewnianego budynku, w którym kiedyś odbywały się ważne ceremonie. W każdym takim domu znajdował się gliniany ołtarz, na którym palono ludzkie szczątki, wznoszono modły, itd. Ruby mówi: – Gdybyś tu był dwa tysiące lat temu, kiedy to miejsce było użytkowane, widziałbyś dym i ogień oraz słyszałbyś dźwięk bębnów. Ceremonie były prawdopodobnie związane z wierzeniami dotyczącymi podróży do zaświatów. Zasadniczo każde plemię we wschodniej Ameryce Północnej, od lasów po równiny, wierzyło w życie pozagrobowe, w którym dusze mogły żyć.
Religia Hopewellów prawdopodobnie zanikła w V wieku naszej ery. Choć ludzie nadal mieszkali w tej okolicy, przestali wznosić nowe konstrukcje. Kiedy biali osadnicy rozprzestrzeniali się w Ohio w XVIII i XIX wieku, ze zdziwieniem patrzyli na dziwne ziemne budowle. Wiele kopców zaorano lub wybrukowano, a zatem przestały one istnieć. Jednak tzw. Wielki Krąg pozostaje w większości nieuszkodzony, ponieważ jest tak monumentalny, że nawet XIX-wieczni osadnicy docenili jego wartość. Oczywiście na swój sposób: wnętrze kręgu służyło za tereny targowe powiatu Licking.
Jeśli chodzi o problem pola golfowego, w roku 2018 sąd najwyższy stanu Ohio postanowił, że właściciel tego obiektu może zostać zmuszony do jego oddania w ręce Ohio History Connection. Wszystko wskazuje więc na to, że ziemie te wrócą pod kontrolę władz stanowych, a UNESCO wpisze do swojego rejestru nowy i niezwykły obiekt.
Marcin Nowak