Od kiedy tylko pamiętam, jednym z moich ulubionych sposobów na rozpieszczenie siebie i swoich bliskich jest przygotowywanie pysznego ciasta. Ma to w sobie coś magicznego – zapach domowego ciasta unoszący się po całym domu. Ale do tego potrzebny jest piekarnik, nieprawdaż?
Ano nieprawda, bo można upiec ciasto na patelni. Tzn. usmażyć, ale wciąż jest to ciasto. Oczywiście nie wygląda dokładnie tak jak placek z piekarnika, ale mówię Wam, że się da i na dodatek bosko smakuje. Szczególnie, jak tęsknimy za domowymi słodyczami, a tu los nam rzuca kłody pod nogi i do dyspozycji mamy tylko palniki.
Mnie się właśnie tak zdarzyło, że ostatni tydzień spędziłam u przyjaciółki, która dopiero urządza mieszkanie i nie ma jeszcze niektórych sprzętów w kuchni. No i chciałam sprawić jej niespodziankę. Udało się, co widać na załączonych zdjęciach. Wy też spróbujcie… usmażyć sobie ciasto. Smacznego!
Składniki:
3 jajka1 szklanka cukru1 szklanka jogurtu naturalnego½ szklanki oleju½ łyżeczki ekstraktu waniliowego2 szklanki mąki pszennej2 łyżeczki proszku do pieczenia2 łyżki kakao2 łyżki wody
Olej do posmarowania patelniCukier puder do posypania ciasta
Czas przygotowania: 20 minCzas smażenia: 30-35 minPorcje: 8-12 kawałków
Sposób przyrządzenia:Zacznij od przycięcia papieru do pieczenia na dolną średnicę patelni. Patelnia powinna mieć średnicę ok. 8-9 in.Jajka utrzyj z cukrem mikserem, aż zrobią się mocno napowietrzone i niemal białe.Dodaj jogurt, olej oraz ekstrakt waniliowy. Miksuj ponownie przez ok. 30 sekund.Mąkę przesiej z proszkiem do pieczenia i dodaj do masy. Miksuj ponownie przez ok. 30 sekund.Następnie ciasto podziel na 2 części. Jedną odstaw na chwilę, a do drugiej dodaj kakao oraz wodę, krótko wymieszaj.Patelnię natłuść na dnie i bokach, i wyłóż przygotowanym wcześniej papierem do pieczenia.Wylej jasną masę. Następnie wylewaj po łyżce ciasto z kakao. Możesz również wymieszać patyczkiem, żeby powstały esy-floresy.Patelnię przykryj dokładnie pokrywką. Smaż na najmniejszym ogniu przez ok. 30-35 minut.Po usmażeniu posyp cukrem pudrem.
Kasia Marks
Gotowanie nie od razu stało się moją pasją. Byłam za to radosnym konsumentem pierogów babi Anieli. I pewnie byłoby tak do dziś, gdyby nie opakowanie ryżu i pierwsze kotlety ryżowe (okropne). Tak właśnie zaczęły się moje przygody kuchenne. Ziarno (także ryżu) zostało zasiane i od tamtej pory coraz częściej i coraz śmielej poczynałam sobie w kuchni. Przez lata upiekłam wiele ciast i ugotowałam wiele dań. Zakochałam się w kuchni Indii i basenu Morza Śródziemnego. Ale nadal pozostaję bliska polskiej, domowej kuchni, choć chyba moje pierogi nigdy nie dorównają tym babcinym. Na co dzień jestem mamą nastolatka i pracuję jako redaktor w serwisie internetowym.Fot. arch. Kasi Marks