Wszystko zaczęło się w 2018 roku, kiedy Amber Heard opublikowała w gazecie Washington Post artykuł, w którym określiła siebie jako ofiarę przemocy domowej. Choć nie nazwała sprawcy, wiadomo było, że chodzi o jej byłego męża, słynnego aktora Johnny’ego Deppa. Aktor oskarżył byłą żonę o zniesławienie, żądając 50 milionów dolarów odszkodowania. Amber wystąpiła z kontrpozwem, domagając się 100 milionów...
Miliardy wyświetleń
Była to jedna z najbardziej publicznych i najskrupulatniej śledzonych rozpraw sądowych w historii. Sensacyjny proces Amber Heard i Johnny’ego Deppa cieszył się w mediach społecznościowych większym zainteresowaniem niż inflacja, Covid-19 i wojna na Ukrainie. Razem wzięte.
Krótkie małżeństwo aktorów było burzliwe od samego początku. W 2016 roku, zaledwie 15 miesięcy po ślubie, Amber wystąpiła o rozwód. Złożyła też wniosek o zakaz zbliżania się do niej Deppa, w związku z przemocą domową, której miała rzekomo doświadczyć. Potem opisała wszystko w głośnym artykule w Washington Post.
Sensacyjny proces rozpoczął się 11 kwietnia 2022 roku w stanie Wirginia. Na prośbę Deppa i mimo sprzeciwu Heard zezwolono na wpuszczenie kamer na salę sądową. Zeznania, transmitowane przez CourtTV i YouTube, bez przerwy remiksowano w mediach społecznościowych na TikToku i Facebooku. Codziennie, niczym kolejny odcinek opery mydlanej, pełne łez i dramatu żałosne widowisko śledził cały świat. Ten żenujący spektakl medialny podzielił obserwatorów na dwa obozy: jedni kibicowali Deppowi, inni Heard. Kłócono się w domach, w pracy, w mediach społecznościowych, słowem wszędzie.
Zwolenników aktora było nierównie więcej. W kulminacyjnym momencie procesu hasztag #JusticeForJohnnyDepp miał około 20 miliardów wyświetleń, podczas gdy #JusticeForAmberHeard zaledwie 77,5 milionów. Tłum fanów codziennie rano, niczym przed hollywoodzkim teatrem Kodak podczas oscarowej ceremonii, oczekiwał pod sądem na przybycie gwiazdora. Z transparentami „Kochamy cię, Johnny. Wierzymy ci!” i telefonami komórkowymi wycelowanymi ponad głowami, by pstryknąć zdjęcie Piratowi z Karaibów. Obliczono, że proces wywołał sześciokrotnie większą liczbę interakcji w mediach społecznościowych niż wojna na Ukrainie!
Damski bokser?
Wyrok zapadł w czerwcu 2022 roku i oznaczał wielkie zwycięstwo Johnny’ego Deppa. Amber zasądzono zapłacenie 15 milionów zadośćuczynienia. Johnny musiał zapłacić tylko 2 miliony. Aktor twierdził, że wygrana pozwoliła mu niejako odzyskać karierę, którą stracił na skutek pomówienia. Heard oświadczyła zaś, że orzeczenie stanowi porażkę systemu, ponieważ może zniechęcić ofiary przemocy do zgłaszania się na policję. W grudniu doszło do ugody. Stanęło na tym, że Amber ma zapłacić aktorowi 1 milion, które ten przekaże organizacjom charytatywnym.
W lipcu 2023 roku sprawa odżyła na nowo dzięki serialowi dokumentalnemu Depp v. Heard w reżyserii Emmy Cooper emitowanemu w sieci Netflix. Jest to kolaż materiałów z sali sądowej, wywiadów z aktorami, doniesień prasowych oraz klipów z YouTube i TikToka. Pojawiają się w nim także informacje pominięte podczas amerykańskiego procesu, a użyte w rozprawie w Wielkiej Brytanii. W 2020 roku aktor przegrał bowiem w Wielkiej Brytanii sprawę o zniesławienie, którą wytoczył dziennikowi The Sun, po tym, jak gazeta nazywała go damskim bokserem.
Głównym świadkiem w brytyjskim procesie była Amber Heard. Prawnicy gazety przedstawili wtedy kilkanaście dowodów dotyczących zachowania Deppa, które miały świadczyć o tym, że jest on agresorem. Sędzia uznał je za prawdziwe i wydał wyrok na korzyść The Sun. Co zostało pominięto w amerykańskim procesie?
Wstydliwe zagadki
W trakcie rozprawy toczącej się w Wirginii Johnny Depp zeznał, że Amber Heard w ramach swoistej zemsty wypróżniła się na jego stronę łóżka. Heard twierdziła, że winowajcą był pies aktora, Boo, który ma problemy z jelitami. Aktor upierał się przy swojej wersji. Ponieważ wydarzenie nie miało naocznego świadka, sprawa pozostała nierozwiązana.
Podczas procesu z The Sun zaprezentowano jednak serię SMS-ów, w których Heard skarży się na problemy Boo. „Wygląda na to, że nie potrafi przewidzieć ani kontrolować, gdzie korzysta z łazienki. Zeszłej nocy załatwił się na Johnny’ego, kiedy ten spał. Na niego całego, nie przesadzam” – pisze Amber. Materiał ten nie został przedstawiony podczas amerykańskiego procesu. Efekt za to można było zobaczyć w Internecie. Po tym, jak nieporządek odkryła gosposia i wysłała zdjęcie do Deppa, fotka błyskawicznie pojawiła się w sieci.
Kolejnym punktem spornym było wideo przedstawiające Deppa z furią trzaskającego szafkami w kuchni. Kiedy aktor zorientował się, że Amber potajemnie go filmuje, wyrwał jej telefon i rzucił nim w ścianę. Właśnie ten materiał sprawił, że początkowo opinia publiczna chętniej sympatyzowała z Heard. Niszczenie przedmiotów i agresywne zachowanie uznano za formę psychicznego znęcania się nad partnerem.
Kiedy jednak zespół aktorki oskarżono o celowe skonfigurowanie filmiku i spowodowanie wycieku klipu do stacji TMZ, wielu obserwatorów uznało, że Heard próbowała celowo wrobić Deppa. Podobno filmik był edytowany w taki sposób, żeby nie było widać, jak Amber chichocze.
Kopniak i butelka
Amber zeznała przed sądem, że Johnny kopnął ją w samolocie, kiedy lecieli z Los Angeles do Bostonu. Aktor stanowczo temu zaprzeczył, a świadek z jego zespołu, będący wówczas również na pokładzie samolotu, potwierdził zeznania Deppa. W 2014 asystent aktora, Stephen Deuters, wysłał do Heard serię wiadomości tekstowych, które potwierdzały wersję wydarzeń przedstawioną przez Amber.
„Gdyby ktoś był z nim naprawdę szczery i powiedział mu, jak bardzo jest z nim źle, byłby przerażony. (…) Przykro mi, że nie ma lepszego sposobu, aby naprawdę zrozumiał powagę swoich wczorajszych czynów (…) Był przerażony, kiedy powiedziałem mu, że cię kopnął. I rozpłakał się” – pisał podobno Deuters. Sąd w Wirginii nie dopuścił jednak do przedstawienia tych wiadomości w charakterze materiału dowodowego. Asystent Deppa stwierdził natomiast, że teksty zostały sfałszowane i że nigdy nie widział, by gwiazdor maltretował swą żonę.
Ze swojej strony Johnny również oskarżył Amber o przemoc. Zeznał, że jego ex rzuciła w niego szklaną butelką, odcinając mu w ten sposób czubek palca. Aktorka zeznała, że w rzeczywistości rzuciła butelkę na ziemię, a palec Deppa odcięły odłamki szkła. Sąd nie był w stanie ustalić, która wersja jest prawdziwa. Ale zdjęcia zakrwawionego palca aktora oraz przedstawione podczas procesu fotki Deppa w szpitalu wbiły się w pamięć nie tylko ławie przysięgłych. Były sensacją Internetu.
Fałszywe profile
Bezdyskusyjnie większe wsparcie w mediach społecznościowych działało na korzyść Deppa. Okazało się jednak, że niektóre konta jego fanów nie były stworzone przez ludzi. Były to tzw. boty, czyli wygenerowane automatycznie fałszywe profile. Nie obliczono, ile klipów na TikTok popierających aktora nakręciły boty. Zarzuty dotyczące generowania kampanii internetowej prawnik aktora nazwał absurdalnymi.
Szokującym momentem procesu było ujawnienie korespondencji Paula Bettany i Deppa z 2013 roku. „Spalmy Amber! (…) Utopmy ją, zanim ją spalimy! Później wy…przę jej spalone zwłoki, by upewnić się, że nie żyje” – pisał Depp. Aktor tłumaczył się potem w sądzie, że jego słowa padły w trudnym okresie życia, gdy zmagał się z rzuceniem picia. Fani okazali się wyrozumiali.
„Johnny Depp jest (...) megagwiazdą. Jego fanom wydaje się, że oglądają pirata (na piedestale) i absolutnie go kochają. Czy to nie fascynujące patrzeć, jak ludzie są głęboko zakochani w tym człowieku i jego charakterze? To naprawdę jest moc Hollywood” – zauważyła Emmy Cooper.
Reżyserka serialu dokumentalnego Depp v. Heard zwraca uwagę widzów, że złożenie przez gwiazdora pozwu w stanie Wirginia – gdzie przepisy dotyczące zniesławienia są niedopracowane, a procesy sądowe publiczne – było posunięciem strategicznym. Ani Depp, ani Heard nie mieli żadnych powiązań z tym stanem. Jedyne, co łączyło sprawę pośrednio z hrabstwem Fairfax, to mieszcząca się tam drukarnia i serwer internetowy The Washington Post. Czy jednak rzeczywiście, jak zdają się sugerować twórcy filmu, cały proces sądowy był zamaskowaną kampanią PR, która doprowadziła do szalejącej w mediach społecznościowych burzy dezinformacji?
Joanna Tomaszewska