Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 11:52
Reklama KD Market

Wybuchowy pacyfista

Wybuchowy pacyfista
Alfred Nobel (fot. Wikipedia)

Zbił fortunę na wojnie, ale pragnął pokoju na świecie. Był wynalazcą, ale napisał więcej wierszy niż dzieł naukowych. Prowadził życie przedsiębiorczego biznesmena, ale marzył o sławie literackiej. Pragnął mieć żonę i wielodzietną rodzinę, ale zmarł jako bezdzietny kawaler. Mimo to Alfred Nobel jest znany na całym świecie. Zawdzięcza to swojemu słynnemu testamentowi...

Pasja pirotechniczna

Wynalazczość i robienie pieniędzy rodzina Noblów miała we krwi. Dziadek Alfreda był lekarzem, uczonym, cenionym profesorem Uniwersytetu w Uppsali. Ojciec, Immanuel, budował domy i mosty w Sztokholmie, jako pierwszy zastosował centralne ogrzewanie z wykorzystaniem kaloryferów. Interesował się maszynami parowymi. Lecz jego pasją były materiały wybuchowe, czym później zaraził syna, Alfreda.

Immanuel wyjechał wraz z żoną i synami do Rosji. Tam zbudował fabrykę i zaopatrywał w broń carską armię. To był intratny interes. W latach wojny krymskiej (1853-1856) car Mikołaj I wraz z dowództwem armii rosyjskiej zrealizował nowatorski pomysł Szweda. Polegał on na umieszczeniu u ujścia Newy do Zatoki Fińskiej beczek wypełnionych prochem. Pływały tuż pod powierzchnią wody. Wybuchały po zetknięciu z kadłubem okrętu. Te proste prototypy min okazały się skuteczne w odstraszaniu francuskich i angielskich okrętów, które próbowały zablokować Sankt Petersburg.

Po klęsce Rosji w wojnie krymskiej carstwo drastycznie ograniczyło wydatki na zbrojenia. To spowodowało upadek firmy Immanuela Nobla. Zaś młody Alfred wyjechał na cztery lata do Stanów Zjednoczonych, gdzie studiował chemię pod kierunkiem szwedzkiego konstruktora i wynalazcy Ericssona. Ericsson wsławił się w Ameryce tym, że zaprojektował dla marynarki wojennej najbardziej wówczas nowoczesny pancernik USS Monitor.

Po powrocie do Europy Alfred Nobel zarejestrował swój pierwszy patent – licznik gazu. Jego zainteresowania były bardzo szerokie. Pracował nad bateriami, żarówkami, fonografem, telefonem, farbami, tworzywami sztucznymi, kamieniami syntetycznymi. W sumie zarejestrował aż 355 patentów. Ale przede wszystkim, jak ojciec, pasjonował się pirotechniką.

Niebezpieczne eksperymenty

Alfred Nobel był właścicielem fabryk, które produkowały nitroglicerynę. To gęsty, oleisty, bardzo wybuchowy materiał. Niesamowicie wrażliwy na wstrząsy. Wystarczyło, że probówka z nitrogliceryną spadła z wysokości kilkunastu centymetrów na coś twardego – wybuchała. Ostrzegał przed tym sam jej wynalazca, Włoch Sobrero. W fabrykach nitrogliceryny często dochodziło do śmiertelnych wypadków. W jednym z takich wypadków życie stracił młodszy brat Alfreda.

Nobel eksperymentował z nitrogliceryną, chcąc ją okiełznać, aby doprowadzić do kontrolowanych wybuchów. Udało mu się to zrobić zupełnie przypadkowo. Z odkryciami naukowymi często tak się zdarza. W 1867 roku, przebywając w nocy w swoim laboratorium w Paryżu, zauważył, że nitrogliceryna sączy się z pękniętego naczynia. Zatrzymywała się na ziemi okrzemkowej, która służyła za ochronę dla kruchych naczyń szklanych. Porowata ziemia wchłaniała nitroglicerynę. Z połączenia tworzyła się miękka, plastyczna substancja.

To mogło być to, czego Alfred Nobel poszukiwał. Podekscytowany przez dwie noce siedział w laboratorium. Dokonał wielu prób z nitrogliceryną i ziemią okrzemkową. W końcu znalazł odpowiednie proporcje mieszania obu tak, że nitrogliceryna, nie tracąc swoich własności wybuchowych, nie eksplodowała przy wstrząsach. Można ją było transportować bez ryzyka, że się wyleci w powietrze. Tak Alfred Nobel odkrył to, co znamy dziś jako dynamit.

„Wczoraj zmarł Nobel”

Cały świat czekał na taki środek wybuchowy. Wynalazek Nobla zrewolucjonizował budowę górskich tuneli, zapór wodnych i wielu innych obiektów. Bezpieczny dynamit, w formie lasek, oszczędził życie i zdrowie setek robotników. Lecz z drugiej strony pozbawiał życia żołnierzy, bo dynamit towarzyszył niemal każdej bitwie.

Nobel zbudował 80 fabryk dynamitu w 20 krajach. Zarabiał ogromne pieniądze. Ale wciąż było mu ich za mało. Inwestował także w fabryki zbrojeniowe. Na przykład zakłady w Karlskodze w Szwecji, które produkowały stal najwyższej jakości, przestawił na produkcję armat i innego sprzętu wojskowego.

Alfred Nobel, gość od dynamitu, nie był dobrze postrzegany przez ludzi mu współczesnych. Zdał sobie z tego sprawę dopiero niespełna dziesięć lat przed śmiercią. Podczas pobytu w Nicei przeczytał nagłówek gazety: „Wczoraj zmarł Alfred Nobel, który wzbogacił się na wynajdowaniu sposobów zabijania jak największej liczby ludzi”. Dziennikarze pomylili Alfreda z jego bratem, który wówczas zginął od wybuchu w jednej z fabryk zbrojeniowych.

Bardzo to nim wstrząsnęło. Próbował niezdarnie się bronić, mówiąc: – Mam nadzieję, że w dniu, w którym dwie armie będą mogły się obrócić w perzynę w ciągu jednej sekundy, wszystkie cywilizowane narody zaprzestaną wojen i rozwiążą swe wojska. W ten sposób przewidział powstanie broni masowej zagłady. Ale jego nadzieja nie spełniła się. Wojen na świecie nie ubyło.

Strach przed pochowaniem żywcem

Nobel bezustannie kursował pomiędzy swoimi fabrykami i laboratoriami w Niemczech, Szwecji, we Włoszech i Francji. Chciał wszystko osobiście nadzorować – negocjacje, budowy fabryk, prace nad patentami. Pracuś. Poza tym odpowiadał na częste ataki dziennikarzy, którzy krytykowali go za liczne wypadki w jego zakładach.

Nie miał swojego ulubionego miejsca na świecie. Jego domami były statki i pociągi. Rzadko nawet odwiedzał swoje stałe rezydencje w Paryżu i San Remo. Był człowiekiem samotnym, z wiekiem coraz bardziej zgorzkniałym i nieufnym wobec ludzi. Miewał głębokie depresje. Wtedy myślał, aby wrócić do Szwecji i zająć się hodowlą koni.

Cierpiał na popularną w XIX wieku fobię, że może zostać żywcem pochowany w grobie. W jednym z testamentów zażądał, żeby go skremowano dopiero po otwarciu żył i stwierdzeniu przez lekarzy braku jakichkolwiek oznak życia.

Problemy z kobietami

Rzadko spotykał się z kobietami. Pierwszą, młodzieńczą miłością Alfreda, z czasów, gdy z rodzicami i braćmi mieszkał w Rosji, była wysoko urodzona Aleksandra. Odrzuciła jego zaręczyny. To zraziło Nobla do kobiet. Uznał, że jest nieatrakcyjny i nie budzi ich zainteresowania.

Jako bogaty czterdziestolatek zatrudnił w swoim biurze jako sekretarkę pochodzącą z austriacko-czeskiej rodziny książęcej Berthę Kinsky. Stanowisko sekretarki to był kamuflaż. Chciał mieć Berthę blisko siebie. Wiązał z nią poważne plany życiowe. Lecz Bertha szybko porzuciła pracę u Nobla i poślubiła barona von Suttera.

Mimo krótkiego okresu znajomości Bertha i Alfred korespondowali ze sobą aż do jego śmierci. To była dziwna znajomość. On światowy potentat w produkcji zbrojeniowej, ona zaś fanatyczna działaczka międzynarodowego ruchu pacyfistycznego. Potępiała wszystko, co produkowały fabryki Nobla.

Jak wiemy, w swoim słynnym testamencie Alfred Nobel zapisał ogromny majątek na utworzenie funduszu, z którego dochody są przyznawane do dziś jako nagrody za osiągnięcia w dziedzinie fizyki, chemii, medycyny, literatury, ale także za wcielanie w życie idei pokojowych. Jest prawdopodobne, że dwudziestoletnia korespondencja z Berthą wpłynęła na decyzję Alfreda, żeby ustanowić nagrodę zwaną później Pokojową Nagrodą Nobla.

Po latach to właśnie Bertha von Sutter, jako pierwsza kobieta w historii, została laureatką Pokojowej Nagrody.

Rozwiązła kwiaciarka

Trzecią kobietą w życiu Nobla była poznana w Wiedniu kwiaciarka Zofia Hess. Kiedy poznała Alfreda, liczyła 26 lat, choć twierdziła, że ma tylko dwadzieścia. Ich związek przetrwał dwadzieścia lat, do śmierci Nobla. Z jego listów wynika, iż miał nadzieję, że ta młoda, piękna, niewykształcona kobieta stanie się jego życiową towarzyszką. Muzą naukową i literacką.

Chciał kierować jej życiem, wykształcić, nauczyć języków. Stało się na odwrót. To Zofia Hess manipulowała Noblem. Finansował jej kaprysy, wystawne życie w europejskich kurortach i kolejnych młodych kochanków. Nobel najwyraźniej godził się z takim układem.

Po śmierci Alfreda Nobla wykonawcy jego testamentu i rodzina czynili wiele starań, aby wymazać Hess z jego biografii. Uważali, że jej istnienie u boku Nobla stanowi wielką plamę na reputacji wynalazcy. Za milczenie, że dobrze znała Alfreda Nobla, Zofia kazała sobie słono zapłacić. Obiecała, że nie upubliczni listów, które Nobel do niej napisał.

Dotrzymała słowa, gdyż listy Nobla do młodszej przyjaciółki ukazały się dopiero w latach 90. ubiegłego wieku. Wtedy wyszła na jaw cała prawda o jego relacji z Zofią Hess. Okazało się, że ani wynalazca, ani kwiaciarka nie cierpieli w swojej obecności. Kiedy się spotykali, przyjemnie spędzali czas. Zofia Hess znalazła się wśród nielicznych prywatnych osób, którym Nobel zapisał w testamencie niemałe kwoty.

Ryszard Sadaj

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama