W okresie zimnej wojny dochodziło do niezwykle niebezpiecznych incydentów, które mogły przynieść nam wszystkim fatalne konsekwencje. Jednym z najgroźniejszych był tzw. kryzys kubański w 1962 roku, który zaprowadził świat na skraj globalnej nuklearnej konfrontacji. Były też jednak równie groźne wydarzenia, o których przez wiele dekad nie wiedział nikt z wyjątkiem garstki wtajemniczonych…
Tajna depesza
W listopadzie 1974 roku brytyjska atomowa łódź podwodna, SSBN James Madison, z 16 nuklearnymi pociskami Posejdon na pokładzie, wypłynęła z amerykańskiej bazy morskiej w Holy Loch, 50 mil na północny zachód od szkockiej metropolii Glasgow. Wkrótce po opuszczeniu portu jednostka zderzyła się z niezidentyfikowanym sowieckim okrętem podwodnym, który został wysłany w te okolice, by śledzić ruchy marynarki wojennej NATO.
Gdy doszło do tej kolizji, ówczesny doradca do spraw bezpieczeństwa narodowego Brent Scowcroft napisał w tajnej depeszy do sekretarza stanu, Henry’ego Kissingera: „Właśnie otrzymałem wiadomość od Pentagonu, że jeden z naszych okrętów podwodnych zderzył się z sowieckim okrętem podwodnym. SSBN James Madison opuszczał Holy Loch, by zająć swoją pozycję, a sowiecka jednostka czekała u wlotu do Zatoki Clyde, by podążyć na naszą. Obydwa okręty wypłynęły na powierzchnię, a następnie sowiecka łódź zanurzyła się ponownie. Nie ma jeszcze raportu na temat rozmiarów zniszczeń. Będę informować na bieżąco”.
W chwili, gdy do tego zdarzenia doszło, nikt się o nim nie dowiedział, gdyż kolizję tę postanowiono utrzymać w tajemnicy. Dopiero na początku 2017 roku, po odtajnieniu partii dokumentów CIA, ujawniono to zdarzenie. W ten sposób ostatecznie potwierdzone zostały doniesienia dziennikarza Jacka Andersona, który na początku 1975 roku opublikował w dzienniku The Washington Post artykuł donoszący o „9-stopowym zadrapaniu” na burcie okrętu SSBN James Madison.
Rozmiar uszkodzeń brytyjskiej jednostki pozostaje niejasny, choć wiadomo, że łódź została zabrana do suchego doku w celu dokonania przeglądu i naprawy. Natomiast do dziś niczego nie wiadomo o losach okrętu sowieckiego. W 2017 roku doktor Eric Graham, historyk marynistyki z Uniwersytetu w Edynburgu, powiedział BBC Scotland, że wydarzenie mogło przerodzić się w incydent dyplomatyczny, jednak ze względu na to, że doszło do niego tak głęboko w wodach terytorialnych Wielkiej Brytanii, obie strony chciały zaoszczędzić sobie zakłopotania.
Brytyjczycy nie chcieli, by świat dowiedział się, iż ich system obronny został z łatwością spenetrowany przez sowiecki okręt, który mógł zagrozić amerykańskiej bazie mającej wtedy istotne znaczenie. U.S. Navy była zależna od Holy Loch, ponieważ rakiety typu Polaris miały zasięg 2500 mil i nie mogły dotrzeć do ZSRR z wód USA. Baza służyła do remontu amerykańskich łodzi podwodnych, tak by nie musiały one wracać do portów w Stanach Zjednoczonych. Z kolei Kreml z pewnością nie chciał nagłośnienia faktu, iż sowiecka flota narusza brytyjskie wody terytorialne.
Graham powiedział, że chociaż okręty podwodne o napędzie atomowym mogły w zasadzie „zniknąć” w głębinach Oceanu Atlantyckiego, łodzie te miały problem, gdy wychodziły z wąskiego korytarza wodnego Holy Loch i przepływały kanałem pomiędzy północnym Antrim i Półwyspem Kintyre. Musiały pozostawać na powierzchni, a zatem były widoczne, co pozwalało sowieckim jednostkom na ich śledzenie przed zanurzeniem.
O krok od zatopienia
Choć w 1974 roku nikt nie zginął i nikt nie został poważnie ranny, zderzenie mogło stać się zarzewiem niezwykle groźnego konfliktu. Gdyby załoga jednego z okrętów podwodnych błędnie zinterpretowała kolizję jako atak i zdecydowała się zatopić drugi statek, poważniejsze starcie militarne stałoby się niemal nieuniknione. Było też inne niebezpieczeństwo – obie jednostki mogły zostać poważnie uszkodzone, co spowodowałoby zapewne śmierć załóg oraz opadnięcie na dno płytkich wód czynnych reaktorów atomowych. Zdaniem Jacka Andersona do zatopienia obu łodzi było bardzo blisko.
Kate Hudson, sekretarz generalna Campaign for Nuclear Disarmament (CND), twierdzi, że tajna depesza Scowcrofta pokazuje „ogromne ryzyko” związane z bronią nuklearną: – Historia broni nuklearnej to historia sytuacji, w których mogło dojść do wypadku, potencjalnych katastrof i zatajeń. Ten najnowszy przykład dołącza do 25 innych, które mogły doprowadzić do wojny nuklearnej. CND od pewnego czasu wzywa do wszczęcia dochodzenia w sprawie pocisków Trident, następców Posejdona, ponieważ wyszło na jaw, że niesprawny pocisk tego rodzaju został zmuszony do samozniszczenia w powietrzu u wybrzeży Stanów Zjednoczonych w niewyjaśnionych okolicznościach.
Rzecznik szkockiej partii SNP, Brendan O’Hara, stwierdził, że ujawnienie informacji jest „głęboko niepokojące”. Dodał: – To, co wydarzyło się w 1974 roku, wygląda na bardzo, bardzo fortunną ucieczkę przed potencjalną zagładą. Szkocki naród żyje w cieniu tego przerażającego arsenału nuklearnego, ponieważ rząd w Londynie umieścił go tam wbrew życzeniom ogromnej większości obywateli. Natomiast James Jinks, który wraz z Peterem Hennessym napisał historię okrętów podwodnych brytyjskiej Royal Navy, powiedział, że depesza Scowcrofta stanowi kolejne potwierdzenie „ściśle tajnej podwodnej gry w kotka i myszkę, w ramach której Sowieci rutynowo wysyłali łodzie podwodne na wody wokół Szkocji, gdzie próbowały wykrywać i śledzić okręty podwodne, przenoszące rakiety balistyczne”.
Jinks dodał, że dwa lata przed kolizją SSBN James Madison w wodach Zatoki Clyde wykryto inny sowiecki okręt podwodny o napędzie atomowym. Przez sześć dni jednostka ta pozostawała w pobliżu Glasgow i była obserwowana, a potem „przepędzona” przez niszczyciel HMS Conqueror. Niestety dziś te niebezpieczne podwodne igraszki trwają nadal, a po wybuchu wojny w Ukrainie przybrały na sile.
Andrzej Heyduk