Udziałem w pikniku, który 10 września odbył się w Ośrodku Katolickim „Casa Italia” w podchicagowskim Stone Park, kilkuset uczestników celebrowało 15. rocznicę prowadzenia akcji pomocowej przez Dom Samotnej Matki im. Świętej Rodziny w Chicago. Gościem honorowym obchodów był wicekonsul Michał Arciszewski.
Założona przez siostrę Martę Cichoń placówka wsparcia dla samotnych mam, które znalazły się w trudnej sytuacji życiowej, w ciągu tych lat działalności pomogła 147 matkom i ich 187 dzieciom w przetrwaniu trudnego okresu w ich życiu. Dziesięcioro dzieci urodziło się pod dachem tego domu. Były również dwie adopcje.– Wiele matek, które przed laty korzystały z naszej pomocy, przychodzi do nas i pomagają innym matkom. Wiele z nich z radością informuje mnie, że im się udało w życiu, że zdobyły zawód, założyły firmy i teraz one chcą pomagać. Takich mam jest chyba ponad 20, które dzwonią i pomagają tym, które są obecnie pod naszą opieką. To jest piękne, że chcą i mogą drugim pomóc. Wiele z nich jest w bardzo udanych związkach. Cieszy moje serce uśmiech na ich twarzach. Dochód z tego pikniku, tak jak i sprzedaży świec w okresie wigilijnym, jest przeznaczony w całości na utrzymanie domu dla matek. Dom jest prowadzony bez wsparcia rządowego, tylko dzięki datkom od osób indywidualnych i polonijnych biznesów. Korzystając z okazji, pragnę bardzo serdecznie i gorąco za tę pomoc podziękować. Wielkie Bóg zapłać za pobyt na tym pikniku, za inne ofiary, za wolontariuszy, którzy przychodzą pilnować dzieci, aby mamy mogły korzystać z terapii u psychologa i zajęciowych. Bez was ten dom by nie istniał. My z siostrą Magdaleną jesteśmy tylko takim łącznikiem między wami a tymi potrzebującymi. Pomagamy tym mamom znaleźć nowy zawód, pracę, szkołę dla nich i dla dzieci. W wielu przypadkach była to pomoc prawna dla matek, które były ofiarami przemocy domowej, w staraniu się o pomoc alimentacyjną. Nawet jak osoby były tutaj nielegalnie, to udało się nam znaleźć pomocne rozwiązania. Mamy takie osoby, które wiedzą do kogo „zapukać’ i jak problem załatwić. Osoby, które chciałyby nam pomagać, proszę są o kontakt ze mną pod numerem telefonu: 773-774-1082 – apelowała siostra Marta.Dom został założony przez Siostry Misjonarki Chrystusa Króla dla Polonii w 2008 roku. Pierwsze pensjonariuszki zamieszkały w nim 15 czerwca tego samego roku. Dom znajdował się przy Bazylice pw. św. Jacka i oferował 7 miejsc. W 2016 roku udało się zakupić większy budynek przy parafii pw. św. Williama, gdzie jest 10 miejsc.Piknik tradycyjnie rozpoczął się mszą św. w intencji wszystkich dobrodziejów tego dzieła. Odprawiona została przez ks. Andrzeja Maślejaka z Towarzystwa Chrystusowego, proboszcza parafii w Lombard. Obecne było liczne grono sióstr misjonarek z Delegatką Przełożonej, s. Katarzyną Zarembą. Liturgię uświetnił Chór Misericordia.W przygotowaniu i przeprowadzeniu pikniku pomagało liczne grono wolontariuszy z zaprzyjaźnionych parafii, jak chociażby z „Trójcowa”, św. Ferdynanda, z Jackowa i parafii św. Konstancji.Jedną z wolontariuszek pracujących na imprezie była pani Julia, była podopieczna DSM. – Pobyt w domu był dla mnie bardzo trudnym, ale zarazem wyjątkowym czasem. Bardzo jestem wdzięczna za ten czas i pomoc, które mi siostry Marta i Magda dały. Dzięki nim stanęłam na nogi i jestem na etapie, żeby prowadzić nowe, lepsze życie. Uwierzyłam w siebie. Dostrzegłam, że mogę działać i mam szansę normalnie żyć.W programie artystycznym imprezy wystąpili tancerze zespołu Polonia. Z pokazem judo wystąpili podopieczni Katarzyny Łapińskiej. Odbyła się loteria fantowa z wieloma cennymi nagrodami. Jej finałem było losowanie nagród pieniężnych. Na szczęśliwców czekało 7 nagród po 100 dolarów, dwie nagrody po 500 dolarów i jedna o wartości 1000 dolarów, której szczęśliwym odbiorcą został Arkadiusz Wach. Prowadzona była wystawa prac malarskich dzieci, podopiecznych Domu Samotnej Matki oraz ich aukcja, a także aukcja obrazów autorstwa dr Langiewicz. Wolontariusze z chicagowskiego Koła GOPR ustawili ściankę wspinaczkową, były dmuchane namioty i plac zabaw dla dzieci z mini golfem i innymi grami. Nad oprawą muzyczną i prowadzeniem imprezy czuwał DJ Janusz, a nad nagłośnieniem panowie Eugeniusz i Roman.Dużą atrakcją nie tylko dla najmłodszych uczestników pikniku było puszczanie gołębi z hodowli Bolesława Kleszcza, który przeznaczył na loty blisko 50 ptaków. O hodowli gołębi mówił: – Każdego ranka trzeba je wypuścić. Wykonują oblot wokół domu i wracają na dach, aby je nakarmić. Nieopodal skrzyżowania ulic Fullerton i Manheim jest klub zrzeszający hodowców gołębi. Skupia liczną grupę osób mającą takie samo hobby jak ja. Przy okazji bardzo serdecznie ich pozdrawiam.Najwięcej osób pracowało w kuchni, serwując pyszne golonki, kiełbaski, ciasta, chłodne napoje oraz zimne piwo, także to bezalkoholowe.
Tekst i zdjęcia: Andrzej Baraniak/NEWSRP