Polacy mieli swojego „Top Guna” już w 1930 roku. Mowa o superprodukcji kinowej „Gwiaździsta Eskadra”. Niestety do dziś nie zachowała się żadna kopia obrazu. Ale czy na pewno? Tę tajemnicę stara się rozwikłać reżyser Jan Borowiec, który wspólnie z ekipą polskich filmowców szuka „Tajemnicy Gwiaździstej Eskadry”.
POSŁUCHAJ >>>TUTAJ<<<
W ramach poszukiwań twórcy odwiedzili Chicago, a o pracach nad dokumentem opowiedzieli w radiu 103,1 FM. – Jesteście trochę jak „Indiana Jones” w „Poszukiwaczach zaginionej Arki” – tymi słowami powitał reżysera Jana Borowca Mariusz Infulecki, dziennikarz radiowy. – Trochę tak – przyznał Borowiec – szukamy największego przedwojennego polskiego filmu, który pomimo tego, że okazał się spektakularnym sukcesem i dotykał ważnego tematu, był dystrybuowany w całej Polsce, poza jej granicami i w Stanach Zjednoczonych, nie zachował się do dziś – dodał reżyser.
„Gwiaździsta Eskadra” to polski film wojenny w reżyserii Leona Buczkowskiego. Superprodukcja była w wielu aspektach wyjątkowa. Był to pierwszy polski film o tematyce lotniczej, na którego produkcję wyłożono gigantyczne pieniądze. Dość wspomnieć, że obraz Buczkowskiego był najdroższym filmem dwudziestolecia międzywojennego.
Co istotne, „Gwiaździsta Eskadra” była obrazem niemym. Film opowiadał o historii amerykańskich pilotów, którzy w latach 1918-1920 walczyli w Eskadrze Kościuszkowskiej, podczas wojny polsko-bolszewickiej. Lotnicy polscy i amerykańscy – walcząc ramię w ramię, a właściwie skrzydło w skrzydło i to ponad 100 lat temu – byli, zaryzykuję to stwierdzenie, pionierami późniejszego Traktatu Północnoatlantyckiego.
Ale nie była to zwykła kinowa strzelanka. W filmie pojawił się także wątek, a jakże, miłosny. I to jaki! Inspirowany prawdziwą historią o uczuciu amerykańskiego pilota Meriana C. Coopera do polskiej dziewczyny. W superprodukcji zagrało ponad 200 samolotów, co jak na tamte czasy było wyczynem na miarę współczesnego Hollywood. Sceny filmowano także z powietrza za pomocą kamer przymocowanych do samolotów.
„Gwiaździsta Eskadra” miała dwie premiery: polską 10 kwietnia 1930 roku i światową, w wersji udźwiękowionej trzy lata później. Niestety wszystkie kopie filmu zabrali i prawdopodobnie zniszczyli Rosjanie. Jednak dokumentalista Jan Borowiec ma nadzieję, że jeszcze jakieś ślady po „Eskadrze” da się odszukać.
– Chcemy odnaleźć kopię tego filmu – powiedział reżyser. – I z taką misją przyjechaliście do Stanów Zjednoczonych – zauważył Daniel Bociąga z radia 103,1 FM. Ale Chicago to nie jedyny przystanek na trasie amerykańskich poszukiwań zaginionej superprodukcji. – Najpierw był Nowy Jork, później Orchard Lake, a następnie Detroit i Chicago. Teraz lecimy do San Francisco, wybieramy się także do Los Angeles, ale to jest tylko amerykański etap śledztwa. Bo filmu szukamy również we Francji i w Polsce, nasi współpracownicy są także w Indiach i Brazylii – dodał Jan Borowiec.
Ekipa wykorzystuje wszelkie dostępne środki – prowadzimy śledztwo w wymiarze nie tylko historycznym, ale i geograficznym. Jesteśmy otwarci na wszelkie informacje i na to, co możemy znaleźć w nowych miejscach. I takie informacje znajdujemy. Na przykład tu, w Muzeum Polskim w Ameryce, w Chicago – wyjaśnił reżyser dokumentu – znaleźliśmy wyjątkowy zbiór gazet z epoki zapisanych na mikrofilmach i w tej prasie znaleźliśmy konkretne daty, w których „Gwiaździsta Eskadra” była wyświetlana w Chicago – podsumował Jan Borowiec.
Filmowcy wierzą w sukces prowadzonych poszukiwań. W powodzenie przedsięwzięcia wierzy również Mariusz Infulecki. – Zobaczyć coś, czego miało już nie być, to jak na nowo odkryć Amerykę – powiedział dziennikarz. – To jak postawić pierwszy krok na Księżycu – uzupełnił reżyser.
Gdzie mogą być najlepiej zachowane ślady po filmie? – W Hollywood. I Rosja może być takim miejscem – powiedział reżyser „Tajemnicy Gwiaździstej Eskadry”. Niestety obecna sytuacja polityczna uniemożliwia poszukiwania w Federacji Rosyjskiej. Miejmy nadzieję, że kiedyś będzie to możliwe.
Jan Borowiec zaapelował do Polaków, którzy mieszkają w Chicago, o pomoc w realizacji filmu. I wcale nie chodzi o pomoc finansową, lecz o zaangażowanie się w poszukiwania. – Warto przeszukać to, co zalega na strychach czy w piwnicach. Może są tam stare rolki z filmami. One wydzielają taki specyficzny, octowy zapach. Nie należy ich wyrzucać – wyjaśnił dokumentalista. – Warto je przesłać do ekspertów, którzy znają się na konserwacji starych filmów. Na tych rolkach może być bowiem nasz zaginiony film – zauważył reżyser.
Premiera „Tajemnicy Gwiaździstej Eskadry” zaplanowana jest na 2024 rok. Mecenasami artystycznymi filmu są Polski Instytut Sztuki Filmowej, Telewizja Polska i Filmoteka Narodowa. Produkcję wspierają również Wojsko Polskie i Ambasada Stanów Zjednoczonych w Warszawie.
Ekipa polskich filmowców ma szansę stać się, niczym filmowy Indiana Jones, odkrywcami czegoś, co już dawno uznano za zaginione. Czegoś, co miało się nigdy nie odnaleźć. Jan Borowiec wyjawił także w rozmowie z Mariuszem Infuleckim i Danielem Bociągą, że nie zawaha się podjąć żadnych kroków, które zbliżyłyby go do rozwiązania filmowej zagadki. Gdyby to nawet miała być rozmowa z jasnowidzem.
Zdjęcia do „Gwiaździstej Eskadry” w reżyserii Leona Buczkowskiego realizowano na terenie poligonu pod Biedruskiem. W trakcie realizacji filmu dwaj lotnicy w wyniku nieszczęśliwego wypadku ponieśli śmierć. Jednym z bohaterów produkcji był kapitan Bond.
Spotkanie z polskimi filmowcami w studiu radia WPNA 103.1 FM opisał:
Mariusz Infulecki