Lato powoli się kończy, ale nie martwmy się, bo kulinarnie nadal będzie fajnie. Coraz więcej pysznych jabłek, śliwki, papryka, cukinia, no i oczywiście dynia. Kolory się zmieniają – jest więcej czerwieni, żółci i brązu. A dzisiaj i tu będzie złociście brązowo.
Ciastka „do góry nogami” wbrew nazwie nie są ani pokręcone, ani trudne. Można do nich użyć wielu owoców, nawet tych miękkich. Ale to nie koniec. Równie dobrze można nałożyć na dół (czyli górę) warzywa lub bekon. Chyba po raz pierwszy podaję tu przepis, który daje takie możliwości. Ale skupmy się na czymś słodkim.
W moim przypadku na dole znalazły się brzoskwinie, bo jeszcze jest na nie sezon, więc szkoda nie skorzystać. Ale swobodnie zamieńcie je na jabłka. Możecie też zamienić migdały na orzechy włoskie, ale to już zależy, jakie lubicie. Smacznego!
Składniki:1 płat ciasta francuskiego2 brzoskwinie lub 2 jabłka8 łyżeczek syropu klonowego8 łyżeczek płatków migdałowych8 łyżeczek brązowego cukru8 łyżeczek serka kremowego (użyłam serka Philadelphia)1 żółtko
Do podania (opcjonalnie):serek mascarpone, bita śmietana lub lody, cukier puder
Czas przygotowania: 30 minCzas pieczenia: 30 minPorcje: 8 ciastek
Sposób przygotowania:Przygotuj blachę i wyłóż ją papierem do pieczenia. Piekarnik nastaw na 390℉.
Brzoskwinie lub jabłka pozbaw pestek i pokrój na ćwiartki, a te z kolei na plasterki. Na papierze rozlej w 8 miejscach syrop klonowy, na nich ułóż jak dachówki plasterki brzoskwini. Następnie posyp każdą z 8 porcji łyżeczką płatków migdałowych i łyżeczką brązowego cukru.Ciasto francuskie pokrój na 8 prostokątów, każdy posmaruj łyżeczką serka kremowego. Każdy z prostokątów ułóż serkiem w dół na przygotowanych owocach. Na koniec brzegi możesz lekko docisnąć widelcem, ale nie jest to konieczne.Żółtko roztrzep widelcem i posmaruj nim każde z ciastek.Włóż do nagrzanego piekarnika na 30 min.Po tym czasie wyjmij i szeroką szpatułką zdejmij ciasteczka odwracając do góry nogami. Możesz położyć na wierzchu dowolny dodatek: mascarpone, lody, bitą śmietanę lub posypać cukrem pudrem.Najlepiej jeść jeszcze ciepłe.
Kasia Marks
Gotowanie nie od razu stało się moją pasją. Byłam za to radosnym konsumentem pierogów babi Anieli. I pewnie byłoby tak do dziś, gdyby nie opakowanie ryżu i pierwsze kotlety ryżowe (okropne). Tak właśnie zaczęły się moje przygody kuchenne. Ziarno (także ryżu) zostało zasiane i od tamtej pory coraz częściej i coraz śmielej poczynałam sobie w kuchni. Przez lata upiekłam wiele ciast i ugotowałam wiele dań. Zakochałam się w kuchni Indii i basenu Morza Śródziemnego. Ale nadal pozostaję bliska polskiej, domowej kuchni, choć chyba moje pierogi nigdy nie dorównają tym babcinym. Na co dzień jestem mamą nastolatka i pracuję jako redaktor w serwisie internetowym.Fot. arch. Kasi Marks