Wszyscy wiedzą, że Kreml ma długą historię zabijania przeciwników politycznych i bardzo jasne jest, co tu się stało - oświadczyła we wtorek rzeczniczka Białego Domu Karine Jean-Pierre, odnosząc się do śmierci twórcy rosyjskiej najemniczej Grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna.
Pytana podczas briefingu prasowego o to, czy Putin zlecił zabójstwo Prigożyna, rzeczniczka odpowiedziała, że "to jest tym, czym się to wydaje", dodając że śmierć organizatora rajdu na Moskwę była zarówno przewidywalna, jak i przewidziana.
"Wszyscy wiemy, że Kreml ma długą historię zabijania swoich przeciwników. Wszystko to stało się z powodu dysfunkcji wewnątrz Rosji. Rosyjski watażka, sam będący zimnokrwistym mordercą, był tak sfrustrowany sposobem, w jakim rosyjskie władze prowadzą swoją niesprowokowaną wojnę na Ukrainie, że (...) wytknął niepotrzebność tej wojny i pomaszerował na Moskwę, zanim zawarł układ z Putinem. I dwa miesiące później, został zabity. Więc, wiecie, to jest bardzo jasne, co tu się stało" - powiedziała Jean-Pierre.
Jej słowa były najwyraźniejszym dotąd wskazaniem winy za katastrofę samolotu z Prigożynem i wierchuszką Grupy Wagnera przez administrację USA, choć wielu urzędników wskazywało, że śmierć oligarchy nie była zaskakująca. Jeszcze przed jego śmiercią zarówno szef CIA Bill Burns, jak i sam prezydent USA Joe Biden jednoznacznie sugerowali, że Prigożyn padnie ofiarą zemsty Putina za jego lipcowy bunt.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)