Iga Świątek awansowała do drugiej rundy wielkoszlemowego turnieju US Open w Nowym Jorku. Rozstawiona z numerem jeden polska tenisistka wygrała w poniedziałek ze Szwedką Rebeccą Peterson 6:0, 6:1. Spotkanie trwało 59 minut. Awansowała również Magdalena Fręch, która po dwóch godzinach i 45 minutach pokonała Amerykankę Emmą Navarro 7:6 (12-10), 1:6, 6:2.
Świątek obronę wywalczonego rok temu tytułu zaczęła od mocnego uderzenia. Nawet przez moment nie było wątpliwości, która z zawodniczek jest liderką światowego rankingu, a która zajmuje w nim 86. miejsce.
W pierwszym secie Szwedka zdołała wygrać tylko osiem piłek. W drugiej partii było tylko nieznacznie lepiej. Peterson w pierwszym gemie miała nawet trzy okazje na przełamanie, a potem wyrównała na 1:1, ale w pięciu kolejnych gemach nie miała już wiele do powiedzenia.
To było trzecie w historii spotkanie tych tenisistek i trzecia wygrana Świątek.
W 2. rundzie podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego zmierzy się z reprezentującą Australię Darią Saville, która wygrała z Amerykanką Clervie Ngounoue 6:0, 6:2.
29-letnia Saville w światowym rankingu jest obecnie dopiero 322. Urodzona w Moskwie zawodniczka najwyżej w karierze, sześć lat temu, była na 20. pozycji. Świątek grała z nią wcześniej tylko raz - pokonała ją w ubiegłym roku w Adelajdzie.
Fręch pierwszy raz w karierze awansowała do 2. rundy US Open. W 2019 i 2022 roku przegrywała mecz otwarcia.
Niesamowity przebieg miał przede wszystkim pierwszy set. Początkowo obie zawodniczki miały problem z serwisem i raz po raz dochodziło do przełamań. Pierwsza podanie poprawiła Navarro, która odskoczyła na 5:3.
Fręch zdołała doprowadzić do tie-breaka, ale w nim szybko znalazła się w ciężkiej sytuacji. Amerykanka prowadziła już 6-2 i miała cztery piłki setowe, ale żadnej nie wykorzystała.
Polka zdobyła aż pięć punktów z rzędu i sama miała piłkę setową, ale również jej nie wykorzystała. Później jeszcze dwie okazje na zamknięcie partii zmarnowała Amerykanka, a ostatecznie trzecią wykorzystała Fręch.
Drugi set dla odmiany praktycznie pozbawiony był emocji. Fręch znów miała problem z utrzymaniem podania i gładko przegrała 1:6.
W decydującej partii serwis Fręch wreszcie funkcjonował bez zarzutu, a rywalkę udało jej się przełamać dwukrotnie. Serwując na zwycięstwo, Polka wykorzystała pierwszą piłkę meczową.
Kolejną rywalką 25-letniej łodzianki będzie rozstawiona z numerem 10. Karolina Muchova. Czeszka wygrała z Australijką Storm Hunter 6:4, 6:0.
Fręch z Muchovą grała wcześniej tylko raz. Uległa jej przy okazji ubiegłorocznego turnieju drużyn narodowych Billie Jean King Cup.
(PAP)