Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 27 września 2024 10:34
Reklama KD Market
Reklama

Głodny, czyli wściekły

Głodny, czyli wściekły
(fot. Pixabay)

Rozmaite diety są powszechnie uznawane za dobrą drogę do poprawy zdrowia i ogólnego samopoczucia, a przemysł związany z produkcją i propagowaniem produktów dietetycznych wart jest dziś 250 miliardów dolarów. Jednak stosowanie diet nie zawsze jest korzystne, a czasami może też być wręcz szkodliwe…

Negatywne emocje

Przeprowadzone ostatnio badania z udziałem prawie 2 tysięcy osób cierpiących na otyłość, wykazały, że u ludzi, którym udało się znacznie zmniejszyć wagę przez stosowanie diet, prawdopodobieństwo wystąpienia objawów depresji było prawie o 80 proc. większe w porównaniu z tymi, którym się to nie udało. Naukowcy twierdzą, że bycie głodnym może na wiele sposobów zakłócić nasz umysł – między innymi powodując napady gniewu lub nawet wściekłości. Od pewnego czasu w języku angielskim używany jest nawet specjalny termin określający tego rodzaju stany – mówi się, że ktoś jest hangry, co jest zbitką słów hungry i angry (głodny i zły).

Jednak zdaniem badaczy głód wynikający ze stosowania niektórych diet może też nieść ze sobą inne, negatywne konsekwencje, takie jak zaburzenia funkcji poznawczych. Nie chodzi wyłącznie o diety. W wielu częściach świata ludzie cierpią z powodu chronicznego niedożywienia. Kiedy władze Indii zapewniły w wielu okręgach szkolnych regularne posiłki dla uczniów, zanotowano wśród młodych ludzi 15-procentową poprawę wyników w nauce. Potwierdza to, że bez wystarczającej ilości wartości odżywczych i kalorii nasze mózgi mogą mieć problemy z prawidłowym rozwojem i funkcjonowaniem.

W 2022 roku psycholog Nienke Jonker i jej współpracownicy z Uniwersytetu w Groningen w Holandii zadali 129 kobietom – z których około połowa została poproszona o 14-godzinny post – pytania dotyczące poziomu głodu, nawyków żywieniowych i nastroju. Odkryli, że osoby nieco wygłodniałe zgłaszały więcej negatywnych emocji, w tym wyższe napięcie, złość, depresję, zmęczenie i dezorientację. Jonker powiedziała: – To nie były jakieś drobne efekty. Głodne kobiety zgłaszały średnio ponad dwukrotnie większą złość niż te, które nie odczuwały głodu.

Jej zdaniem zły nastrój może radykalnie zmienić sposób, w jaki interpretujemy świat. Jeśli ktoś jest w podłym nastroju, łatwiej zapamiętuje negatywne zjawiska, co może prowadzić do jeszcze większej irytacji. Jest to tzw. negatywne kadrowanie, które może prowadzić do błędów w interpretacji naszego otoczenia i powodować, że postrzegamy świat w uproszczonych, czarno-białych kategoriach, z pominięciem ważnych niuansów. Zwiększa się też impulsywność w podejmowaniu decyzji, np. w czasie zakupów oraz w trakcie wykonywania czynności zawodowych.

W innej serii eksperymentów Kristen Lindquist, psycholog i neurobiolog z Uniwersytetu Północnej Karoliny w Chapel Hill w USA, odkryła, że głód zwiększa skłonność ludzi do manipulowania negatywnymi emocjami. Pokazała 218 pracownikom, z których część była głodna, serię neutralnych, pozytywnych i negatywnych obrazów, a następnie poprosiła ich, by określili, czy niejednoznaczny obraz chińskiego piktogramu jest bardziej pozytywny czy negatywny. Okazało się, że osoby głodne niemal bez wyjątku określiły widok litery chińskiego alfabetu za negatywny.

Kuracja postem?

Powody, dla których głód motywuje w taki czy inny sposób nasze zachowania i emocje, są trudne do ustalenia. Może to wynikać z zaburzeń samokontroli, które pojawiają się, gdy poziom glukozy we krwi spada w wyniku poszczenia. Jeśli tak istotnie jest, stawia to pod znakiem zapytania zalecenia niektórych dietetyków, którzy twierdzą, iż korzystne może być okresowe i całkowite powstrzymywanie się od jedzenia, np. przez dwa lub trzy dni lub przez większość godzin każdej doby.

Jest to tzw. kuracja postu przerywanego i polega na tym, że stosująca ją osoba ogranicza „okno”, w którym spożywane są dania (z wyjątkiem napojów). Tym samym osoba taka rezygnuje z niektórych posiłków. Niektórzy wybierają dla siebie ośmiogodzinne okno, a inni jedzą tylko w ciągu czterech godzin na każdą dobę. Jeszcze inni jedzą tylko cztery dni w tygodniu.

Teoretycznie post przerywany niesie ze sobą pewne korzyści. Jedną z głównych jest tak zwana autofagia, czyli proces polegający na kontrolowanym rozkładzie komórek, które nie przedstawiają dla organizmu żadnej wartości, gdyż są uszkodzone, nieprawidłowe bądź zaatakowane procesem chorobotwórczym. W czasie postu proces autofagii przybiera na sile, uwalniana jest duża ilość energii i dochodzi do procesów naprawczych.

Dzięki tym mechanizmom okresowe posty przyczyniają się w wymierny sposób do poprawy zdrowia, parametrów medycznych, wskaźników laboratoryjnych i lepszego samopoczucia. Ponadto zwolennicy stosowania postu przerywanego twierdzą, że kuracja tego typu powoduje redukcję masy ciała, poprawę metabolizmu i jakości snu, zmniejszenie stanów zapalnych i poprawę cery oraz kondycji włosów.

Post przerywany może też obniżyć poziom insuliny w organizmie i zmniejszyć ryzyko wystąpienia stanu przedcukrzycowego. Co więcej, efektem takiej diety może być lepsza wrażliwość na insulinę. Jeśli zaś chodzi o utratę wagi, post przerywany pozwala po miesiącu jego stosowania uzyskać spadek masy ciała o ok. 10 funtów. To bardzo dużo, ale aby efekt ten się utrzymał, należy ściśle przestrzegać zasad odżywiania i nie rezygnować z nich.

Brzmi to wszystko dość zachęcająco, ale przeczy badaniom, z których wynika, iż głód jest związany z szeregiem niekorzystnych zjawisk psychicznych i emocjonalnych. W związku z tym stosowanie diet, bez okresów poszczenia, może przynosić negatywne skutki, jeśli wiąże się to z częstym uczuciem głodu. Wynika to stąd, że głód to wprawdzie potężna broń, tyle że niestety obosieczna.

Andrzej Malak


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama