Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
wtorek, 12 listopada 2024 08:46
Reklama KD Market

Hindusi na Księżycu

Hindusi na Księżycu
fot, Pixabay.com

Wyścig o eksplorację jednego z najbardziej obiecujących obszarów ziemskiego Księżyca wygrały niespodziewanie Indie. Ich lądownik Chandrayaan-3 bezpiecznie usiadł na powierzchni Srebrnego Globu w okolicach bieguna południowego – w okolicach, w których może znajdować się woda. Gorycz porażki musieli natomiast przełknąć Rosjanie – ich aparat Łuna-25 rozbił się kilka dni wcześniej o księżycową powierzchnię.

Indie jako czwarte państwo w historii posadziło swój aparat na Księżycu, ale jako pierwsze będą eksplorować okolice, w których w przyszłości może powstać pierwsza stała baza na Srebrnym Globie. O jej budowie właśnie w tym rejonie marzą między innymi Chińczycy, rywalizujący z Indiami w grze azjatyckich mocarstw.

Najnowszy wyścig na Księżyc różni się zasadniczo od rywalizacji sprzed ponad pół wieku o to, kto jako pierwszy postawi stopę na Srebrnym Globie. Wówczas chodziło o udowodnienie w dwubiegunowym świecie, do której ze stron należy prymat technologiczny, nie tylko w programach kosmicznych, ale także zbrojeniowych. Amerykanie, zainspirowani słowami prezydenta Johna F. Kennedy’ego, który obiecał wylądowanie na Srebrnym Globie jeszcze przed końcem lat 60. udowodnili, iż po zainwestowaniu astronomicznych sum w rozwój technologii są w stanie wyprzedzić wszystkich. Rosjanie, a raczej Sowieci tamten wyścig przegrali z kretesem: nigdy nie udało im się wysłać na Księżyc misji załogowej, co komunistyczna propaganda usiłowała zakryć sukcesami łazików Łunochod. Nie wolno przy tym zapomnieć o szaleńczej odwadze ludzi biorących udział w projekcie Apollo zwieńczonym kilkoma udanymi misjami załogowymi na Księżyc oraz szczęśliwym powrotem misji Apollo-13 po awarii w przestrzeni kosmicznej. Każdy z astronautów zdawał sobie sprawę z tego, że nawet niewielki defekt podczas lotu może mieć katastrofalne konsekwencje. Jeśli dodamy do tego, że moc obliczeniowa komputerów pokładowych misji Apollo była mniejsza od możliwości przeciętnego dzisiejszego smartfona, obraz stopnia skomplikowania i pewnej brawury, z jaką przeprowadzono operację, będzie dużo pełniejszy.

W obecnej rywalizacji dotyczącej eksploracji Księżyca bierze udział wiele państw, co także pokazuje, jak wiele zmieniło się od lat 60. i 70. minionego stulecia. Loty załogowe na Srebrny Glob w realnie dającym się przewidzieć terminie planują Amerykanie (być może już w 2025 roku) i Chińczycy (do 2030 r.). Rosyjskie plany po fiasku misji Łuny-25 ulegną z pewnością przesunięciu, a realizacja programów księżycowych znacznie się opóźni, do czego przyczynią się także nakładane na Kreml zachodnie sankcje. Do wyścigu włączyli się natomiast na poważnie Hindusi, którym także udało się posadzić miękko pojazd na powierzchni Srebrnego Globu. Poważne ambicje mają też Europejczycy, którzy wsparli swoją myślą techniczną program kosmiczny New Delhi, ułatwiając procedurę lądowania Chandrayaana-3. Do tego trzeba jeszcze doliczyć Brytyjczyków, Kanadyjczyków, Japończyków, Meksykanów czy Izraelczyków, także mających swoje plany. Może księżycowe, ale bardzo poważne. Obecny wyścig kosmiczny dodatkowo komplikuje obecność prywatnych graczy współpracujących z NASA, ale także prowadzących działalność na własną rękę, np. przy rozwijaniu turystyki kosmicznej, dostępnej finansowo dla ludzi o bardzo głębokich kieszeniach. Np. nieudana próba posadzenia na Księżycu japońskiego aparatu była inicjatywą prywatną.

Pewnie nie dowiemy się, czy bezpośrednią przyczyną katastrofy Łuny-25 była ludzka ambicja (chęć wyprzedzenia Hindusów z powodów prestiżowych i przyspieszenie daty lądowania), zwykły błąd oprogramowania, czy niedoskonałości technologiczne spowodowane zachodnimi sankcjami i brakiem mikroprocesorów. Rosja prowadzi co prawda w tej sprawie dochodzenie i pewnie ukarze po swojemu osoby odpowiedzialne za wizerunkową porażkę, ale wobec oficjalnych raportów w tej sprawie należy zastosować zasadę bardzo ograniczonego zaufania. Trudno jednak nie odczuć lekkiej schadenfreude z powodu wizerunkowej wpadki Kremla. Pierwsza od 47 lat próba posadzenia aparatu na Srebrnym Globie okazała się katastrofą, bo poprzednia sonda Łuna-24 była zdolna nie tylko do bezpiecznego wylądowania, ale do dostarczenia próbek na Ziemię. Tych technologicznych kompetencji nie udało się odtworzyć.  To, co się nie udało Rosjanom, zrobili Hindusi wspomagani technologicznie przez Europejczyków. Wraz ze zderzeniem Łuny-25 z powierzchnią Księżyca mit Rosji jako kosmicznego mocarstwa zadrżał w posadach.

Tomasz Deptuła

Dziennikarz, publicysta, ekspert ds. komunikacji społecznej. Przez ponad 25 lat korespondent polskich mediów w Nowym Jorku i redaktor “Nowego Dziennika”. Obecnie zastępca szefa Centrum Badań nad Bezpieczeństwem w Warszawie.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama