Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 27 września 2024 10:31
Reklama KD Market
Reklama

Tajemnicza epidemia

Tajemnicza epidemia
Jak się okazało, źródłem epidemii w 1993 r. u ludzi
był kontakt z odchodami myszy (fot. Wikipedia)

W pierwszych dniach maja 1993 roku w osadzie Indian Nawaho w południowo-zachodnich Stanach Zjednoczonych zmarła Florena Woody. Miała 21 lat i chorowała na astmę, nikogo więc nie zdziwiło, że nagle zaczęła mieć problemy z oddychaniem. Początkowo wyglądało to po prostu na atak choroby, na którą cierpiała od dziecka...

Zaraza wśród Nawaho

Pięć dni później narzeczony Floreny, 20-letni maratończyk Merrill Bahe, jechał na jej pogrzeb. Nie najlepiej się czuł, miał lekką gorączkę i kaszel, ale mimo wszystko postanowił uczestniczyć w ceremonii. W połowie drogi jego stan gwałtownie się pogorszył. Z trudem łapał powietrze, zanosząc się przeraźliwym kaszlem. Przerażona szwagierka, z którą podróżował, zatrzymała się w przydrożnym sklepie i zadzwoniła na numer 911. Merrill wysiadł z nią z samochodu i czekał przed budynkiem. Był przeraźliwie blady a jego usta i paznokcie przybrały niebieską barwę. Nagle upadł.

Bruce Tempest, ordynator oddziału chorób wewnętrznych w Gallup Indian Medical Center, bezradnie patrzył, jak Merrill Bahe powoli się dusił. Zmarł trzy dni później. Lekarzom nie udało się postawić żadnej diagnozy. – Był fizycznie zdrową, bardzo sprawną osobą, a jednak zmarł bardzo szybko – powiedział Tempest. Kiedy ratownik medyczny wspomniał mu, że narzeczona Merrilla zmarła na niewydolność oddechową zaledwie kilka dni wcześniej, ordynator się zaniepokoił.

W ciągu ostatnich sześciu miesięcy leczył trzech innych pacjentów, wszystkich młodych, zdrowych Nawaho, którzy zmarli z powodu takiej samej choroby. Lekarz najpierw podejrzewał płucną formę przenoszonej przez pchły dżumy, jednak autopsja Floreny i Merrilla, podobnie jak wcześniejszych ofiar, nie wykazała zakażenia dżumą. Wykazała natomiast, że wszyscy udusili się, kiedy ich płuca nasiąkły surowicą z ich własnej krwi.

Kilka istotnych faktów zaniepokoiło lokalnych lekarzy i zawiadomione przez nich CDC. Dlaczego wszystkie ofiary były młode i w szczytowym okresie odporności na choroby? Dlaczego tajemnicza choroba zabiła Florenę i Merrilla, ale oszczędziła ich pięciomiesięcznego synka? Przerażała również niezwykle wysoka śmiertelność wśród zakażonych. Jak wspominał jeden z pracowników CDC, dr Jeffrey S. Duchin, wyjeżdżając do Nowego Meksyku po raz pierwszy otrzymał sprzęt, którego nigdy wcześniej nie widział w swojej torbie lekarskiej: maskę przeciwgazową. – Na początku byłem przerażony... ludzie, którzy umierali, byli tacy jak ja – młodzi, zdrowi, wysportowani. Kiedy wsiadałem na pokład samolotu (...) nagle dotarło do mnie, że też mogę zarazić się i umrzeć.

W sobotę 29 maja w Nowym Meksyku spotkało się ponad 30 urzędników CDC. – Panował ogromny niepokój. Mieliśmy śmiertelną chorobę, wiele możliwości i żadnych wskazówek – wspominał dr Duchin. Ponieważ w 1993 roku nie było możliwości komputerowego porównania próbek pobranych od zmarłych z tymi posiadanymi przez lekarzy, przypadek po przypadku dopasowywano objawy do możliwych przyczyn.

– Nikt nie miał pojęcia, co to jest, nikt nie mógł wymyślić niczego, co pasowałoby do obrazu klinicznego. A później, gdy dodaliśmy dane patologiczne, nie pasowało to do patologii żadnej znanej choroby – wspominał doktor C.J. Peters, szef oddziału badań nad specjalnymi patogenami CDC. Naukowcy mieli również powody, by martwić się o własne bezpieczeństwo. – Śmiertelność wynosiła 75 procent – opowiadał dr Peters – i nie mieliśmy pojęcia, co to jest. Byliśmy więc bardzo ostrożni.

Poszukiwanie zabójcy

Dzień po zakończeniu spotkania w Nowym Meksyku spotkała się druga grupa lekarzy, tym razem składająca się z Nawaho. Kiedy zaczęto dyskutować na temat kolejnych przypadków, jeden z medyków przypomniał sobie, że podobne epidemie miały miejsce w tym rejonie w 1918 i 1933 roku. W tamtych latach, podobnie jak w 1993, po surowych zimach nadeszła wyjątkowo słotna wiosna, która przyniosła obfite plony orzeszków piniowych i plagę żywiących się nimi myszy. Wtedy również zmarło wielu młodych Indian.

Mysz zawsze była ważnym stworzeniem dla Nawaho, bowiem według ich podań roznosiła nasiona życia po świecie. Jedna z legend mówiła jednak, że gryzoń ten jest zabójcą młodych ludzi. Według niej, gdy mysz wchodziła do domu Nawaho i widziała leżące jedzenie, wpadała w gniew z powodu marnotrawstwa. Za karę wybierała „najsilniejszych i najlepszych” młodych ludzi i skazywała ich na śmierć. Legenda ta była ciągle na tyle żywa wśród Indian, że gdy widzieli mysz przebiegającą po ich ubraniu, zawsze je palili, obawiając się śmiertelnej choroby.

Do podobnych wniosków co plemienni lekarze doszedł dr Peters. Dotarł on do dokumentów z lat 50. mówiących o tym, że żołnierze walczący w wojnie koreańskiej masowo chorowali na nagłą niewydolność oddechową. Dopiero w połowie lat 70. udało się wyizolować przenoszony przez gryzonie patogen odpowiedzialny za masowe zachorowania w Korei. Tym razem jednak nie można było sobie pozwolić na trwające ponad dwie dekady dochodzenie, bowiem epidemia zaczęła zataczać coraz szersze kręgi. Kolejne przypadki odnotowywano już poza osadami Indian – w Arizonie, Kolorado, Nevadzie i Kalifornii.

Na początku czerwca CDC rozpoczęło masowe wyłapywanie myszy i szczurów w domach ofiar epidemii. Zbadano ponad 1700 gryzoni. Tak jak podejrzewano, w ich tkankach znajdował się nieznany wcześniej wirus z grupy hantawirusów. Naukowcy odkryli, że wirus ten nie przenosił się z człowieka na człowieka. Źródłem zakażenia były odchody i ślina myszy, znajdujące się w domach i glebie. Kiedy ktoś sprzątał lub pracował w ogrodzie, cząsteczki wirusa unosiły się w powietrzu i dostawały do dróg oddechowych.

Wyjaśniało to zagadkę, dlaczego jedni domownicy chorowali a inni pozostawali zdrowi. W domach zakażonych liczba gryzoni była wyjątkowo duża. Z jakiegoś powodu w domu Floreny Woody było ich ponad dwukrotnie więcej niż u sąsiadów. Trzydzieści cztery dni po śmierci Floreny zagadka jej śmierci została rozwiązana.

Maggie Sawicka


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama