Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 14 listopada 2024 19:35
Reklama KD Market

Nie bój się! Pójdź! (Na pielgrzymkę)

Nie bój się! Pójdź! (Na pielgrzymkę)
Światowe Dni Młodzieży, Lizbona 2023 fot. MIGUEL A LOPES/POOL/EPA-EFE/Shutterstock

Na Światowych Dniach Młodzieży byłem tylko raz, w Częstochowie w 1991 roku. Przyszliśmy na nie pieszo, idąc w kilkudniowej pielgrzymce młodych. Rozpoczynałem wtedy klasę maturalną w liceum. Zdawałem sobie sprawę, że przede mną ważny rok tak pod względem nauki, jak i czekających mnie decyzji i wyborów życiowych. Właściwie byłem już gotowy na wstąpienie do zgromadzenia zakonnego salwatorianów, żeby będąc w nim, zostać księdzem. Miałem jednak świadomość długiej drogi, która mnie czeka, aby osiągnąć zamierzony cel. Dni Młodzieży w Częstochowie były niezwykłym i niezapomnianym wydarzeniem. Nigdy nie zapomnę tego święta młodych z całego świata, którzy, trzymając się za ręce, śpiewali hymn „Abba, Ojcze!”. Obliczyli, że było nas tam wtedy ponad półtora miliona, w tym po raz pierwszy młodzi zza wschodniej granicy Polski, bardzo liczni zresztą. Papież Jan Paweł II zostawił nam wtedy wiele ważnych słów, „rozpisując” plany działania na naszą młodość. Dodawał też odwagi, kiedy mówił: „Serce moje napełnia się radością, gdy widzę was razem, gdy widzę was razem, drodzy młodzi przyjaciele ze Wschodu i Zachodu, z Północy i Południa, gdy widzę was zjednoczonych wiarą w Chrystusa, który jest „wczoraj i dziś, ten sam także na wieki” (Hbr 13,8). Wy jesteście młodością Kościoła, który stoi wobec wezwania nowego milenium. Jesteście Kościołem jutra, Kościołem nadziei (…) Wiele z tego, co będzie jutro, zależy od zaangażowania się dziś dzisiejszego pokolenia chrześcijan. Zależy nade wszystko od waszego zaangażowania, dziewczęta i chłopcy, na których wnet spocznie odpowiedzialność za decyzje, od których zależeć będą nie tylko wasze losy, ale także losy wielu innych ludzi.”

Te słowa wraz ze świadectwem św. Jana Pana Pawła II porywały. Czuło się powiew Ducha świętego. Entuzjazm łączył się z odwagą wyborów. Jednym z efektów tamtych dni była wysoka liczba powołań kapłańskich i zakonnych oraz gotowość do podjęcia misji. Sam mogłem wtedy też odkryć, czym jest Kościół katolicki: wspólnotą ludzi różnych kultur, ras, języków, żyjących na całym świecie, a dzięki sakramentowi chrztu wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami. Śpiewaliśmy wtedy o tym: „Wszyscy jesteśmy braćmi / Jesteśmy jedną rodziną. / Tej prawdy nic już nie zaćmi / I teraz jest jej godzina.” Wiele razy mogłem doświadczyć prawdziwości tych słów i doświadczam nadal.

Chociaż nigdy później już w Światowych Dniach Młodzieży nie brałem udziału, to zawsze ten czas mnie bardzo cieszy i na niego czekam. I te, które właśnie dzieją się w Lizbonie, są moim czasem. Wracają moje wspomnienia i przeżycia, mogę też uczestniczyć w tym samym entuzjazmie młodych, którzy doświadczają spotkania z Jezusem Chrystusem i modlę się, żeby odważnie nieśli Go do swoich środowisk. Bez wątpienia są nadal nadzieją świata i Kościoła. 

Dzięki mediom społecznościowym nie tylko udziela się wprost atmosfera, która towarzyszy młodym w Lizbonie. Zauważam też, że po czasie pandemii i izolacji, bardzo wielu ludzi wraca na pielgrzymkowe szlaki. Coraz więcej moich znajomych podejmuje się długiego i trudnego, zwłaszcza ze względu na wysoką temperaturę, pielgrzymowania do Santiago de Compostela. Jeden z księży, który poszedł na „Camino” kolejny raz, pisze: „Camino 2023 po części staje się historią. Historią piękną, radosną, a jednocześnie trudną i czasami bolesną. Nie ukrywam tego: trzy razy pojawiły się łzy w moich oczach. Ale co najważniejsze – Camino jest historią żywą”. Dominikanin, ojciec Roman Bielecki, kilkanaście razy szedł w Camino. Pisze tak: „Camino zmienia życie. Co roku tą trasą podąża kilkaset tysięcy ludzi z całego świata. I trochę tak jest, że można o Camino dużo opowiadać, ale każdy musi tego doświadczyć sam, bo każdy drogę do Composteli przeżywa bardzo osobiście. To, co najważniejsze, dzieje się w drodze, w spotkaniach z ludźmi, w modlitwach, w barach, na noclegach, we wszystkich przeciwnościach, które nas spotykają”. To tylko przykłady z pielgrzymkowych szlaków, którymi, Bogu dzięki, wciąż idą ludzie, aby spotkać nie tylko Boga i drugiego człowieka, także samego siebie. 

W nadchodzącym tygodniu wyruszą także piesze pielgrzymki na północnoamerykańskiej ziemi. W stanie New Jersey, z Great Meadows pójdą po raz 36. pielgrzymi do Amerykańskiej Częstochowy w Doylestown, w Pensylwanii. Z Chicago ruszy także 36. raz Polonijna Pielgrzymka do „chicagowskiej Częstochowy”, do sanktuarium w Merrillville, w Indianie. Hasłem przewodnim będą słowa: „Przyjdź, zaprowadzę Cię do Jezusa”. W kontekście Światowych Dni Młodzieży w Lizbonie, wspomnianego Camino de Santiago czy każdej pielgrzymki pieszej, rowerowej, motorowej, na rolkach i czym tam jeszcze można się przemieszczać, ta „nasza” pielgrzymka jest konkretnym zaproszeniem, żeby podarować sobie te dwa dni drogi, aby doświadczyć czegoś zawsze ważnego w życiu. Potrzeba duchowego przebudzenia. Potrzeba na nowo wzmocnienia wiary w Boga, w obecność Pana Jezusa, we wspólnotę Kościoła, a także w swoje własne człowieczeństwo oraz w braterstwo pomiędzy ludźmi. Potrzeba zaczerpnięcia entuzjazmu, żeby z odwagą dawać świadectwo, że można żyć inaczej, że życie na swoją bezcenną wartość i sens. Potrzeba podejmowania odważnych decyzji i wyborów. Po to jest pielgrzymka, z chwilami niedogodności, może z bólem nóg i nieprzychylną temperaturą. Potrzeba myśli rodzących się ze słuchanych homilii i konferencji, ze świadectw wypowiadanych z odwagą i dających nadzieję. Potrzeba refleksji i wspólnej modlitwy. Potrzeba przyjaźni i bycia razem.

Nie piszę tego jako felietonu „sponsorowanego”, żeby zachęcić do pójścia na pielgrzymkę. Ona jest w moim sercu, jest we mnie tak, jak Światowe Dni Młodzieży z 1991 roku. Ona wciąż żyje we mnie. Wiem to od tak wielu ludzi, co i jak wiele pielgrzymka zmieniła w ich życiu. Może trzeba spróbować? Dać sobie szansę albo wrócić na pielgrzymkowy szlak po przerwie? Dlatego nie bój się, przyjdź i daj się zaprowadzić do Jezusa. A później nie bój się prowadzić innych, potrzebują Ciebie!

ks. Łukasz Kleczka SDS

Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. W latach 2011-2018 przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana. Aktualnie jest przełożonym wspólnoty zakonnej salwatorianów w Veronie, New Jersey.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama