Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 14 listopada 2024 19:50
Reklama KD Market

UFO na Kapitolu

UFO na Kapitolu
UFO zarejestrowane w nagraniu pilotów z lotniskowca USS Nimitz fot. youtube.com/screenshot

Trudno o lepszą porę na pisanie o UFO niż letnia kanikuła. W sezonie ogórkowym w mediach pojawiają się regularnie latające talerze i kosmici, podobnie jak inne sensacyjne tematy – kolejne wersje objawień szkockiego potwora z Loch Ness czy naszej amerykańskiej Wielkiej Stopy.Tym razem jednak było na poważnie i pod przysięgą: w Kongresie doszło do historycznych przesłuchań dotyczących niezidentyfikowanych obiektów latających (UFO). Albo – jak kto woli według nowej terminologii – niewyjaśnionych zjawisk powietrznych (UAP). Przed obliczem podkomisji Izby Reprezentantów pojawili się byli piloci i eksperci opowiadający o obiektach poruszających się z zaprzeczeniem zasad fizyki newtonowskiej, zakłócające pracę radarów i innych czujników czy śledzące instalacje wojskowe. David Grush, były oficer wywiadu, posunął się nawet do twierdzenia, że w posiadaniu Stanów Zjednoczonych znajdują się nawet całe statki kosmiczne „obcych” i że rządowi inżynierowie parają się „inżynieria odwrotną”, próbując posiąść wiedzę o technologii kosmitów. Sugerował także, że posiada więcej szczegółów, których nie może podać podczas otwartej sesji wysłuchań.Wszystko to – jak już wspomniałem – bardzo na serio i pod przysięgą, i przy ogromnym zainteresowaniu mediów. Po drugiej stronie także wysłuchano zeznań z uwagą, a kongresmani podczas sesji apelowali do administracji przedstawicieli Pentagonu i służb do ujawnienia szczegółów na temat UAP.Wysłuchując Grusha, trudno było się oprzeć wrażeniu, że zachowuje się on jak korporacyjny „sygnalista” (whistleblower) ujawniający ciemne tajemnice swojej korporacji. Oskarżany o ukrywanie prawdy Pentagon jednak po raz kolejny, tym razem ustami swojej rzeczniczki Sue Gough kategorycznie zdementował te rewelacje. Wypowiedzi Grusha, podobnie jak zeznania innych osób zaproszonych na wysłuchania, okazały się jednak na tyle ciekawe, że wygłoszone przez przewodniczącego obrad Republikanina Glenna Grothmana zdanie: „Witamy na najbardziej ekscytującym posiedzeniu podkomisji w Kongresie w tym tygodniu” wcale nie okazało się żartem.Nie wiem, dlaczego Kongres właśnie teraz zajął się tematem, który od kilkudziesięciu lat rozpala ludzkie emocje. Faktem jest jednak, że na Kapitolu, nawet w środku sezonu ogórkowego, raczej się nie żartuje. Najwyraźniej przekroczono punkt krytyczny tolerancji na chowanie głowy w piasek.Wyjaśnieniu sprawy nie przysłużyło się także i to, że na latających talerzach zbito niejedną fortunę. Klasycznym przykładem może być tu wciąż żyjący Szwajcar Erich von Daeniken, który od lat 60. ubiegłego stulecia opublikował już kilkadziesiąt książek poświęconych rzekomej obecności istot pozaziemskich w historii ludzkości. Udział kosmitów jako rozwiązanie każdej zagadki historycznej ludzkości okazał się intelektualnym wytrychem, w który uwierzyły miliony ludzi, bo dzieła Szwajcara masowo tłumaczono i wydawano w różnych krajach. Z kolei rzesze oponentów robiły Daenikkenowi reklamę, angażując się w zbijanie jeden po drugim jego argumentów i obalanie pseudonaukowych wywodów. Świadomie piszę „pseudonaukowych”, bo naukowcy nie zostawiają na Szwajcarze suchej nitki. Ale jeśli ktoś chce wierzyć w paleoastronautykę i w to, że Sodomii Gomorę zniszczyły wybuchy jądrowe – droga wolna. Interes się kręci. Daeniken sprzedaje nie tylko książki, ale także produkuje filmy, a nawet otworzył w Interlaken w Szwajcarii park rozrywki poświęcony starożytnym kosmitom. A to tylko jeden z celu wielbicieli komercyjnego wykorzystania UFO. Na kosmitach nieźle zarobili także i mniej nawiedzeni pisarze science-fiction, o Hollywood nawet nie wspominając. Ikonicznym przykładem mogą być tu produkcje „Independence Day”, eksplorujące niewyjaśniony do końca incydent z Roswell w Nowym Meksyku z 1947 r., który swego czasu zapoczątkował ufologiczne szaleństwo w Stanach Zjednoczonych.W ogólnym rozrachunku takie pseudonaukowe czy rozrywkowe podejście bardziej utrudnia niż ułatwia rzetelne przyjrzenie się sprawie. Jeśli Kongres postanowił się przyjrzeć niezidentyfikowanym zjawiskom powietrznym, coś musi być na rzeczy. Nie bez powodu w Pentagonie uruchomiono komórkę o nazwie All-Domain Anomaly Resolution Office, na którą pieniądze wyłożył Kongres, i która w ciągu roku zarejestrowała ponad 800 raportów o zjawiskach odbiegających od normy. Choć jakoś nie wierzę w ich pozaziemskie pochodzenie, to udokumentowane incydenty warto badać i analizować przede wszystkim pod kątem zagrożeń dla naszego bezpieczeństwa. Niestety, obawiam się, że zeznania podobne do składanych przez Davida Gruscha, sugerującego, iż Stany Zjednoczone od kilkudziesięciu lat mają dostęp do pozaziemskich technologii, posłużą przede wszystkim jako pożywka dla zwolenników teorii spiskowych.

Tomasz Deptuła

Dziennikarz, publicysta, ekspert ds. komunikacji społecznej. Przez ponad 25 lat korespondent polskich mediów w Nowym Jorku i redaktor “Nowego Dziennika”. Obecnie zastępca szefa Centrum Badań nad Bezpieczeństwem w Warszawie.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama