Forsowana przez rząd premiera Benjamina Netanjahu reforma systemu sądownictwa wywołała bezprecedensowe protesty. Opozycja postrzega zmiany jako zagrożenie dla demokracji. Netanjahu i jego sojusznicy przekonują, że nowe prawo przywróci równowagę pomiędzy organami władzy, gdyż ich zdaniem wymiar sprawiedliwości ma zbyt duże kompetencje.Izraelski parlament przyjął w poniedziałek jeden z najważniejszych elementów kontrowersyjnej reformy ograniczającej uprawnienia Sądu Najwyższego. Sędziowie mogli do tej pory uchylać decyzje rządu, jeśli uznali je za “nieracjonalne”, tj. nieproporcjonalnie skoncentrowane na interesie politycznym bez wystarczającego uwzględnienia interesu publicznego.Jest to jeden z kilku elementów zmian, które rząd Netanjahu próbuje wprowadzić, mimo że państwo żydowskie jest targane bezprecedensową falą protestów od ponad pół roku.Na początku stycznia, kilka dni po zaprzysiężeniu nowego rządu Izraela, minister sprawiedliwości Jariw Lewin przedstawił na konferencji prasowej planowaną reformę. Celem jej jest “wzmocnienie demokracji” i “przywrócenie równowagi między trójpodziałem władzy”, wyjaśnił wówczas Lewin, dodając, że obecnie “decyzje podejmują ludzie, którzy nigdy nie zostali wybrani” – odnosząc się do sędziów, zwłaszcza tych z Sądu Najwyższego.Minister, wymieniając wówczas zasadnicze elementy reform, mówił o zmianie procedury wyboru sędziów, która dałaby politykom decydujące uprawnienia w ich mianowaniu, zniesieniu kryterium “nieracjonalności”, ograniczeniu zdolności Sądu Najwyższego do odrzucania ustaw jako niezgodnych z “podstawowymi ustawami”, przy jednoczesnym upoważnieniu Knesetu do unieważnienia sprzeciwu sędziów, a także o zmianie dotyczącej doradców prawnych w ministerstwach i organach parlamentarnych – to już nie mają być zawodowi urzędnicy państwowi, ale politycznie mianowani funkcjonariusze.Trzy dni później kilka tysięcy osób po raz pierwszy demonstrowało w Tel Awiwie przeciwko tym planom. Izrael pogrążył się w najgłębszym kryzysie politycznym od czasu powstania państwa 75 lat temu.Niektórzy obserwatorzy postrzegają również reformę jako próbę zablokowania przez Netanjahu procesu o korupcję, który toczy się przeciwko niemu od 2020 roku.Z Jerozolimy Marcin Mazur (PAP)
Reklama