Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 25 września 2024 08:26
Reklama KD Market

Powrót bolszewizmu

Powrót bolszewizmu

W środku wakacyjnej kanikuły napłynęły z Moskwy niepokojące wiadomości mogące świadczyć o rosnącej determinacji kremlowskiego reżimu związanej z przedłużającym się konfliktem w Ukrainie. Rosja znów zaczęła szantażować świat widmem globalnego głodu, wycofując się z umowy pozwalającej na wysyłanie zboża z Ukrainy do krajów Trzeciego Świata. W celu złamania solidarności Zachodu w sprawie sankcji Kreml przejął też kontrolę nad kilkoma zagranicznymi spółkami wciąż operującymi w Rosji.Nadzieje na przełom w konflikcie toczącym się za polską granicą nie spełniają się. Ukraińska kontrofensywa przynosi stosunkowo niewielkie sukcesy. Kreml próbuje przeprowadzić własne działania zaczepne, zdecydował się też na kolejną eskalację. Po wycofaniu się Rosji z umowy zbożowej, która przez rok umożliwiała wywożenie drogą morską płodów rolnych z Ukrainy, duży obszar Morza Czarnego stał się strefą wojenną.Powrót żywnościowego szantażu można odbierać jako dowód desperacji Kremla, któremu zaczęło brakować argumentów i środków w przedłużającym się konflikcie. Ale cios może okazać się bolesny i to dla wielu innych podmiotów. W pierwszej kolejności ucierpi sama Ukraina. Tuż po wygaśnięciu umowy zbożowej Rosja przypuściła ataki na czarnomorskie porty kontrolowane przez rząd w Kijowie, niszcząc nie tylko infrastrukturę, ale także zgromadzone zapasy żywności. Ukraina musi na gwałt odbudowywać porty i szukać nowych, bezpiecznych szlaków handlowych dla eksportu swoich produktów rolnych. Nie będzie to proste, choćby z powodu sprzeciwu jej najbliższych europejskich sąsiadów, którzy w ostatnich miesiącach zostali dosłownie zalani przez ukraińskie zboże. Wywołało to protesty rolników, bo zboże, zamiast trafiać do Afryki czy Azji, zostawało na europejskim rynku. Putin, decydując się na blokadę czarnomorskich portów, testuje więc europejską solidarność, żądając w zamian za przywrócenie handlu poważnych ustępstw w sprawie nałożonych sankcji. Rosji zależy m.in. na możliwości eksportu nawozów sztucznych, które zostały objęte sankcjami, na Zachód.Patrząc w skali globalnej, zagrożone zostało bezpieczeństwo żywnościowe wielu państw świata. Już samo wygaśnięcie umowy zbożowej spowodowało skokowy wzrost cen zboża na światowych rynkach. Wiele państw biednego Południa jest uzależnionych od dostaw żywności z tej części świata. Destabilizacja sytuacji na rynku żywnościowym może co prawda tymczasowo pogorszyć stosunki samej Rosji z niektórymi krajami w Azji i w Afryce, ale jednocześnie przyniesie Kremlowi i otoczeniu Putina wymierne korzyści. Rosja nie przestaje być głównym eksporterem pszenicy i innych produktów rolnych na świecie – teraz, eliminując lub ograniczając eksport podobnych produktów z Ukrainy, będzie mogła dalej sprzedawać żywność po wyższych cenach w większych ilościach. Wpływy nie tylko będą napędzać rosyjską machinę wojenną, ale także zyski trafią do kieszeni oligarchów z otoczenia przywódców Kremla.Przejęcie kontroli nad oddziałami zachodnich spółek Carlsberg i Danone w Rosji, co także miało miejsce w ostatnim czasie, to kolejny przejaw powrotu polityki z czasów bolszewizmu. Za czasów niesławnej rewolucji październikowej znacjonalizowano mienie prywatnych przedsiębiorstw, przekreślając powszechnie zwane prawo posiadania własności prywatnej. To właśnie, podobnie jak nieliczenie się z potencjalnymi ofiarami polityki szantażu, upodabnia ten reżim do tego, który 100 lat temu zapoczątkował istnienie niesławnej pamięci Związku Sowieckiego.Choć wydarzenia, o których piszę, mają miejsce wiele kilometrów od Ameryki, ich skutki mogą być odczuwalne także po drugiej stronie Atlantyku i to nie tylko z powodu nasilenia działań wojennych. Niedobór żywności i jej wysokie ceny zwiększą jeszcze presję migracyjną na bogate kraje świata. Nie ominie to także Stanów Zjednoczonych, które i tak nie mogą się uporać z obecnym naporem imigrantów na południową granicę.Ostatnie wydarzenia dowodzą, że Rosja nie zrezygnowała z prowadzenia brutalnej polityki nieliczącej się z interesami reszty świata. To jeszcze jeden z powodów, dla których nie powinniśmy zapominać, że konflikt na Ukrainie toczy się nie tylko o niepodległość tego kraju. Stawką jest bezpieczeństwo całego regionu, w którym centralną pozycję zajmuje Polska. A także – biorąc pod uwagę konsekwencje zbożowego szantażu – bezpieczeństwo całego świata.

Tomasz Deptuła

Dziennikarz, publicysta, ekspert ds. komunikacji społecznej. Przez ponad 25 lat korespondent polskich mediów w Nowym Jorku i redaktor “Nowego Dziennika”. Obecnie zastępca szefa Centrum Badań nad Bezpieczeństwem w Warszawie.


Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama