Jak jest lato, to należy je wyciskać jak cytrynę. W tym wypadku mam na myśli warzywa, które są teraz łatwo dostępne i niedrogie. Dlatego zmotywowałam się do zrobienia czegoś w rodzaju lazanii, ale zamiast ciasta jest cukinia.
Tak naprawdę zainspirowałam się jakąś Włoszką. Przypadkowo trafiłam na jej wideo, ale niestety nie zapisałam. Zatem zrobiłam wszystko po swojemu, dodając kilka rzeczy od siebie. Nie pamiętałam też proporcji, więc te są całkowicie autorskie.
Ale eksperyment wyszedł fantastycznie. Smak jest prawdziwie letni i myślę, że będzie pasował każdemu, kto kocha warzywa, a szczególnie cukinię. Nie zatrzymuję Was zatem w drodze do kuchni i życzę smacznego!
Składniki:10 plasterków bekonu lub boczku2 nieduże cukinie1 lb serka kremowego (ja użyłam takiego z ziołami)1 jajko, średnie⅔ szklanki parmezanu1 duży lub 2 średnie pomidorysól i pieprz do smaku
oliwa do posmarowania naczynia
Czas przygotowania: 30 minCzas pieczenia: 45 minPorcja: dla 2-4 osób
Sposób wykonania:Na zimnej patelni ułóż plasterki bekonu i podsmaż na chrupiąco. Odłóż na ręcznik, żeby pozbyć się nadmiaru tłuszczu.Serek kremowy wymieszaj z jajkiem, dopraw solą i pieprzem. Dodaj połowę parmezanu i wymieszaj.Pomidora pokrój na plastry.Cukinię pokrój wzdłuż na cienkie plasterki. Możesz to zrobić mandoliną lub obieraczką do warzyw. Ja akurat użyłam obieraczki.Piekarnik nastaw na 355℉ z termoobiegiem. Dno naczynia żaroodpornego lub formę posmaruj oliwą. Wyłóż plastrami cukinii, żeby dokładnie pokrywały dno. Na nich rozsmaruj połowę masy serowej, pokrusz połowę bekonu, ułóż połowę plastrów pomidora i posyp ⅓ z pozostałego parmezanu.Całość przykryj plastrami cukinii i powtórz pozostałe czynności. Ostatnią warstwę powinny stanowić plastry cukinii, posyp je parmezanem.Wstaw do nagrzanego piekarnika na 30-45 min. Sprawdzaj, czy wierzch się zbytnio nie przypala. W razie czego przykryj naczynie pokrywką lub folią aluminiową.Podawaj na ciepło. Dania wystarczy na 2 porcje obiadowe lub 4 przekąski.
Kasia Marks
Gotowanie nie od razu stało się moją pasją. Byłam za to radosnym konsumentem pierogów babi Anieli. I pewnie byłoby tak do dziś, gdyby nie opakowanie ryżu i pierwsze kotlety ryżowe (okropne). Tak właśnie zaczęły się moje przygody kuchenne. Ziarno (także ryżu) zostało zasiane i od tamtej pory coraz częściej i coraz śmielej poczynałam sobie w kuchni. Przez lata upiekłam wiele ciast i ugotowałam wiele dań. Zakochałam się w kuchni Indii i basenu Morza Śródziemnego. Ale nadal pozostaję bliska polskiej, domowej kuchni, choć chyba moje pierogi nigdy nie dorównają tym babcinym. Na co dzień jestem mamą nastolatka i pracuję jako redaktor w serwisie internetowym.Fot. arch. Kasi Marks