Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 14 listopada 2024 20:02
Reklama KD Market

Kardynał Ryś

Kardynał Ryś
Arcybiskup Grzegorz Ryś fot. Marian Zubrzycki/EPA-EFE/Shutterstock

Wstawałem w niedzielę z myślą, że chyba jest czas na kolejny konsystorz, czyli mianowanie nowych kardynałów przez papieża Franciszka. Chwilę później czytam, że moje myśli się potwierdziły, papież ogłosił nowych kardynałów, a wśród nich (w końcu, jak mówiło wielu) arcybiskupa Grzegorza Rysia. Nie ukrywam, że moja radość była i jest wielka, gdyż bardzo tego człowieka lubię i wysoce szanuję. Od dawna czułem, że to najlepszy polski kandydat do kardynalstwa, człowiek naprawdę wierzący w Boga i Kościół Jezusa Chrystusa, i jeszcze jedno, o czym właśnie ktoś przypomniał, że on także kocha drugiego człowieka takim, jakim jest. Duchowość i osoba świętego Brata Alberta Chmielowskiego naznaczyła drogę nowego kardynała, rodem z Krakowa, podobnie jak wcześniej świętego papieża Jana Pawła II.

Nowy kardynał, Grzegorz Ryś, od zawsze był i jest kimś dla mnie bardzo szczególnym nie tylko na mapie polskiego Kościoła. Jest tak, że chyba dzięki niemu uczę się kochać Kościół katolicki, czuję z Kościołem, a zwłaszcza z Piotrem, gdyż Ryś zawsze do nauczania Piotra nawiązuje i kiedy wielu wieszało swoją krytykę na papieżu Franciszku, to Ryś zawsze wykładał jego naukę, opatrzając najlepszym komentarzem. A to jest naprawdę bardzo dzisiaj potrzebne, gdyż bardzo bogate nauczanie i przykład papieża Franciszka jest często traktowany bez zrozumienia i zbyt krytycznie.

Kardynał Ryś, człowiek z Krakowa, a dziś z Łodzi. A cóż to jest Łódź na mapie polskiego katolicyzmu? Miasto z nieciekawą robotniczą przeszłością, w którym procentowo niewielu ludzi uczęszcza na niedzielną mszę. Kiedy Grzegorz Ryś został arcybiskupem metropolitą tej właśnie diecezji, wielu obserwatorów potraktowało to jak zsyłkę. Wszak opuszczał rodzinny Kraków, stolicę starą, czcigodną, z tradycjami, a tu Łódź, miasto rzemieślnicze. Tyle że arcybiskup Ryś jest nie tylko człowiekiem mądrym, profesorem historii Kościoła. Jest także, a może przede wszystkim kimś, kto doskonale zrozumiał, że bycie księdzem i biskupem, to jest bycie dyspozycyjnym wobec Jezusa Chrystusa, który posyła. To bycie apostołem, czyli posłanym po to, by głosić Ewangelię wszędzie i wszystkim. To akurat kardynał nominat zrozumiał doskonale. Nie wchodząc w inne tematy, w polską grę polityczną i inne sprawy, on przede wszystkim głosi Ewangelię, którą sam głęboko żyje. Jedną z najpiękniejszych ilustracji charakteryzującą nowego kardynała jest dla mnie ta, kiedy klęczy nad otwartą Biblią i robi notatki z osobistej medytacji słowa Bożego. To słowo zresztą bardzo hojnie sieje gdziekolwiek jest. Wielu księży inspiruje tym głoszeniem. Mówią, że uczą się od Rysia, jak być księdzem i jak ewangelizować. Dodam tylko, że to jest dobra szkoła!

Arcybiskup Ryś kształtował i realizował swoje kapłańskie powołanie w rodzinnym Krakowie. Najpierw była to diecezja prowadzona przez kardynała Karola Wojtyłę, która oprócz splendoru po wyborze Jana Pawła II była przede wszystkim miejscem naznaczonym duchowością papieża Polaka. Wzrastał później pod okiem człowieka, którego sam bardzo wysoko ceni, a był nim kardynał Franciszek Macharski. Tak, sam mam doświadczenie tego człowieka jako kogoś, kto, będąc hierarchą, „księciem Kościoła”, był przede wszystkim człowiekiem skromnym i zwyczajnym. To urzekało chyba każdego. I także duchowość krakowskiego świętego Brata Alberta odcisnęła swoje piętno na kardynale Macharskim. Ryś, będąc krakowskim księdzem i stając się profesorem historii Kościoła, uczył się także tej prostej i zarazem przebogatej duchowości.

Po ogłoszeniu nominacji kardynalskiej obudziło się wiele głosów opiniujących nie tylko nowego kardynała, ale także papieża Franciszka i jego „politykę”. Często te głosy są dla mnie bardzo irytujące i puste. Jakby zupełnie oderwane od szacunku i miłości do Kościoła katolickiego, a patrząc głębiej, do Jezusa Chrystusa. Dzięki obecnemu papieżowi doświadczam bardziej, niż to było wcześniej, Kościoła, który od dnia Zesłania Ducha Świętego jest katolicki, czyli powszechny. Cieszy mnie to, że mój Kościół w strukturach przewodzenia przestał być europejski, że papież skomponował kolegium kardynalskie, a więc także gremium, które kiedyś wybierze jego następcę z ludzi poza-europejskich. Trzeba poskromienia tej europejskiej pychy w Kościele, żeby uwidocznić katolickość, czyli powszechność wspólnoty Kościoła. Kardynał-Nominat Grzegorz Ryś wpisuje się w tę katolickość idealnie. Jest człowiekiem otwartym, człowiekiem dialogu, a przede wszystkim głębokiej wiary, która karmi się każdego dnia słowem Bożym i Eucharystią.

Kocham taki Kościół, który jest bardzo moim Kościołem. Bez pychy, zwyczajnym, skoncentrowanym na tym, co naprawdę istotne, czyli na ewangelizacji. Otwartym na każdego człowieka. Miłosiernym, a nie dufnie zamkniętym w sobie. Człowiekiem takiego Kościoła jest kardynał Grzegorz Ryś. Czekałem od dawna na tę nominację i czułem, że ona nastąpi. I jest. I życzę, żeby kardynał Ryś pozostał jak najdłużej w Łodzi, bo to jest dużo lepsze miejsce, z całym szacunkiem dla Krakowa i innych stolic, aby dziś ewangelizować tak, jak to robił Pan Jezus. On też często nauczał z Łodzi… A za kardynała Grzegorza modlę się i wspieram, jak tylko mogę, ciesząc się, że staje się członkiem kolegium apostolskiego, bliskim współpracownikiem papieża, kimś, kto będzie miał wpływ na modelowanie współczesnego Kościoła. Mojego Kościoła.

ks. Łukasz Kleczka SDS

Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. W latach 2011-2018 przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana. Aktualnie jest przełożonym wspólnoty zakonnej salwatorianów w Veronie, New Jersey.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama