Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 23 listopada 2024 14:53
Reklama KD Market

Wakacje w pełni

Wakacje w pełni
fot. Pixabay.com

Lipiec w pełni, także czas wakacyjno-urlopowy. Na lotniskach tłumy. Nawet jeśli ceny biletów są bardzo wysokie, to ludzi nie odstrasza perspektywa wylotu czy wyjazdu na zasłużony czas wolny. I dobrze, że tak jest. Dobrze, że znajduje się budżet nawet na najbardziej skromny czas urlopu. Jest to każdemu bardzo potrzebne. Przyglądam się znajomym, jak organizują sobie czas wspólnie, rodzinami lub w gronie przyjaciół. Na pewno jakoś dzieli to koszty, a przecież bardzo integruje ze sobą i wzmacnia relacje, choć może też być na odwrót. Liczni goście z Polski przylatują też do Stanów Zjednoczonych i jak zawsze, podziwiam ich, że w ciągu dwóch tygodni zwiedzają więcej niż ja, który tutaj żyje na co dzień. Zawsze pocieszam się tym, że mam nadzieję, że „przyjdzie czas” odpowiedni, choć moi znajomi radzą, żeby nie odkładać, bo życie szybko ucieka i szkoda zmarnowanych okazji na zobaczenie ciekawych miejsc.

Lubię spędzać czas aktywnie. Zawsze bardzo lubiłem długie spacery, pielgrzymkę pieszą, a także mam w zwyczaju odwiedzanie i zwiedzanie różnych spotkanych po drodze świątyń, klasztorów i obiektów sakralnych w ogóle. Jest to szczególnie moim celem, kiedy mam możliwość podróżowania po Polsce, gdyż tak takich miejsc jest ciągle wiele. Tak na przykład kilka lat temu, zupełnie przypadkowo, przejeżdżając obok samochodem, odkryłem sanktuarium Matki Bożej w Różanymstoku, niedaleko Białegostoku, a w nim obraz Maryi z Dzieciątkiem Jezus, który urzekł mnie swoim pięknem wizerunków i do dziś jest jednym ze szczególnie ulubionych. Kiedyś w takie wędrowanie wciągnąłem kolegę księdza, który odkrywając bogactwo takich wypraw, sam teraz zaprasza innych na takie trasy w ciemno. Sprawdziło się u mnie, że taki styl, bez szczególnego planowania, wychodzi nieraz najlepiej. Takie „wsiąść do pociągu byle jakiego, nie dbać o bagaż, nie dbać o bilet”, jak śpiewa Maryla Rodowicz.

Jest jednak coś, o czym nie można, jak mi się wydaje, zapomnieć. Myślę tu o tym, żeby czas urlopu był odpoczynkiem nie tylko po to, aby wzmocnić ciało, lecz także by był czasem duszy. Każdego roku przypominają o tym w kościołach, wydaje się, że trwa prawdziwa batalia o uczestnictwo w niedzielnej mszy świętej. Niestety część osób lubi się zwolnić z tego obowiązku i przywileju zarazem. Tłumaczą się sobotnim poimprezowaniem albo żeby nie było, brakiem okazji, gdyż nie było polskiego kościoła. I jedno, i drugie tłumaczenie jest niestety żadne. Jeśli się chce, to pokona się i te trudności, które wcale nimi nie są. Kiedy przed wieloma już laty wprowadzono niedzielną mszę wigilijną w sobotę wieczór, były ostre dyskusje nad tym, co to Kościół wyprawia, zachęcając ludzi do lenistwa w niedzielę. Długo słyszałem tego typu oskarżenia. Jednak prawda jest inna. Świętowanie niedzieli rozpoczyna się, podobnie jak szabat u Żydów, wraz z zachodem słońca dnia poprzedniego i trwa do kolejnego zachodu. To raczej późne wieczorne niedzielne liturgie są poza tym czasem. Jeśli nie ma innej możliwości, a chce się świętować Dzień Pański uczestnictwem we mszy, trzeba najzwyczajniej wybrać jakąś godzinę i pójść do kościoła.

Inna kwestia to ten brak polskich kościołów w wielu miejscach świata. No cóż, nie da się zrobić tak, że wszędzie będzie nabożeństwo po polsku. Nie mamy ani tyle możliwości, ani też tylu księży. Jednak trzeba pamiętać, że każda msza święta na świecie jest sprawowana tak samo, nawet jeśli czasem ma nieco rozbudowany ryt, jak na przykład w Afryce. Nawet czytania niedzielne są na całym świecie takie same. Dzisiaj, kiedy każdy ma do dyspozycji internet, nie powinno być trudności, żeby znaleźć tekst liturgii po polsku i uczestniczyć w innym języku. A to jest także pewne bogactwo, które zabiera się ze sobą jako nowe doświadczenie. Spotkanie sióstr i braci w wierze, którzy mówią innym językiem, mają inną kulturę, wspólna modlitwa z nimi, to jest coś, co pokazywało mi zawsze piękno Kościoła, który jest katolicki, to znaczy powszechny.

Jest naprawdę wiele dobrych urlopowych okazji, żeby odświeżyć ducha i ciało. Odświeżyć i wzmocnić, a nie dobić i wymęczyć, a przecież i tak bywa, że po urlopie trzeba odpocząć, bo było zbyt intensywnie. Co roku wspominamy o możliwości odprawienia kilkudniowych rekolekcji, także w ciszy, a także o pielgrzymkach. Myślę jednak, że warto zachęcić się do przeczytania jakiejś dobrej książki. Na szczęście ludzie, zwłaszcza młodzi, czytają. To nie tak, jak się twierdziło, że ludzie przestali czytać. Jedni czytają książki w wydaniu tradycyjnym, drukowane, inni wersje e-book, jeszcze inni słuchają audiobooków. Chodzi o to, żeby przeczytać coś, co zostawi nieco treści do dobrych i owocnych przemyśleń. A takich książek nie brakuje. Interesująca powieść, przemyślenia filozoficzno-duchowe czy też poezja, zależy, co kto lubi. Bezcenne jest podarowanie sobie takiego czasu na urlopie. Zwłaszcza kiedy brakuje go w ciągu roku. To tylko taka skromna zachęta. Wróciłem do lektury ks. Józefa Tischnera. To jeden z tych autorów, który lata temu opisywał sytuacje, które dzieją się dzisiaj, prognozując rozwój myśli i działań. Lektura ta porządkuje myślenie i zostawia wiele wartościowej treści. Zawsze też pozostaje moja serdeczna zachęta do tego, aby poczytać Pismo Święte, zwłaszcza Ewangelie. I proszę nie traktować tych zachęt jako pobożnego życzenia. Może trzeba spróbować i przekonać się o ich wartości?

Jest jeszcze jedna wakacyjna myśl, którą nie omieszkam się podzielić. Idzie ona po linii ekologii, papieskiego nauczania w „Laudato si”, chodzi o papieża Franciszka i w ogóle w życiu na ziemi. Naprawdę dobrym, świadczącym o wysokiej kulturze osobistej i wychowaniu jest zwyczaj, żeby gdziekolwiek się jest, zostawić po sobie porządek. Czymś bardzo przykrym i irytującym są góry śmieci, porzuconego szkła i plastików. Niestety bałaganiarstwa jest bardzo dużo. Ktoś to później musi posprzątać, a jeśli nie, zostaje to i ani uroku, ani zdrowia nie dodaje. Przecież ktoś w to samo miejsce za chwilę przyjdzie. Drugą sprawą jest uszanowanie ciszy, zwłaszcza w lesie, w górach. Rok temu spacerowałem po lesie w New Jersey. Nagle wpadła grupa rozwrzeszczanych ludzi, wcale nie dzieci, nie dało to możliwości odpoczynku, a przecież są to miejsca, w których żyją także ptaki i zwierzęta. Jeśli dziś tak mocno postuluje się, żeby nie straszyć psów wystrzałami na Nowy Rok czy na dzień 4 lipca, warto pomyśleć o tym także na przykład, wchodząc do lasu. Nie, żebym się czepiał, ale zachęcając do rozwagi, tym samym proszę też o wzajemny szacunek i ochronę środowiska.

Cóż, pozostało mi tylko życzyć wszystkim dobrego wakacyjnego urlopu dla ciała i duszy, owocnych spotkań, dobrych przyjaźni i pięknych niezapomnianych widoków, a także osobistych spotkań z Panem Bogiem!

ks. Łukasz Kleczka SDS

Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. W latach 2011-2018 przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana. Aktualnie jest przełożonym wspólnoty zakonnej salwatorianów w Veronie, New Jersey.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama