Naukowcy z USA poinformowali, że 3 lipca ze średnią temperaturą 17,01 stopni był najgorętszym dniem na świecie w historii pomiarów. Rekord nie utrzymał się długo: 4 lipca temperatura podskoczyła do 17,18 stopnia i utrzymała się na tym poziomie przez dzień kolejny - podała w czwartek agencja AP. Naukowcy spodziewają się kolejnych rekordów.
Poprzedni rekord ciepła wynosił 16,92 stopnia i padł w sierpniu 2016 roku. Od wielu lat naukowcy jednoznacznie mówią o postępującym ociepleniu klimatu, które jest związane z działalnością człowieka i emisją gazów cieplarnianych pochodzących głównie ze spalania węgla, ropy i gazu. Na obecne rekordowe temperatury dodatkowy wpływ wywiera naturalnie występujące zjawisko El Nino, które wiąże się ze wzrostem temperatury wody w równikowej części Pacyfiku. El Nino będzie utrzymywać się przynajmniej przez kilka miesięcy - niektórzy badacze klimatu obawiają się jednak, że może przeciągnąć się jeszcze na przyszły rok.
Sean Birkle, klimatolog z Uniwersytetu Maine, podkreślił, że dzienne dane są nieoficjalne, choć stanowią użyteczny wskaźnik opisujący bieżącą sytuację. "Naukowcy zazwyczaj wykorzystują znacznie dłuższe pomiary - miesiące, lata, dekady - do śledzenia ocieplania się Ziemi. Ale dzienne maksima wskazują, że zmiany klimatu osiągają niezbadane dotychczas terytorium" - zauważa portal CBS News. (PAP)