Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 22 listopada 2024 06:12
Reklama KD Market

Historyczny proces Trumpa

Historyczny proces Trumpa
Donald Trump prosto z sądu w Miami udał się na swój wiec do New Jersey fot. Peter Foley/EPA-EFE/Shutterstock

Gdy we wtorkowe popołudnie 13 czerwca, otoczona szczelnym kordonem policyjnych radiowozów limuzyna, ze znajdującym się w niej byłym prezydentem USA Donaldem Trumpem, podjeżdżała pod budynek sądu federalnego w Miami, na naszych oczach budowała się –  historia. I nie jest to jej chlubna karta. Po raz pierwszy, były amerykański przywódca miał usłyszeć federalne zarzuty związane między innymi ze złamaniem ustawy o szpiegostwie.

Trump po wejściu do budynku sądu został formalnie aresztowany. Ale nie towarzyszyły temu standardowe w takim przypadku procedury. Byłemu prezydentowi oszczędzono założenia kajdanek, jak i nie wykonano charakterystycznego zdjęcia procesowego (tzw. „mugshot”) – poinformował sądowy urzędnik. Wcześniej sąd nie zgodził się by na sali sądowej znaleźli się reporterzy i kamery. Sama procedura sądowa była krótka. Trump nie przyznał się do żadnego z 37 postawionych mu zarzutów. Sąd nie zastosował wobec niego środków zapobiegawczych, a jedynie zakazał kontaktów z potencjalnymi świadkami, których listę ma wkrótce sporządzić i przekazać prokuratura. Następnie Trump opuścił budynek, zatrzymał jeszcze na krótkie spotkanie w jednej z restauracji w Miami i odleciał do New Jersey.

Wiec i atak na Jacka Smitha

Wieczorem były prezydent miał zaplanowane spotkanie fundraisingowe z sympatykami w jego prywatnym klubie w Bedminster w New Jersey. Wejście na imprezę kosztowało 1000 dolarów. A fundusze zbierano na kampanię wyborczą. Były prezydent spóźnił się około 30 minut, a na scenę wszedł wyraźnie zmęczony, bez charakterystycznej dla niego energii. Z pewnością był to dla niego wyczerpujący dzień, wziąwszy pod uwagę, że wszystko działo się w przededniu jego 77 urodzin. Trump stwierdził już na wstępie: „Wszystko zrobiłem zgodnie z prawem, a oni i tak mnie oskarżyli”. 

Zarzucał, że przeciw niemu zmówiły się siły komunistyczno-marksistowsko-nazistowskie. Oskarżył prezydenta Bidena o sterowanie prokuraturą i zapowiedział, że jak tylko wróci do Białego Domu, to zajmie się „skorumpowaną rodziną Bidena”. Przypuścił też zmasowany atak na Jacka Smitha, specjalnego prokuratura, który został powołany przez Departament Sprawiedliwości do przeprowadzenia śledztwa. Ale nie poprzestał na charakterystycznych dla niego personalnych atakach na Smitha, którego nazwał „zbirem” i „hejterem”. Dostało się też żonie prokuratora, Kathy, której wypomniał, że brała udział w produkcji dokumentu o Michelle Obamie. Wielokrotnie powtarzał, że nie zrobił niczego złego: „Chcą mnie wsadzić do więzienia na 400 lat, za to że posiadałem moje własne, prezydenckie dokumenty” – powiedział. Retoryka Trumpa padła na podatny grunt. W ciągu niespełna doby od postawienia go w akt oskarżenia zebrał na fundusz wyborczy 2 miliony dolarów.

Mandatory Credit: Photo by CHRISTINA MENDENHALL/EPA-EFE/Shutterstock (13965020aa) Crowds gather waiting for US President Donald Trump to arrive at the Wilkie D. Ferguson United States Courthouse where Trump is scheduled to surrender to federal authorities in Miami, Florida, USA, 13 June 2023. Trump is facing multiple federal charges stemming from a US Justice Department investigation led by Special Counsel Jack Smith related to the former president's alleged mishandling of classified national security documents and is scheduled to turn himself into authorities on 13 June in Miami. Former US President Donald Trump surrenders at US Federal Courthouse in Miami, USA - 13 Jun 2023

O co chodzi w oskarżeniu

O zdefiniowanie tego, co Trump mógł posiadać, a czego nie mógł, toczy się obecnie spór. Były prezydent wielokrotnie przywoływał przykłady innych polityków, u których w ostatnim czasie odnajdywano dokumenty oznaczone klauzulą tajności. Różnica polega jednak na tym, że zarówno Joe Biden, jak i Mike Pence natychmiast zezwolili służbom przeszukanie swoich gabinetów i oddali wątpliwe dokumenty. Trump nie tylko początkowo twierdził, że takowych nie posiada, co więcej, śledczy wpadli na nagrania, na których wyraźnie sugeruje, że próbuje je ukryć. A nawet podkreśla, że są to dokumenty ściśle tajne. Były prezydent powołuje się na swe uprawnienia, że mógł z nich klauzulę tajności zdjąć – ale nie ma dowodów, by to uczynił. Wreszcie, i chyba najważniejsze; Trump nie jest oskarżony o to, że te dokumenty znalazły się jego posiadaniu (tak jak oskarżeni nie zostali Biden ani Pence), były prezydent oskarżany jest, że kłamał i celowo ukrywał. 

Co na to Republikanie?

Republikanie są podzieleni. O ile baza prezydenta zdaje się być umocniona w przekonaniu o niewinności, lub nawet świadoma winy, ale niezwracająca uwagi na nią – o tyle część polityków lekko się od Trumpa dystansuje. Najbardziej zagorzali zwolennicy Trumpa w dalszym ciągu uważają, że postępował słusznie. Najlepiej ich zachowanie scharakteryzował były republikański kongresmen z Illinois, jedna z twarzy tzw. partii herbacianej (Tea Party) Joe Walsh. W 2016 roku był zagorzałym sympatykiem Trumpa, dziś jest jednym z jego największych krytyków. Napisał on tak: „Wywodzę się z bazy Trumpa i wiem, co oni myślą. To nie jest tak, że oni nie dbają o to, że Trump jest nieuczciwym, skorumpowanym przestępcą. Oni to wiedzą. I oni to w nim kochają”. Zdaniem Walsha, wyznawcy Trumpa uważają, że jest on antidotum na obecny system i nie ma znaczenia to, jakimi środkami ten system pokona. I dlatego też nie wszystkim Republikanom ta droga odpowiada. Zdecydowanie najmocniej byłego prezydenta krytykują teraz, co oczywiste – jego obecni rywale w walce o partyjną nominację. Mike Pence powiedział, że po zaznajomieniu się z aktem oskarżenia uznał zawarte w nim argumenty za „druzgocące” dla Trumpa. Były gubernator New Jersey, kiedyś bardzo bliski współpracownik Trumpa, Chris Christie podkreślił, że ten nie powinien już nigdy więcej pełnić żadnych funkcji publicznych. A lider Republikanów w Senacie Mitch McConnell kilkakrotnie odmówił odpowiedzi na pytanie, czy jest w stanie poprzeć Trumpa, jeśli ten odbierze nominację partyjną. Ta wydaje się być pewna na chwilę obecną, bo w gronie Republikanów były prezydent ma wyraźną przewagę nad resztą pretendentów do roli gospodarza Białego Domu. Średnia sondaży wskazuje, że drugi na liście, gubernator Florydy Ron DeSantis stracił w stosunku do Trumpa już ponad 25 punktów procentowych. I poparcie dla byłego prezydenta rośnie w miarę narastania jego kłopotów z prawem. Ot, taki paradoks.

W więziennym pasiaku protestujący w Miami Domenic Santana. Na kartonie, który trzyma ma napis "Lock him up" (Do więzienia z nim) fot. CARINA MASK/EPA-EFE/Shutterstock

Co dalej?

Dynamika kampanii potrafi odwrócić sytuację w ciągu nawet jednego dnia. Były sytuacje, w których politycy tracili szanse na wybór wykonując jakiś gest, okrzyk podczas jednego wiecu. Trump trzyma się mocno, ale proces może skomplikować sytuację nawet z powodów logistycznych. Były prezydent nie będzie mógł skupić się wyłącznie na wiecach i kampanii, ale też będzie musiał brać udział w posiedzeniach sądu. Prokurator Jack Smith chciał szybkiego zakończenia procesu, ale z powodów proceduralnych może to być niemożliwe. Oznacza to, że sprawy sądowe mogą mieć miejsce w czasie, gdy w kolejnych stanach przeprowadzane będą prawybory. Czy sprawa rozstrzygnie się do wyborów prezydenckich? Niektórzy eksperci prawa szczerze w to wątpią. A wówczas rezultat wyborów będzie miał kolosalne znaczenie dla losów Trumpa. Nie jest tajemnicą, że gdyby Trump wrócił do Białego Domu to zapewne sam siebie ułaskawi – do czego będzie miał prawo zgodnie z przysługującymi mu prerogatywami. Środowisko MAGA chce podobną deklarację usłyszeć od innych republikańskich kandydatów. Co ciekawe, pytanie o ewentualne ułaskawienie Trumpa jeden z dziennikarzy skierował do rzeczniczki prezydenta Bidena. Karin Jean-Pierre nie odpowiedziała na nie, ale skwitowała je wyraźnym uśmiechem sugerującym negatywne nastawienie do pomysłu.

Przed nami kolosalnie interesująca kampania wyborcza, w tle której ważyć się będzie nie tylko polityczna przyszłość Donalda Trumpa.

Daniel Bociąga[email protected][email protected]


Former US President Donald Trump surrenders at US Federal Courthouse in Miami, USA - 13 Jun 2023

Former US President Donald Trump surrenders at US Federal Courthouse in Miami, USA - 13 Jun 2023

Former US President Donald Trump surrenders at US Federal Courthouse in Miami, USA - 13 Jun 2023

Former US President Donald Trump surrenders at US Federal Courthouse in Miami, USA - 13 Jun 2023

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama