W czasie, gdy Amerykanie próbują się uporać z kryzysem na granicy i niekontrolowanym napływem migrantów, Kanadyjczycy przyjmują legalnie rekordową liczbę imigrantów i zamierzają w przyszłości otworzyć jeszcze szerzej drzwi do Kraju Klonowego Liścia. Nic więc dziwnego, że nie tylko na tle Stanów Zjednoczonych Kanada wydaje się krajem wyjątkowym.
Przywykliśmy uważać Stany Zjednoczone za kraj imigrantów. Co siódmy mieszkaniec kraju urodził się poza USA. Ale w Kanadzie mieszkało w 2021 roku aż 8,3 miliona imigrantów, co stanowiło 23 proc. ogółu ludności. To więcej niż w rekordowym 2021 roku, kiedy imigranci stanowili 22 proc. populacji. To też najwyższy odsetek we wszystkich państwach grupy G7.
Wielokrotnie więcej niż AmerykaNiespełna 40-milionowa Kanada przyjęła w 2022 roku 430 tys. imigrantów. W proporcji do prawie 10-krotnie liczniejszych Stanów Zjednoczonych to tak, jakby USA przyjęły rocznie legalnie około 4 milionów osób. Tymczasem po południowej stronie 49. równoleżnika przyznaje się rocznie około miliona zielonych kart i jednocześnie walczy się z nieregulowaną imigracją oraz setkami tysięcy potencjalnych azylantów na granicy z Meksykiem.W odróżnieniu od Stanów Zjednoczonych, gdzie większość przyjeżdżających stanowią ludzie z Ameryki Łacińskiej, w Kanadzie dominują przybysze z Azji – Indii, Filipin i Chin. W pewnym sensie Kanada stała się też beneficjentem zaostrzenia polityki migracyjnej przez prezydenta Donalda Trumpa. Ograniczenia wprowadzone za poprzedniej kadencji przekierowały z USA na Kanadę zainteresowania najzdolniejszych ludzi z wysokimi kwalifikacjami zwłaszcza w sektorze zaawansowanych technologii z USA na Kanadę.
Sposób na demografięJak większość rozwiniętych krajów świata, populacja Kanady starzeje się w szybkim tempie, spada natomiast tempo przyrostu naturalnego. Władze doszły więc do wniosku, że jeśli kraj nadal ma się rozwijać zamiast kurczyć, trzeba do niego wpuścić imigrantów. Dziś przyjezdni są odpowiedzialni praktycznie za cały wzrost zatrudnienia w Kraju Klonowego Liścia, a wobec spadającej liczby urodzeń do 2032 roku imigracja będzie odpowiedzialna za cały wzrost liczby ludności.Na rok 2025 kanadyjski minister ds. imigracji Sean Fraser przewiduje przyjęcie już 500 tys. imigrantów. W kolejnych latach drzwi dla nowo przybyłych mają nadal być otwarte.Dla Kanady wpuszczanie imigrantów ma więc pomóc w rozładowaniu bomby demograficznej, jaką jest wchodzenie w wiek emerytalny kolejnych roczników pokolenia powojennego wyżu demograficznego. Na ich świadczenia ktoś będzie musiał pracować. Poza tym Kanadyjczycy mają także inny problem – ogromne braki na rynku pracy, przede wszystkim w służbie zdrowia, budownictwie i w innych sektorach. Według ministra Frasiera wypełnienie tych luk jest kluczowe dla przetrwania małych społeczności, „które próbują zwiększyć liczbę ludności, aby chronić swoje długoterminowe interesy społeczne i ekonomiczne”.
Przyjmujemy, kogo chcemySłynny system punktowy preferujący imigrację osób z wysokimi kwalifikacjami obowiązuje w Kraju Klonowego Liścia od lat 60. ub. stulecia i nie przestaje być przedmiotem zazdrości innych krajów. W ubiegłym roku Kanada znowelizowała swoje prawodawstwo imigracyjne. Zmiany wprowadzone w Immigration and Refugee Protection Act wyposażyły ministra ds. imigracji w dodatkowe prerogatywy – ustalania priorytetów dla pracowników o określonych kwalifikacjach w zawodach najbardziej potrzebnych dla gospodarki.Kanada oferuje ponad 100 imigracyjnych„ścieżek” dla imigrantów sprowadzanych z powodów ekonomicznych czy program sprowadzania pracowników tymczasowych. Kandydaci do przyjazdu są weryfikowani pod kątem doświadczenia zawodowego, wykształcenia, znajomości języków (angielskiego i francuskiego) i innych kryteriów. Służy do tego Comprehensive Ranking System – ranking punktowy oceniający wartość kandydata na imigranta dla kraju, który oferuje mu gościnę. Im wyższy wynik, tym większe szanse na zaproszenie do przyjazdu do Kanady np. na podstawie programu Express Entry.Dla porównania – w Stanach Zjednoczonych około 20 proc. zielonych kart jest wydawanych przez sponsorowanie przez pracę. Problem w tym, że przyjeżdżający do USA musi mieć sponsora. W Kanadzie oferta pracy jest tylko jedną z pozycji w systemie punktacji, ale nie jest warunkiem koniecznym.Kanadyjczycy sprowadzają także uchodźców, ale legalnymi drogami. W 2021 roku do Kraju Klonowego Liścia wjechało w ten sposób 20,5 tys. uchodźców, w tym roku ma ich być już 76 tys. Zgodnie z zawartą umową z USA Kanadyjczycy odsyłają natomiast nielegalnych imigrantów z południa z powrotem do Stanów Zjednoczonych. Wiosną po raz kolejny oba kraje znowelizowały umowę o readmisji, co ukróciło proceder przekraczania zielonej granicy kanadyjsko-amerykańskiej w kierunku północnym.Istnieje także ścieżka rodzinna. Kanadyjski obywatel lub stały rezydent może stać się sponsorem własnego małżonka oraz dziecka (biologicznego lub adoptowanego pod warunkiem nieukończenia 22 lat). Może także sprowadzić swoich rodziców i dziadków. Aby zostać sponsorem, trzeba wypełnić kryteria dochodowe oraz zobowiązać się do finansowego wspierania osób sponsorowanych oraz zwrócenia wypłacanych przyjezdnym świadczeń społecznych przez 20 lat od ich pojawienia się w Kanadzie. Ostatnio minister Frasier zapowiedział, że kanadyjski urząd imigracyjny – Immigration Refugees and Citizenship Canada (IRCC) będzie szybciej rozważał podania o Temporary Resident Visas (TRV) dla małżonków i dzieci Kanadyjczyków starających się o przyjazd.
Amerykańska niemożnośćRóżnice między systemami imigracyjnymi USA i Kanady są oczywiste, a wszelkie próby reformy systemu i upodobnienia go do północnych sąsiadów kończyły się fiaskiem. Ale Kanadyjczycy nie mają długiej, gorącej granicy z dużo uboższym sąsiadem, jakim jest Meksyk, a tym samym bezpośredniego styku z Ameryką Łacińską, tak jak to ma miejsce w przypadku USA. Mimo ogromnego obszaru (mówimy o drugim co do wielkości kraju na świecie) rząd w Ottawie może więc dużo lepiej kontrolować napływ cudzoziemców niż Stany Zjednoczone. To pozwala na wpuszczanie osób, które są przede wszystkim potrzebne gospodarce, a nie każdego, który marzy o lepszym życiu.Pisząc o zaletach kanadyjskiego systemu, nie powinno się także zapominać o minusach. Eksperyment północnych sąsiadów opiera się na poparciu opinii publicznej dla zwiększania imigracji. Jak łatwo sobie wyobrazić, nie jest ono równomierne. Np. frankofoński Quebec zadeklarował zamiar przyjęcia zaledwie 10 proc. rocznej puli, mimo że prowincję zamieszkuje 23 proc. ludności Kanady. Argumentowano to zagrożeniem dla francuskiej substancji prowincji. Z kolei takie miasta jak Toronto czy Vancouver borykają się z problemami mieszkaniowymi. A w sondażach opinii publicznej większość Kanadyjczyków wyraża zaniepokojenie skutkami nowego planu dla systemu opieki społecznej. Niezależnie od tych zagrożeń kanadyjski system imigracyjny wydaje się dużo sprawniejszy od amerykańskiego. Także dlatego, że daje się reformować i dopasowywać do zmieniającego się świata. W USA polityczny klincz uniemożliwia to od dziesięcioleci.
Jolanta Telega[email protected]