W wiosenne niedziele ja, mama, tata i moja siostra Donna mieliśmy swoje ulubione zwyczaje.Nieczęsto spędzaliśmy razem czas. W tygodniu mama pracowała w fabryce na zmianach od 4 po południu do północy, a tata pracował od 8 rano do 4 po południu w fabryce Resinite w Wheeling. Ja i siostra też byliśmy zajęci. Mieliśmy sporo przyjaciół w naszej dzielnicy, we wschodniej części Humboldt Park, więc moja siostra spędzała czas na gankach ze swoimi, a ja robiłem dokładnie to samo z moimi.Ale niedziele były inne. Po kościele i świetnym lunchu, na który składał się smażony kurczak i tłuczone ziemniaki, maszerowaliśmy do Parku Humboldta. To był krótki spacer. Na początku mieszkaliśmy jedną przecznicę od parku, a potem przeprowadziliśmy się nawet bliżej.Kiedy tam dotarliśmy, z przyjemnością spacerowaliśmy po jego lagunach, mijaliśmy przystanie dla łodzi i mosty.Naszym ulubionym miejscem był jednak formalny ogród, położony na zachód od Humboldt Drive. Moja siostra i ja uwielbialiśmy biegać po ogrodach, udając, że to jakiś egzotyczny labirynt, a kiedy nie biegaliśmy, wygłupialiśmy się wokół dwóch posągów bawołów stojących przy wejściu do ogrodu.Kiedy bawiliśmy się i biegaliśmy dookoła, nasi rodzice lubili siedzieć w ogrodzie, otoczeni białymi trejażami porośniętymi bluszczem, klombami żonkili, irysów, tulipanów, bratków i konwalii. Bardzo cieszyli się tam z ciepła i słońca. Wreszcie nadeszła wiosna, skończyła się długa zima – a każda zima wtedy dłużyła się. I siedząc tam, moi rodzice lubili rozmawiać.Mama mówiła tacie, jak bardzo nienawidzi swojej pracy i postara się znaleźć sobie inną. Zawsze szukała jakiejś innej pracy. Tata opowiadał o tym, jak był chłopcem w Polsce i o pracy, którą wykonywał w gospodarstwie wujka. Tata opowiadał, jak lubił karmić wujka krowę, o sposobie, w jaki przeżuwała paszę, którą jej dawał i jak zawsze patrzyła mu w oczy, gdy chciała więcej.A później coś sprawiało, że zaczynali rozmawiać o wojnie. Opowiadali o członkach rodziny i przyjaciołach, których stracili, gdy Rosjanie i Niemcy zaatakowali Polskę. Mówili o ciężkich zimach w obozach pracy przymusowej w Niemczech, o przebijaniu lodu w korytach, żeby napić się wody, o starcach i dzieciach zamarzniętych jak źdźbła pszenicy na polach. Rozmawiali tak przez chwilę o wojnie, a potem milkli.KIedy ja i siostra widzieliśmy, że milkną, wiedzieliśmy, że to czas, by do nich pobiec i powiedzieć im, że jesteśmy głodni i chcemy iść do domu.I tak robiliśmy.
Spring Sunday in Humboldt Park, 1958
On Spring Sundays, my mom and my dad and my sister Donna and I had a routine we all loved.It wasn’t often that we spent time together. On weekdays, my mom worked the 4 to midnight shift at her factory, and my dad worked the 8 am to 4 pm shift at the Resinite factory in Wheeling. My sister and I were busy too. We had lots of friends in the neighborhood east of Humboldt Park, and my sister would hang out on some front porch with hers, and I would do the same with mine.But Sundays were different. After church and a great lunch of fried chicken and mashed potatoes, we would walk to Humboldt Park. It was a short walk. At first, we lived a block away and then we moved even closer.Once we got there, we enjoyed walking around its lagoons and past its boathouses and across its bridges.Our favorite place, however, was the beautiful formal garden just west of Humboldt Drive. My sister and I loved to run around the gardens, pretending they were some kind of exotic maze, and when we weren’t running around we’d goof around the two buffalo statues at the entrance to the garden.While we ran around and played, our parents liked to sit in the garden, surrounded by the white, ivy-covered trellises, the beds of daffodils and irises and tulips and pansies and lilies of the valleys. They enjoyed the warmth and the sun there so much. It was Spring finally, the end of a long winter, and every winter was long back then. And sitting there my parents would talk.My mom would tell my dad about how much she hated her job and how she’d like to find another. She was always looking for some other work. My dad would talk about when he was a boy back in Poland and the work he did on his uncle’s farm. My dad would talk about how he loved to feed his uncle’s cow, the way she chewed the grain he gave her, and how she always looked into eyes when she wanted more.And then something would start them talking about the war. They talked about the family members and friends they lost when the Germans and the Russians invaded Poland. They talked about the hard winters in the slave camps in Germany, about smashing through the ice on the troughs to get some water to drink, about the old people and children left frozen like wheat stalks in the fields. They would talk like this for a while about the war, and then they would fall silent.When my sister and I saw them stop talking, we knew it was time to run over to them and tell them we were hungry and we wanted to go home.And we did.
John Guzlowski
amerykański pisarz i poeta polskiego pochodzenia. Publikował w wielu pismach literackich, zarówno w USA, jak i za granicą, m.in. w „Writer’s Almanac”, „Akcent”, „Ontario Review” i „North American Review”. Jego wiersze i eseje opisujące przeżycia jego rodziców – robotników przymusowych w nazistowskich Niemczech oraz uchodźców wojennych, którzy emigrowali do Chicago – ukazały się we wspomnieniowym tomie pt. „Echoes of Tattered Tongues”. W 2017 roku książka ta zdobyła nagrodę poetycką im. Benjamina Franklina oraz nagrodę literacką Erica Hoffera za najbardziej prowokującą do myślenia książkę roku. Jest również autorem serii powieści kryminalnych o Hanku i Marvinie, których akcja toczy się w Chicago oraz powieści wojennej pt. „Retreat— A Love Story”. John Guzlowski jest emerytowanym profesorem Eastern Illinois University.-John Guzlowski's writing has been featured in Garrison Keillor’s Writer’s Almanac, Akcent, Ontario Review, North American Review, and other journals here and abroad. His poems and personal essays about his Polish parents’ experiences as slave laborers in Nazi Germany and refugees in Chicago appear in his memoir Echoes of Tattered Tongues. Echoes received the 2017 Benjamin Franklin Poetry Award and the Eric Hoffer Foundation's Montaigne Award for most thought-provoking book of the year. He is also the author of two Hank Purcell mysteries and the war novel Road of Bones. Guzlowski is a Professor Emeritus at Eastern Illinois University.