Dopóki trwa wojna, dopóty Ukraina nie będzie mogła przystąpić do NATO - oświadczył w środę w Brukseli sekretarz generalny Sojuszu Jens Stoltenberg. Powtórzył jednocześnie, że przyszłość tego kraju jest w NATO.
"Decyzje w NATO podejmuje się na zasadzie konsensusu. Cały czas trwają konsultacje w jaki sposób odpowiedzieć na ukraińskie aspiracje do członkostwa w NATO. (...) Wszyscy zgadamy się, że Ukraina zostanie członkiem Sojuszu. Wszyscy zgadzamy się, że drzwi NATO są otwarte. (...) Zgadzamy się też, że najważniejszym zadaniem na teraz, jest by Ukraina przeważyła jako niepodległe, suwerenne państwo" - powiedział Stoltenberg na konferencji zorganizowanej przez amerykański think-tank German Marshall Fund w Brukseli.
"Myślę, że wszyscy zdawali sobie sprawę, że zostanie członkiem (NATO) w trakcie wojny jest poza porządkiem dyskusji. Pytanie, co się stanie, gdy wojna się skończy" - zastrzegł.
Wyraził nadzieję, że podczas lipcowego szczytu NATO w Wilnie zostanie zaakceptowany wieloletni program, który pomoże Ukrainie przejść "z sowieckich doktryn, wyposażenia i standardów na natowskie".
Stoltenberg kolejny już raz zwrócił uwagę, że Władimir Putin popełnił dwa strategiczne błędy dokonując agresji na Ukrainę: "Po pierwsze, nie docenił Ukraińców. Po drugie, nie docenił nas. Naszej jedności i zdecydowania".
"My jednak nie powinniśmy popełnić analogicznego błędu i lekceważyć Rosji. Faktem jest, że Rosjanie ponoszą poważne straty, mają niskie morale, zły sprzęt, złą logistykę, są źle wyszkoleni i źle dowodzeni. Ale to, czego brakuje im w jakości, próbują nadrobić ilością, masą. Dlatego powinniśmy być gotowi na długi wysiłek. A jedyny sposób, żeby tę gotowość zapewnić, to zapewnić jedność Europy i Ameryki" - podkreślił.
Z Brukseli Artur Ciechanowicz (PAP)