Mark Brzezinski, syn byłego doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego USA profesora Zbigniewa Brzezińskiego pełni funkcję amerykańskiego ambasadora w Polsce. Do Warszawy zabrał Brzezinski swojego psa Teddy'ego, a stolica Polski przywitała ambasadora bardzo ciepło. Wydarzenia międzynarodowe za wschodnią granicą Polski spowodowały, że jest to okres wytężonej i ciężkiej pracy na rzecz pokoju. Ambasador Mark Brzezinski udzielił wywiadu rozgłośni WPNA 103.1 FM i „Dziennikowi Związkowemu” w studiu radiowym, po spotkaniu z liderami Polonii 4 maja w chicagowskiej siedzibie Związku Narodowego Polskiego (Polish National Alliance, PNA), gdzie znajduje się studio i redakcja gazety. Relację ze spotkania ambasadora z Polonią przekazaliśmy na naszych łamach 5 maja, 2023 r. Niniejsza rozmowa z ambasadorem została zedytowana na potrzeby wersji drukowanej, a cały wywiad jest dostępny na platformie YouTube.
Jacek Niemczyk: Panie Ambasadorze, rozpocznijmy tę rozmowę w trochę lżejszym tonie. Jak ostatnio daje sobie radę Teddy w mediach społecznościowych?
Ambasador Mark Brzezinski: – (Śmiech) Świetne pytanie! Dziękuję za to pytanie, bo wierzę, że media społecznościowe to w roku 2023 metoda relacji międzyludzkich. Otóż przywiozłem ze sobą z Wirginii Północnej do Warszawy mojego niemieckiego owczarka, który ma na imię Teddy. Mam na Instagramie konto @ambassadogteddy. Pokazuje ono nie tylko najśmielsze wyczyny i doświadczenia Teddy’ego w Polsce, ale też, szczerze mówiąc, i moje. Wcześniej w tym tygodniu byłem w stołecznym Waszyngtonie, a dziś jestem w Chicago i jeśli odwiedzicie @ambassadogteddy, a mam nadzieję, że zrobią to wszyscy nasi słuchacze, to zobaczą Państwo zdjęcia z dzisiaj oraz ze wszystkich codziennych wspaniałych wydarzeń, na których mam zaszczyt pełnić służbę jako ambasador Stanów Zjednoczonych.
Jacek Niemczyk: Nie tylko pan jest sławnym właścicielem słynnego niemieckiego owczarka, ale także Pana szef – prezydent Biden. Ma on również niemieckiego owczarka, tylko że pies prezydenta nie jest tak dobrze wychowany jak Pana. Czy rozmawiacie o tym z prezydentem?
– (Śmiech) To bardzo zabawne, że Pan o tym mówi… Jak wiadomo, prezydent Biden przybył do Warszawy w lutym, zaraz po tym, jak złożył historyczną, odważną i ryzykowną wizytę w Kijowie, stolicy Ukrainy. Przybył do Warszawy i podzielił się swoimi wrażeniami z całym światem. Udało mi się wcześniej z nim rozmawiać, jeszcze przed jego przemówieniem, wprowadzić go w ważne zagadnienia, odbyć spotkanie z nim i amerykańską społecznością. Jedną z wielu rzeczy, o których rozmawialiśmy, były nasze psy i to, jak lojalne są owczarki niemieckie, a lojalność – to ulubione słowo mojego ojca Zbigniewa Brzezińskiego. Wymieniliśmy się z prezydentem Bidenem doświadczeniami na temat owczarków niemieckich i bardzo mi było miło, że prezydent wiedział o Teddym. Teddy ma na Instagramie około 13 800 obserwujących (ang. followers) i mam nadzieję, że dzięki tej rozmowie w tej audycji powiększy się liczba jego przyjaciół.
Jacek Niemczyk: Porozmawiajmy o Pana rodzinie, bo wiemy, jak jest ona dla Pana ważna. Wszyscy wiedzą, kim był Zbigniew Brzeziński. Ale mało kto wie, kim był Pana dziadek – też ambasador – Tadeusz Brzeziński. Jego historia jest niezwykła – szczególnie dla Amerykanów polskiego pochodzenia i Żydów. Niedawno Konferencja Rabinów Europejskich uhonorowała pamięć Pana dziadka za jego pomoc Żydom…
– Jestem wdzięczny, że wspomina Pan mojego dziadka Tadeusza Brzezińskiego, ponieważ myślę o nim codziennie, a zwłaszcza odkąd jestem ambasadorem Stanów Zjednoczonych w Polsce. Dziadek był aspirującym dyplomatą, ale nie w amerykańskim Departamencie Stanu, lecz w polskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych przed II wojną światową. I był bardzo dobrym dyplomatą. Jako młody profesjonalista, został konsulem generalnym w Lyonie we Francji, następnie w Lipsku i Dreźnie w Niemczech, a w 1938 roku został wysłany na placówkę jako konsul generalny do Montrealu. Jego kariera została przerwana przez niemiecką nazistowską inwazję na Polskę w 1939 roku i sowiecką okupację Polski po II wojnie światowej. Po wojnie mój dziadek był domokrążcą sprzedającym ubezpieczenia na życie i tak pracował w Kanadzie do końca swojego życia. Niestety już nie odniósł wielkiego sukcesu zawodowego, ale gdyby został polskim ambasadorem w USA, to by to kochał. Gdy jestem w Warszawie, podążam za jego cieniem i jego śladem, bo dzięki niemu każda chwila tam spędzona jest dla mnie cenna. Historia, do której Pan nawiązał, dotyczy czasów, gdy dziadek był konsulem generalnym w Lipsku i Dreźnie, w Niemczech na początku lat 30., a więc tuż przed najbardziej okrutnymi fazami Holokaustu, ale gdy już partia nazistowska i nazizm zyskiwały na znaczeniu w Niemczech i władze nazistowskie odebrały różnym grupom narodowościowym paszporty i ich nie oddały. Wśród tych grup byli Polacy i Żydzi mieszkający w rejonie Drezna i Lipska. Niektórzy przychodzili do dziadka i prosili, aby wydał im polskie paszporty, a on robił to bez wahania, nie pytając o nic. Ci, którzy uzyskali polskie paszporty, mogli wyjechać z obu miast, mogli uciec przed nazistami i przeżyli Holocaust. Świadectwem tego są wspaniałe zeznania uratowanych, znajdujące się w Projekcie Żywej Historii w Muzeum Holocaustu w stołecznym Waszyngtonie (...). Dziadek był prawdziwym bohaterem rodziny Brzezińskich, ponieważ przeciwstawiał się oficjalnym nakazom i przepisom, i wzniósł się do wyższego powołania moralnego. O jego bohaterstwie wie tylko niewielka grupa ludzi. Pamięć o dziadku towarzyszy mi przez cały czas.
Jacek Niemczyk: Pochodzenie z takiej rodziny jak Pan chyba zobowiązuje i kariera dyplomaty była Panu przeznaczona. Czy wywierana była na Pana presja od małego dziecka, żeby został Pan politykiem i dyplomatą?
– Mój ojciec nigdy nie wywierał na mnie presji ani w żaden sposób mnie nie ukierunkowywał zawodowo, podobnie zresztą jak w przypadku mojej siostry Miki Brzezinski czy mojego brata Iana Brzezinskiego. W zamian starał się stwarzać nam atmosferę sprzyjającą uczeniu się i zdobywaniu wiedzy. Stwarzał nam okazję uzyskania zawodowych możliwości w okresie naszego dorastania, zanim mogliśmy to w pełni docenić. Mój ojciec wymagał przestrzegania dyscypliny i uważał, że jako dzieci, bardzo dużo otrzymaliśmy od rodziców i musimy to docenić. Uwzględnił mnie, moją siostrę Mikę i brata Iana w swoich zawodowych przedsięwzięciach. Dzięki temu w bardzo młodym wieku mogłem wziąć udział w obiedzie z papieżem Janem Pawłem II. Kiedy byłem mały, mogliśmy pojechać do Chin i podążyć śladem Długiego Marszu Mao Tse-Tunga na zachodzie Chin. Ojciec pozwolił nam w tym uczestniczyć, choć jeszcze nie mieliśmy takiej wiedzy, żeby w pełni zrozumieć to, w czym uczestniczymy. Wiedział, że do tego dorośniemy.
Ojciec nigdy nie prowadził nas w kierunku takiej czy innej dziedziny. W zamian każde z nas odnalazło swoją własną drogę w oparciu o rosnącą świadomość i zrozumienie naszych możliwości i tego, czym dysponujemy, a czego nie mamy. Myślę, że jak się jest młodą osobą, to łatwo jest łudzić się i przypisywać sobie możliwości, których nie mamy. Ale czasem też jako młode osoby, nie dostrzegamy możliwości, które mamy. Wcześnie zorientowałem się, że tak naprawdę to, co lubię robić – choć jestem nieśmiałą osobą – to poznawać ludzi i rozwiązywać problemy. A to jest definicja dyplomaty. Dyplomata spotyka się z ludźmi i stara się rozwiązać ich problemy. W sektorze prywatnym robi to prawnik i właśnie nim zostałem. Wydaje mi się, że mogę też wypowiadać się w imieniu mojego rodzeństwa. Jestem przekonany, że moja siostra i mój brat znaleźli swoje własne powołania poprzez autentyczne zrozumienie własnych możliwości. I właśnie tego chciał od nas nasz ojciec – pełnego wykorzystania własnych umiejętności i zdolności, przy równoczesnym docenieniu wszystkich dobrodziejstw, które nam były dane. Kiedykolwiek doświadczyliśmy w życiu trudności i rozczarowań, ojciec dzielił się z nami tym, czego się nauczył. Opowiedział nam, jak w swoim życiu doświadczył wielkiego rozczarowania, które przekształcił w coś, co później okazało się dla niego dobre. Jako młody Amerykanin polskiego pochodzenia, ukończył studia podyplomowe na Harvardzie, uzyskał doktorat, był na drodze do docentury i stanowiska na tej uczelni, gdzie był bardzo popularny. Ale odmówiono mu stanowiska. To był szok dla niego i mojej matki. Mieli być parą naukowców w Bostonie przez resztę swojego życia. Matka była wykładowcą na wydziale sztuki Uniwersytetu Bostońskiego. Nagle zrozumieli, że muszą znaleźć pracę gdzie indziej, bo w Bostonie jej dla nich nie ma. Wówczas mój ojciec powiedział sobie, że chce, aby to było rozczarowanie, a nie porażka. Porażka według niego to coś, co cię powala i przykuwa do ziemi, zaś rozczarowanie to tylko chwilowa trudność, z której wychodzimy i dzięki której się uczymy. Powiedział sobie, że powinien szukać innych możliwości, zabezpieczyć się ze wszystkich stron i rozglądać się za innymi okazjami zawodowej kariery. Pojechał więc do Nowego Jorku i został tam profesorem na Columbia University, a co najważniejsze, zdywersyfikował swoje zawodowe aktywności. Nawiązał kontakt z Wall Street i razem z Davidem Rockefellerem założył Komisję Trójstronną, za pośrednictwem której poznał ówczesnego gubernatora Jimmy'ego Cartera. Po Watergate mój ojciec, Amerykanin polskiego pochodzenia, zaapelował do ówczesnego gubernatora Cartera, aby kandydował na prezydenta. W 1977 roku spełnił się najgorszy dla Rosji Sowieckiej scenariusz – polski imigrant został doradcą do spraw bezpieczeństwa narodowego prezydenta Stanów Zjednoczonych – i to w chwili największego natężenia zimnej wojny. A co najbardziej zabawne, już po zakończeniu administracji Cartera, Harvard zwrócił się do mojego ojca i zaproponował mu stanowisko (amer. Tenure – red.), ale on odmówił. Myślę, że mój ojciec był bardzo hojny, ponieważ udzielał nam właśnie takich lekcji życiowych. I były one dużo bardziej wartościowe niż jakiekolwiek materialne rzeczy, które mógł nam dać.
Alicja Otap: Dziękujemy, Panie Ambasadorze, za tę piękną i inspirującą opowieść. Ale skoro już wspominamy, to przypomnijmy też coś innego. Około roku temu, właśnie w tym studiu WPNA, w siedzibie PNA, odbywał się radioton, zorganizowany przez Kongres Polonii Amerykańskiej w asyście tej rozgłośni i naszej gazety. Zebrano około ćwierć miliona dolarów na pomoc medyczną dla Ukrainy. Polacy w Polsce i za granicą, a szczególnie w USA, pomagają Ukrainie w obliczu rosyjskiej agresji. Dlaczego jest to takie ważne, aby ciągle podtrzymywać ducha i energię wspomagania Ukrainy?
– Ponownie muszę zwrócić się z apelem specjalnie do Polonii: to jest Wasz moment. Dzięki Polonii Polska jest bezpieczna teraz i zabezpieczona na przyszłość. To dzięki Polonii Polska została włączona do NATO i jest w amerykańskim programie bezwizowym. To Wy przyczyniliście się do członkostwa Polski w Unii Europejskiej. Polska jest bezpieczna teraz i zabezpieczona na przyszłość, ale jej sąsiadka, Ukraina, została zaatakowana. W największym wydarzeniu humanitarnym stulecia polski naród pokazał, że miłość jest odpowiedzią (...). Polacy pokazali serce milionom uchodźców ukraińskich. Przyjęli ich do swoich domów i mieszkań (...). Za tą wspaniałą postawę dziękował w lutym narodowi polskiemu prezydent Biden w imieniu narodu amerykańskiego. Walka trwa i Ukraina jest ciągle bardzo zagrożona i końca tej wojny nie widać. Każda forma pomocy jest potrzebna Ukrainie i każdy dolar się liczy, bez względu na to, czy pomoc kieruje Polski Czerwony Krzyż, Polska Akcja Humanitarna lub jakieś inne organizacje pozarządowe pomagające uchodźcom ukraińskim w Polsce czy Ukrainie. Apeluję do Polonii, aby nie ustawała w swoich wysiłkach i dalej odpowiadała na to najwyższe moralne wezwanie – tak, jak to zrobił mój dziadek. Wszyscy Polacy odpowiedzieli na to najwyższe moralne wezwanie poprzez swoją pomoc dla narodu ukraińskiego i to w sposób, jakiego przedtem nie widział świat. Miejmy nadzieję, że to zapoczątkuje w Europie Centralnej renesans ukierunkowany na Zachód, na co zasługują wszyscy mieszkańcy tego rejonu, łącznie z Ukrainą zintegrowaną z Zachodem.
Alicja Otap: Wspomniał Pan Ambasador wcześniej, że końca wojny na Ukrainie nie widać. Zdaniem ekspertów wygląda na to, że ta wojna eskaluje. Czy samoloty F-16, o które prosi Ukraina, mogłyby być kluczowe w zakończeniu rosyjskiej agresji?
– Rosja najwyraźniej zmieniła taktykę w ciągu ostatniego roku, dlatego wsparcie amerykańskie dla narodu ukraińskiego, aby mógł się bronić przed tymi potwornymi atakami, też się zmieniło. Gdy wojna wybuchła 24 lutego 2022 roku, Amerykanie wysłali na pomoc Javeliny (Javelins – pociski przeciwpancerne – red.), żeby Ukraińcy mogli się obronić. Ale gdy Rosjanie zaczęli równać z ziemią miasta, Amerykanie wysłali HIMARS-y (HIMARS – rakietowa broń artyleryjska – red.), a następnie czołgi. Teraz obserwujemy kolejne zmiany rosyjskiej taktyki i reagujemy w każdym przypadku w odpowiedni sposób. Ale co najważniejsze – naród ukraiński wygrywa. I to jest niesamowite. Kto by o tym pomyślał rok temu – że zmasowany atak Rosjan zostanie odparty przez Ukrainę. Naród ukraiński wygra tę wojnę, ponieważ ma wysokie morale i jest inspirowany powołaniem do obrony swojego kraju i narodu. (...)
Alicja Otap: W marcu Armia USA utworzyła w Polsce swój pierwszy stały garnizon. Pułkownik Gwardii Narodowej Illinois Andrew Adamczyk, wielki marszałek tegorocznej Parady Konstytucji 3 Maja w Chicago, będzie dowódcą garnizonu. Dodatkowo Gwardia Narodowa Illinois obchodzi 30-lecie współpracy z Armią Amerykańską. To tylko niektóre przykłady ścisłej współpracy Armii Stanów Zjednoczonych z polskim wojskiem. Czy dzięki stałej obecności żołnierzy amerykańskich Polska może czuć się bardziej bezpieczna?
– Przypomnijmy historyczny kontekst. Przez ostatnich ponad 200 lat mieliśmy przykłady Amerykanów walczących o wolność Polski i Polaków walczących o wolność Ameryki. Tadeusz Kościuszko, Kazimierz Pułaski walczyli o wolność Ameryki. I odwrotnie – podczas II wojny światowej Amerykanie walczyli o wolność Polski i później też, co doprowadziło do wydarzeń roku 1989 (upadek komunizmu – red.). Dożyliśmy wspaniałych czasów, w których Polska i Ameryka mają wspólnie tę samą wolność. Potwierdzeniem tego jest fakt, że prezydent Biden oznajmił powstanie pierwszej stałej bazy wojskowej we wschodniej flance NATO, która znajduje się w Polsce, w Poznaniu. (...) Odwiedziłem to miejsce i jego dowództwo kilka razy. Widziałem rozwijanie interoperacyjności z polskimi siłami militarnymi, wspólne ćwiczenia i szkolenia. Gdy byłem stypendystą Fulbrighta w Polsce około 30 lat temu, od 1991 do 1993 roku, to jeszcze wtedy można było usłyszeć żołnierzy rosyjskich śpiewających podczas ich porannych biegów w Krakowie. A dziś około 10 tys. amerykańskich żołnierzy znajduje się na terenie całej Polski, ze szczególną koncentracją we wschodniej Polsce, w Rzeszowie. Zbliżenie między wojskiem polskim i amerykańskim daje rezultaty: Polska jest bezpieczna teraz i zabezpieczona na przyszłość. I mogę zapewnić was, że duża liczba amerykańskich żołnierzy stacjonujących w Polsce kocha w niej być. Amerykańscy żołnierze doświadczyli polskiej gościnności, bo Polacy przyjęli ich nadzwyczaj ciepło. I dlatego jestem bardzo dumny, że amerykańscy żołnierze znajdują się w Polsce.
Alicja Otap: Panuje przekonanie, że obecnie stosunki polsko-amerykańskie są lepsze niż kiedykolwiek. Wielokrotnie powtarzali to prezydenci obu krajów – Andrzej Duda i Joe Biden. Niedawno Celeste Wallander, zastępca sekretarza obrony ds. bezpieczeństwa międzynarodowego, oświadczyła, że Polska stała się liderem wśród sojuszników NATO we wspieraniu Ukrainy. Powiedziała to podczas przesłuchania przed Komisją Sił Zbrojnych Izby Reprezentantów. Panie Ambasadorze, czy mógłby Pan skomentować stosunki między dwoma krajami, które wciąż się rozwijają. W jaki sposób Pan postrzega relacje amerykańsko-polskie?
– W odpowiedzi po prostu przytoczę tytuł najważniejszego artykułu redakcyjnego w dzisiejszym wydaniu „The Wall Street Journal”: „Polska – niezastąpiony sojusznik NATO” (Poland – The Indispensable NATO Ally, WSJ 4 maja, 2023 r. – red.). Podkreślam, że „Wall Street Journal” to jedna z czołowych gazet w USA. Polska postrzegana jest jako sojusznik w pełni oddany współpracy militarnej i kwestiom bezpieczeństwa, i to szczególnie teraz – w dobie kryzysu. Ale jest jeszcze więcej do zrobienia w sprawie ukraińskich uchodźców, w sprawie wyższej edukacji w Polsce i zapewniania odpowiednich środków młodzieży, aby mogła uzyskać najlepszą dostępną edukację, na którą zasługuje. A więc jest też wiele do zrobienia na polu zorganizowania agendy programu dla polsko-amerykańskiej społeczności. I jak już wcześniej powiedziałem, to jest wasz moment i czas na zdecydowany krok do przodu.
Jacek Niemczyk: Stosunki polsko-amerykańskie są silniejsze niż kiedykolwiek, o czym mówił Pan Ambasador przy wielu okazjach. Prezydent Biden odwiedził Polskę już dwukrotnie. Czy prezydent Andrzej Duda wkrótce odwiedzi Biały Dom?
– Myślę, że fakt, iż prezydent Biden złożył dwie wizyty w Polsce w ciągu ostatniego roku i kierował wiele razy „dziękuję…, dziękuję…” do narodu polskiego i rządu Rzeczypospolitej, przemawia sam za siebie. Świadczy to też tym, że obecna administracja (USA – red.) przyjęła z wielkim uznaniem to, co Polska robi. Faktem jest to, że postrzegamy Polskę jako humanitarne supermocarstwo, które dokłada starań, aby pomagać ludziom, którzy tego dzisiaj potrzebują. I tego właśnie był świadkiem prezydent Biden podczas swoich wizyt w Warszawie. I nie tylko on, bo widziała to także wiceprezydent Kamala Harris i ponad 150 legislatorów Kongresu Stanów Zjednoczonych, kongresmenów i senatorów, którzy odwiedzili Polskę od lutego 2022 roku. A więc jest nieustanne uznanie dla ważności roli Polski, trwa nieustanna wymiana myśli, jest wspólne planowanie i decydowanie, jakie będzie nasze kolejne działanie.
Jacek Niemczyk: Mieszkał Pan w Polsce na początku lat 90. Teraz Pan mieszka już ponad rok w Kraju nad Wisłą. Czym się różni dzisiejsza Polska od tamtej?
– Polska zmieniła się pod wieloma względami. Widzę, jak przez ostatnich 30 lat Polska rozkwitła, ale pod jednym względem szczególnie. Na początku lat 90. Polska właśnie wyszła z cienia, zza zasłony żelaznej kurtyny i zaczęła nawiązywać kontakt z Zachodem, zaś teraz, 30 lat później, Polska jest globalistycznie zorientowanym krajem. Polska ma lokalne korzenie, ale globalny zasięg, i dotyczy to ludzi w całej Polsce. Dla mnie osobiście jest niesamowite widzieć progres, jaki poczynił naród polski w zakresie wiedzy o świecie i kontaktu ze światem. W małym miasteczku we wschodniej Polsce, gdzie często jeżdżę, poznałem młodą osobę, która perfekcyjnie mówi po angielsku, ale nigdy nie była poza granicami Polski, nigdy nie była w Anglii ani w Ameryce i nauczyła się angielskiego ze swojego iphone’a, i to dla mnie jest niezwykłe. Potencjał innowacyjny Polski jest zaskakujący i mam nadzieję, że wybierzecie się do Polski, aby zobaczyć to na własne oczy.
Jacek Niemczyk: Dziękujemy za zaproszenie i zapraszamy do nas na kolejną wizytę. A może sam prezydent Biden nas odwiedzi, bo przecież tutaj w siedzibie Związku Narodowego Polskiego (Polish National Alliance – red.) bywały różne osobistości, również prezydenci USA.
– Przekażę Państwa zaproszenie prezydentowi.
Jacek Niemczyk, Alicja Otap: Dziękujemy za rozmowę.