Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 13 listopada 2024 19:20
Reklama KD Market

Globalny kryzys migracyjny – też w Chicago

Globalny kryzys migracyjny – też w Chicago
Imigranci na granicy meksykańsko-amerykańskiej w pobliżu miasta Yuma w Arizonie fot. ETIENNE LAURENT/EPA-EFE/Shutterstock

W związku z napływem migrantów w Chicago ogłoszono stan wyjątkowy. Burmistrz Lori Lightfoot uznała, że bez pomocy federalnej i stanowej miasto nie będzie sobie w stanie poradzić z wyzwaniami, związanymi z obecnością coraz większej liczby imigrantów, głównie z Ameryki Środkowej. Niestety niewiele wskazuje na to, aby obecny kryzys dało się szybko rozwiązać. Wręcz przeciwnie – wygląda na to, że w najbliższym czasie może będzie tylko gorzej. Napięcia migracyjne mają charakter globalny.

Mamy do czynienia ze zjawiskiem, przed którym politolodzy i demografowie ostrzegali od lat: biedne i coraz bardziej przeludnione Południe napiera na bogatą Północ. Te różnice w poziomie rozwoju i w standardach życia są jak tykająca bomba. Wśród głównych przyczyn zwiększonej migracji wymienia się wojny, powszechne ubóstwo wywołane zarówno przez wewnętrzne konflikty jak i postępujące zmiany klimatyczne, a także zapaść społeczną w krajach, gdzie coraz większą rolę odgrywają gangi i zorganizowane grupy przestępcze. 

Parcie na północ

Do bogatej Europy napływają przede wszystkim migranci z ogarniętych przez konflikty krajów Azji (Syria, Afganistan), a także z państw Afryki. Główne szlaki prowadzą przez basen Morza Śródziemnego. W samych Włoszech liczba zatrzymywanych migrantów jest dziś o 300 proc. wyższa niż rok temu. A będzie ich jeszcze więcej, bo nadchodzi lato, kiedy żegluga po Morzu Śródziemnym jest łatwiejsza i bezpieczniejsza. Nowym czynnikiem zwiększającym migrację jest konflikt w Sudanie, którego efektem jest kolejna fala ludzi uciekających przed wojną. Nadal trwa także napór migrantów na Wielką Brytanię. W ubiegłym roku przez Kanał La Manche przepłynęło 70 tys. migrantów, a nie jest to jedyna trasa przerzutowa na Wyspy. W reakcji rząd w Londynie zapowiedział znaczne zaostrzenie przepisów migracyjnych i politykę zera tolerancji dla nieudokumentowanej migracji. Na tym tle kryzys na polsko-białoruskiej granicy, sztucznie wywołany przez reżim Aleksandra Łukaszenki próbującego otworzyć nową drogę przerzutową do bogatej Europy i traktującego migrację jak broń, to zaledwie ułamek problemu. Nie zapominajmy też o 4,4 miliona uchodźców z Ukrainy, którzy po rosyjskiej agresji przedostali się do Europy. 

Co po Title 42?

Na zachodniej półkuli najwięcej migrantów próbuje przedostać się do USA i Kanady z ogarniętej wojną domową Wenezueli, a także z Salwadoru, Nikaragui, Hondurasu i zdominowanego przez strukturalne ubóstwo Haiti. Ale na południowej granicy USA spotkać można ludzi z całego świata, próbujących przedostać się do kraju swoich marzeń. Napięcie – także polityczne – wzrasta, bo właśnie 11 maja wygasło wprowadzone w czasie pandemii rozporządzenie prezydenckie Title 42, pozwalające na szybkie odsyłanie z powrotem migrantów, którzy próbują przedostać się do USA. Oficjalnie te restrykcyjne przepisy związane były z koniecznością ochrony zdrowia publicznego, jednak administracja prezydenta Joe Bidena nie wygasiła ich przed terminem mimo końca pandemii covid, uznając Title 42 za efektywne narzędzie zwalczania zjawiska nieudokumentowanej imigracji. Według oficjalnych danych, przepisy covidowe w czasie swojego obowiązywania pozwoliły na odesłanie z powrotem migrantów 2,7 miliona razy. W praktyce oznacza to, że już od piątku 12 maja administracji trudniej jest zawracać ludzi w powrotem. Przedstawiciele Custom and Border Protection (CBP) szacują, że trzeba się przygotować na 10 tys. prób przekroczenia granicy dziennie. 

Wygaśnięcie Title 42 stało się już przedmiotem politycznej gry. Republikańska większość w Izbie Reprezentantów przygotowała ustawę zwiększającą bezpieczeństwo granic. Projekt HR 2 ma skodyfikować rozporządzenia wprowadzone za czasów prezydentury Donalda Trumpa, w tym procedurę „Remain in Mexico” (pozostań w Meksyku), zobowiązującą azylantów do oczekiwania na rozpatrzenie ich wniosków po meksykańskiej stronie granicy. Oprócz tego Republikanie chcą przeznaczyć środki na wznowienie budowy ogrodzenia wzdłuż granicy z Meksykiem, zwiększyć inwestycje w technologie zabezpieczeń oraz zatrudnić jeszcze więcej strażników granicznych. Projekt ten nie ma jednak żadnych szans na przejście przez zdominowany przez Demokratów Senat ani na podpis prezydenta. Można więc go traktować jako element politycznej rozgrywki przed przyszłorocznymi wyborami, w której problem imigracji będzie grał jedna z głównych ról. 

Rząd federalny od dłuższego czasu przygotowywał się na wygaśnięcie Title 42. Służyć temu ma między innymi program przyjmowania 30 tys. migrantów miesięcznie z takich krajów jak Kuba Wenezuela, Nikaragua i Haiti. W przypadku azylantów służby migracyjne umożliwiły składanie wniosków na granicy, po uprzednim ustaleniu terminu spotkania za pomocą telefonicznej aplikacji. Administracja zapowiedziała także utworzenie centrów przyjmowania wniosków w krajach Ameryki łacińskiej, poczynając od Kolumbii i Gwatemali. Jednocześnie Biały Dom zapowiedział zwiększenie deportacji zwłaszcza w przypadkach odmów azylowych. Nad południową granicę wysłano także dodatkowo 1500 pracowników służb federalnych.

Bez łatwych rozwiązań

Wobec ogromu napięć i konfliktów na całym świecie trudno wskazać remedium na powracające kryzysy imigracyjne. Ograniczenie napływających fal migrantów (bo na całkowite zatrzymanie trudno w tej chwili liczyć) to wypadkowa cierpliwego uprawiania dyplomacji, ochrony granic oraz programów pomocy i sensownej polityki rozwojowej w krajach stanowiących źródło imigracji. Nie jest to łatwe w czasach, gdy od polityków wymaga się pokazania szybkich efektów działań, a o podejmowanych decyzjach decydują wpisy w portalach społecznościowych. 

„Financial Times” zauważa, że umowy z krajami tranzytowymi, takimi jak Turcja, Meksyk czy Libia wiążą się także z poważnymi zagrożeniami. Dają one przywódcom tych krajów narzędzie nacisku na bogatsze kraje, do których docelowo chcą dotrzeć migranci. O tym, że nie są to tylko teoretyczne zagrożenia może świadczyć szantaż ze strony tureckiego prezydenta Recepa Erdogana po kryzysie migracyjnym w 2015 roku. Ankara wymusiła wówczas na bogatej Europie znaczną pomoc finansową za zatrzymanie fali migrantów pragnących przedostać się na Stary Kontynent.

Napływ migrantów i uchodźców na pewno nie ustanie, co odczują także miasta-sanktuaria takie jak Chicago. To część wielkiego problemu, który – jak wskazują znaki na niebie i na ziemi – w najbliższym czasie będzie się tylko pogłębiać.

Jolanta Telega[email protected]


zabojcy policjantki

zabojcy policjantki

Urgency to leave the southern border of Mexico grows on the last day of Title 42, Tapachula - 11 May 2023

Urgency to leave the southern border of Mexico grows on the last day of Title 42, Tapachula - 11 May 2023

senatorowie

senatorowie

Aréanah M. Preston fot. Chicago Police Department

Aréanah M. Preston fot. Chicago Police Department

Burmistrz Lori Lightfoot fot. Chicago Mayor's Office/Facebook/screenshot

Burmistrz Lori Lightfoot fot. Chicago Mayor's Office/Facebook/screenshot

2

2

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama