Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 23 listopada 2024 15:00
Reklama KD Market

Spragniony świat

Spragniony świat
fot. Pixabay.com

Wraz ze wzrostem liczby mieszkańców Ziemi i koniecznością ich wyżywienia rośnie zapotrzebowanie na wodę pitną. Trend ten utrzyma się w najbliższym czasie, co będzie miało dramatyczne konsekwencje. Surowcem strategicznym XXI wieku może okazać się nie ropa naftowa czy gaz ziemny, ale właśnie woda.

W tym tygodniu (22 marca) obchodzono Światowy Dzień Wody. Przy tej okazji przypomniano, że aż 2 miliardy ludzi nie ma pełnego dostępu do wody pitnej. Co więcej, według danych ONZ już w 2030 roku popyt na słodką wodę będzie o 40 proc. przekraczał podaż.Kryzys wodny na świecie pogłębiają zmiany klimatyczne, osuszanie przez człowieka terenów podmokłych, wycinanie zatrzymujących wodę w glebie lasów, urbanizacja oraz styl życia miliardów ludzi, którzy uzyskali dostęp do wody bieżącej i urządzeń sanitarnych, które w naszej strefie kulturowej uważane są za „Oczywistą oczywistość”.W dyskusji o dostępie do wody jest wiele paradoksów. Pierwszy z nich natury psychologicznej polega na tym, że kluczowe decyzje zależeć będą od państw, które zapasy wody posiadają i – parafrazując klasyka – same się jej napiją. Zresztą, po co mówić o całych krajach? Wystarczy pójść do kuchni czy łazienki i odkręcić kran, z którego popłynie woda od razu zdatna do picia czy kąpieli. Chicago leży zresztą nad słodkowodnym jeziorem Michigan, które wraz z czterema innymi wielkimi akwenami stanowi jeden z największych rezerwuarów słodkiej wody na naszym globie. Trudno mówić o suszy, gdy nad Środkowym Zachodem przechodzą kolejne fronty przynoszące śnieg i deszcz, a w telewizji widać sceny powodzi lub gigantycznych zasp śniegu w Kalifornii. Szybko zapomina się o tym, że ten ostatni stan borykał się jeszcze kilka miesięcy temu z katastrofalną klęską suszy. Podobny problem – z dużo tragiczniejszymi skutkami – dotknął także Pakistan, gdzie po pięciu latach suszy, która rujnowała rolnictwo, przyszły deszcze i powodzie. Spacerując wzdłuż brzegów jeziora Michigan, warto przypominać o porzekadle, jak trudno sytemu zrozumieć problemy głodnego. W tym szczególnym wypadku – spragnionego.Drugi paradoks to niezaspokojone pragnienie ludzkości, w sytuacji, gdy woda pokrywa ponad 70 proc. powierzchni planety. Teoretycznie H2O mamy w oceanach, morzach, jeziorach, rzekach czy lodowcach. Problem w tym, że tylko 2,5 proc. wody na świecie to woda słodka, a tylko jej część nadaje się do spożycia.Wreszcie ostatnie chyba zaskoczenie: ludzkość, która w ostatnich dwóch stuleciach dokonała gigantycznego postępu technologicznego, rozpoczęła podbój kosmosu, zwalczyła większość chorób zakaźnych i podwyższyła ogólny standard życia, nie wynalazła technologii taniego odsalania wody na skalę przemysłową, która znalazłaby zastosowanie na skalę masową. Wykazała się natomiast karygodną niefrasobliwością w realizowaniu pomysłów, które wpłynęły negatywnie na obieg wody w skali całych kontynentów. Dość przypomnieć chociażby pomysł nawadniania wodami rzek Amu-daria i Syr-daria suchych połaci dzisiejszego Kazachstanu i Uzbekistanu pod uprawę bawełny, który doprowadził do zniknięcia Jeziora Aralskiego.Dziś aż 70 proc. konsumpcji wody słodkiej pochłania produkcja żywności. Daleki jestem od popierania coraz głośniejszych apeli o wprowadzenie zakazów czy ograniczeń dostępu do mięsa, choć hodowla bydła czy nierogacizny wymaga wielokrotnie więcej wody niż żywności pozyskiwanej z roślin. Nawiasem mówiąc, w Stanach Zjednoczonych trudno sobie nawet wyobrazić wprowadzanie takich regulacji (choć w Europie już można). Przed ludzkością stoi jednak inne wyzwanie – wspólna walka o równowagę podaży wody pitnej. Potrzebna jest m.in. globalna strategia ochrony obszarów podmokłych, nie tylko dlatego, że są one rezerwuarem wody, magazynem węgla i filtrem zanieczyszczeń. To także jeden z najważniejszych spichlerzy ludzkości – pola ryżowe żywią ok. 3,5 mld ludzi na świecie. Coraz więcej głosów wzywa, aby wodę pitną zacząć traktować jako dobro wspólne ludzkości. ONZ wręcz apeluje, aby dostęp do wody był prawem, a nie towarem.Brak wody będzie pogłębiał konflikty, a także zwiększał presję migracyjną zwłaszcza w Afryce i Europie. Raport ONZ wydany z okazji Światowego Dnia Wody przypomina, iż 153 kraje na świecie dzielą się dostępem do prawie 900 rzek, jezior i systemów wodonośnych. Już sam ten fakt powinien wymuszać współpracę dla lepszej ochrony zasobów H2O. Dotyczy to także Stanów Zjednoczonych posiadających zobowiązania traktatowe wobec Kanady (ochrona jakości wód Wielkich Jezior) i Meksyku (dostęp do zasobów rzek Kolorado i Rio Grande). Susze, która najdotkliwiej uderzyły w tzw. róg Afryki (Etiopia, Somalia, Erytrea), już doprowadziły do masowych przemieszczeń ludności. Dalsze nieuniknione niedobory wody spowodują jeszcze większe parcie w kierunku bogatszej i wilgotniejszej północy. Może się więc okazać, że obecne kryzysy migracyjne na granicach Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych to tylko wstęp do większej humanitarnej katastrofy. Wobec coraz większych wyzwań związanych ze zmianami klimatycznymi musimy nauczyć się mądrze zarządzać tym, co mamy.

Tomasz Deptuła

Dziennikarz, publicysta, ekspert ds. komunikacji społecznej. Przez ponad 25 lat korespondent polskich mediów w Nowym Jorku i redaktor “Nowego Dziennika”. Obecnie zastępca szefa Centrum Badań nad Bezpieczeństwem w Warszawie.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama